Reklama ogólnosieciowa
Brytyjski rząd przygotował wyspiarzom prawdziwy horror. Krwawe cięcia budżetowe. Brytyjczycy się jednak nie boją. Większość społeczeństwa uważa, że cięcia są konieczne, a ucierpią nieliczni.
Ekonomiści przestrzegają zaś, że drastyczny plan oszczędnościowy może sprowadzić do Wielkiej Brytanii trwałą recesję. A wtedy ból odczują wszyscy.
Reklama ogólnosieciowa
Przygotowania do cięć wydatków budżetowych przypominały produkcję filmową. Najpierw był przed wyborczy okres zaprzeczania. Potem pojawiły się przerażające opowieści o fatalnym stanie gospodarki i budżetu zostawionych przez poprzednią ekipę. W końcu pojawiły się przecieki "z planu", różne trailerowe zapowiedzi cięć, podgrzewanie atmosfery w mediach, spoilerowe dociekania prasy, by wreszcie w październiku doszło do premiery. W sam raz na Halloween. Brytyjczycy się jednak nie boją. Specjaliści od marketingu politycznego zgrabnie stopniowali napięcie, a poczucie zagrożenia i grozy rozciągnęli w czasie, dzięki czemu budżetowa apokalipsa była spodziewana i nie wygląda tak przerażająco. Zresztą TAXańską masakrę piłą Żelazną wyspiarze przeżyli już wcześniej, w latach 80 za rządów Margaret Thatcher, więc do horroru masowych zwolnień i plajt są przyzwyczajeni.
Niebezpieczeństwo polega jednak na tym, że zgodnie z kanonem gatunku, sequel jest zazwyczaj bardziej przerażający i krwawy niż prequel.
Koszmar z ulicy Downing Street 10
David Cameron lata spędzone w opozycji poświęcił na naukę. Wyciągnął wnioski z sukcesu "trzeciej drogi" Blaira oraz błędów Thatcher i w społecznej retoryce przesunął Torysów na lewą stronę. Z sukcesem. Słynne hasło Żelaznej Damy o tym, że "nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo" zastąpił nowym bardziej nośnym sloganem o "wielkim społeczeństwie". Dodał do tego jeszcze stwierdzenia o nowym konserwatyzmie idącym ramię w ramię z duchem "postępu", "równości szans", "sprawiedliwości społecznej" i "władzy bliżej ludzi".
Cameron został liderem torysów po trzecich z rzędu przegranych przez konserwatystów wyborach. Młody, zdolny i przebojowy miał być konserwatywną wersją Tony’ego Blaira. I jest. Syn giełdowego maklera wyedukowany w zachowawczych szkołach – Eton i Oxfordzie – zrozumiał, że skompromitowanym na brytyjskiej ziemi thatcheryzmem nic nie zwojuje. Blair przesunął Labour z lewej flanki do centrum, mieszając socjalizm z liberalizmem. Cameron zrobił podobny manewr. Przesunął torysów z prawej ściany do środka, przekraczając nawet trochę linię centrum i w wielu kwestiach (szkolnictwo, służba zdrowia) stał się nawet bardziej lewicowy od New Labour. Ten zwrot oraz spadająca popularność Gordona Browna pozwoliły Torysom na umiarkowany sukces w ostatnich wyborach. Metamorfoza nie była jednak kompletna. W kwestiach ekonomicznych wśród konserwatystów wciąż dominuje myślenie neoliberalne spod znaku szkoły chicagowskiej. Cameron zamierza dokończyć to, co rozpoczęła Żelazna Dama – całkowity demontaż państwa opiekuńczego.
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się