Reklama ogólnosieciowa
Władysław Parzelski przybył do São Paulo 17 czerwca na pokładzie brytyjskiego samolotu Airways 247. Mężczyzna łatwo prześlizgnął się przez kontrolę celną, ale bez biletu powrotnego, i bez znajomości języka portugalskiego i bez grosza przy duszy, zdecydował się nie opuszczać lotniska.
Zamiast tego, stworzył sobie na nim obozowisko i rozpoczął oczekiwanie na „przyjaciela”, który nigdy nie nadszedł. 44-letni Polak zauroczył czytelników brazylijskich gazet nasuwającym się skojarzeniem z sympatycznym bohaterem filmu „Terminal” Stevena Spielberga. Parzelskim zaopiekował się personel lotniska, który donosił mu codzienne porcje jedzenia i papierosy, a także dziennikarze, których zaintrygowała jego historia. To właśnie oni odszukali 70-letniego polskiego lekarza z São Paulo, dzięki któremu dowiedzieli się, że lotniskowy koczownik jest pochodzącym z Krakowa ojcem piątki dzieci. Mężczyzna przeniósł się z rodziną do Londynu, by pracować jako budowniczy, ale wskutek kryzysu gospodarczego stracił źródło utrzymania. Wówczas przyjaciel wręczył mu bilet do São Paulo i zaproponował zadanie: wrócić do Londynu z dwoma aparatami telefonicznymi. Prawdopodobnie chodziło o przemyt, jednak tajemnicza misja Parzelskiego do dzisiaj nie została wyjaśniona. Parzelski ostatecznie opuścił Brazylię 5 lipca i wrócił do Londynu.
http://polishexpress.polacy.co.uk
Reklama ogólnosieciowa
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się