Ogloszenia Katalog Polspec Poradnik Zapytaj eksperta Logo: Infolinia.org mapa galeria galeria czat Forum randka

Portale Infolinii

Wygraj lot do Polski z Ryanairem!

2012-02-19 09:54

Jeżeli chcesz wygrać przelot do Polski i z powrotem z liniami lotniczymi Ryanair,   weź udział w naszej ankiecie „Polak po angielsku 2012”!Możesz ją wypełnić na stronie 7 w ostatnim numerze "Polish Express" i wysłać pocztą lub na naszej stronie internetowejwww.ankieta.polacy.co.uk     http://polishexpress.polacy.co.uk  

Pieniądze, szacunek, praca – kierowca w UK

2012-02-11 10:45

Kierowca ciężarówki lub autobusu zarabia w Wielkiej Brytanii 4–5 razy więcej niż w Polsce. To ważny, ale nie jedyny powód, dla którego wiele osób decyduje się na podjęcie wysiłku i zmianę zawodu.   Na europejskich rynkach pracy polscy kierowcy uchodzą za wysoko wykwalifikowanych pracowników. Dziś największą ich liczbę zatrudniają brytyjscy pracodawcy. Tuż za nimi plasują się pracodawcy irlandzcy. Pensja zwykle jest znacznie wyższa od wynagrodzenia oferowanego Polakom w mniej wyspecjalizowanych zawodach w UK. Wielu kierowców autobusów i ciężarówek podkreśla jednak, że ich praca to nie tylko dobry zarobek, ale także osobista satysfakcja z wykonywania zawodu, który często jest po prostu ich pasją.  Autobus czerwony po londyńskich ulicach mknie… Dla każdego, kto po raz pierwszy postawił nogę na brytyjskiej ziemi, przejażdżka piętrowym autobusem to nie lada atrakcja. Przy okazji także często zaskoczenie – za jego kierownicą może siedzieć nasz rodak albo nawet… rodaczka! Polscy kierowcy autobusów są w Wielkiej Brytanii cenionymi pracownikami. Oczywiście, by prowadzić autobus, trzeba być odpowiedzialnym i odpornym na stres, trzeba także lubić to zajęcie. Brytyjskie miasta i gminy nie mają własnych autobusów, a więc szukając zatrudnienia jako kierowca, powinniśmy zwrócić się do firm, które zajmują się przewozem pasażerów. Zwykle można wypatrzyć ich logo na autobusach. Gdy już zdamy egzaminy na prawo jazdy kat. D, a także przejdziemy dodatkowe szkolenia przydatne w codziennej pracy – od nauki sprzedaży i kontroli biletów, po właściwą obsługę klientów, możemy liczyć na stałą posadę z szerokim pakietem dodatkowych świadczeń. Zarobki kierowców autobusów to od 300 do 600 GBP tygodniowo, w zależności od miejsca pracy, firmy, doświadczenia kierowcy. Kierowca ciężarówki – zawód wagi ciężkiej? Bycie kierowcą ciężarówki to ciekawe i odpowiedzialne zajęcie, ale wymaga wiele poświęcenia, szczególnie w obszarze życia prywatnego. Bardzo dużo czasu spędza się za kierownicą, a szoferka staje się drugim domem. Na szczęście są różne firmy i różne systemy pracy. Możliwe jest znalezienie takiego zatrudnienia, aby udało się nam harmonijnie pogodzić życie zawodowe z osobistym. Stawka kierowcy pojazdów ciężarowych wynosi na początek ok. 9 GBP brutto/h, potem rośnie nawet do poziomu 20 GBP/h dla najlepszych i posiadających najszersze uprawnienia. Pierwszy krok do nowego zawodu – prawo jazdy kategorii C lub D Przebywając w Wielkiej Brytanii (Anglii, Szkocji, Walii) lub w Irlandii Północnej, można uzyskać brytyjskie zawodowe prawo jazdy na samochody ciężarowe lub autobusy nawet bez bardzo dobrej znajomości języka angielskiego. Trzeba mieć tylko ukończone 21 lat, posiadać prawo jazdy na samochód osobowy (może być to polskie prawo jazdy) i przebywać na Wyspach od co najmniej 185 dni. O tym jak załatwia się wszystkie formalności, jak wyglądają egzaminy oraz jak przygotować się do nich tak, by odnieść sukces, można dowiedzieć się z poradnika zamieszczonego na stronie www.emano.co.uk. Zainteresowani mogą tam również znaleźć szacunkowe wyliczenia kosztów, jakie wiążą się ze zdobyciem nowego zawodu. Czas na zmianę? – Kiedy robiłem prawo jazdy kat C, byłem już po 40-tce – mówi Tymek Skroban-Korzeniecki, właściciel i założyciel firmy Emano. – Wiek nie jest barierą. Liczą się przede wszystkim predyspozycje. Preferowane cechy kandydata na zawodowego kierowcę to: odpowiedzialność, odporność fizyczna i psychiczna, uczciwość, profesjonalizm, dyspozycyjność i zaradność. Przyda się też oczywiście komunikatywna znajomość języka angielskiego i umiejętność kontaktu z pasażerem, jeśli interesuje nas zawód kierowcy autobusu lub autokaru – tego można nauczyć się na odpowiednich kursach. Żadne kursy nie zmienią jednak naszych uwarunkowań psychicznych, więc nie można powiedzieć, że każdy nadaje się na zawodowego kierowcę. To trudny zawód, ale i interesujący, a przy tym dobrze płatny i szanowany w UK.  – Do dzisiaj wspominam z dużą przyjemnością czas, kiedy byłem kierowcą autobusu. Stabilne zatrudnienie, dobra płaca, kontakt z ludźmi, poczucie odpowiedzialności. Jeśli ktoś ma predyspozycje do tego zawodu, naprawdę warto podjąć wysiłek i sięgnąć po swoją szansę na lepsze życie. W Emano służymy wszelką pomocą. Wydaliśmy niezbędne kompendia wiedzy: „Poradnik zawodowego kierowcy samochodów ciężarowych w UK” i „Poradnik zawodowego kierowcy autobusów i autokarów w UK”. Cieszymy się, kiedy kolejne osoby piszą do nas, z radością donosząc o swoich sukcesach i na egzaminach, i w życiu zawodowym – dodaje Tymek Skroban-Korzeniecki. Faktem jest, że całość przygotowań do zdobycia nowego zawodu w UK wiąże się z koniecznością poświęcenia czasu na naukę, z wysiłkiem niezbędnym do opanowania nowych umiejętności, z poważnymi wydatkami. Faktem jest też to, że ci, którzy przebyli tę drogę, żałują tylko tego, że za późno się na nią zdecydowali. Zatem… może już czas na zmianę? Każdy, kto czuje „zew wielkich silników”, musi sam znaleźć odpowiedź na to pytanie.           http://goniec.com

