Reklama ogólnosieciowa
Reklama ogólnosieciowa
W poniedziałek pani Maria spotkała się ze znajomymi z pracy na kolacji wigilijnej. Byli tam zarówno Polacy, jak i Szkoci. - Kiedy wyciągnęliśmy opłatek, to nasi brytyjscy przyjaciele popatrzyli na nas jak na wariatów. Oni nie znają takiej tradycji i uznają dzielenie się opłatkiem za jakiś zabobon - opowiada Wojciechowska. - Bardzo się cieszę, że już jestem w domu.
Emigranci, którzy przylecieli na święta do Polski, za bilet lotniczy musieli zapłacić nawet 3 tys. zł. Kryzys gospodarczy dotknął m.in. linie lotnicze. Dlatego ograniczona została liczba połączeń z Wielkiej Brytanii, a te linie, które zostały, podwyższyły ceny nawet o 50 proc. Jednak nie wszystkich emigrantów odstraszyły wysokie sumy.
- Bilet na samolot kupiłam już w listopadzie. Wtedy było taniej niż tuż przed Bożym Narodzeniem - przyznaje Martyna Bołtin, która mieszka w Edynburgu już cztery lata. - Na każde święta przylatuję do Polski. Nie podoba mi się przedświąteczne szaleństwo na Wyspach. Wszyscy mają tam obsesję na punkcie zakupów i nic innego na Boże Narodzenie się nie liczy.
Martyna w walizce przywiozła prezenty dla całej rodziny. - Wybierałam produkty takich firm, których nie ma w Polsce. Prezenty są zarówno praktyczne, jak i pomysłowe - przyznaje tajemniczo dziewczyna. Szukałam ich przez cały miesiąc.
Prezenty od Martyny zostaną otworzone dopiero po pierwszej gwiazdce. Jednak, jak podkreśla jej brat Mateusz, to Martyna jest dla niego najlepszym prezentem na święta Bożego Narodzenia.
Agnieszka Jasińska - POLSKA Dziennik Łódzki
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się