Roszczenia finansowe PPI - co to takiego?

2012-02-09 04:24

Jeśli masz kartę kredytową lub brałeś jakikolwiek kredyt czy pożyczkę w Wielkiej Brytanii, prawdopodobnie bez Twojej wiedzy przydzielono Ci polisę ubezpieczającą zadłużenie. Teraz możesz odzyskać te pieniądze, a średnia wysokość odszkodowań sięga nawet kilku tysięcy funtów! Większość Polaków w Wielkiej Brytanii wie, że po wypadku można starać się o odszkodowanie. Najczęściej kancelarie prawne prowadzące roszczenia oferują swoje usługi na zasadzie NO WIN NO FEE, co oznacza, że poszkodowany nie odpowiada za koszty związane z poprowadzeniem sprawy. Skoro ta kwestia nie jest już nikomu obca, warto nagłośnić i wyjaśnić sprawy dotyczące  roszczeń finansowych, powszechnie znanych i reklamowanych jako PPI (Payment Protection Insurance). Czym jest PPI? Polisa Payment Protection Insurance zabezpiecza spłatę kredytu. Ten rodzaj ubezpieczenia dodawany jest do kart kredytowych, kredytów hipotecznych, zaciąganych pożyczek, czy kredytów na samochód. Zabezpiecza kredytobiorcę w przypadku niezdolności do spłacania rat kredytu z powodu ciężkiej choroby, wypadku, a nawet w przypadku utraty pracy. W dzisiejszych czasach niestety praktycznie każdy z nas posiada jakąś pożyczkę lub kartę kredytową, dlatego warto zastanowić się czy przypadkiem nie dotyczy nas problem PPI. Dlaczego można domagać się zwrotu kosztów polisy? Jeszcze do niedawna polisy często sprzedawane były bez przeprowadzenia jakiejkolwiek weryfikacji klienta i jego potrzeb, w najgorszym scenariuszu dodawane były do kredytu bez jego wiedzy, dlatego wiele osób nawet nie wiedziało, że posiada taką polisę. Ubezpieczenie często okazywało się nieprzydatne lub zasady wykluczały jego użycie, bo klient nie spełniał określonych warunków. Istotne jest również, że polisy PPI, czyli polisy, które rzekomo miały zabezpieczać spłatę kredytu często podwyższały jego cenę, nawet do 50%. Średnia wysokość odszkodowań sięga nawet kilku tysięcy funtów! Nie bagatelizujmy tej sprawy, ten problem dotyczy zwłaszcza nas – Polaków w Wielkiej Brytanii, którzy często borykają się z barierą językową, przez co  łatwiej jest nam pogubić się w systemie bankowym. Należy pamiętać, że jeśli sprawa nie zakończy się sukcesem, klient nie zostanie obciążony żadnymi kosztami. Zatem nie zwlekaj i już teraz przekonaj się, czy masz szansę na zwrot wartości polisy. Kancelaria QualitySolicitors C Turner oferuje również szeroki zakres innych usług prawnych, w tym prowadzenie roszczeń odszkodowawczych po wypadkach. Dzięki naszemu 25-letniemu doświadczeniu, klienci mogą być pewni, że ich sprawa trafi w ręce najlepszych. Skontaktuj się z nami, aby uzyskać więcej informacji. Quality Solicitors C Turnerwww.turnerlaw-pl.co.uk http://polishexpress.polacy.co.uk

Podatek od przewiezionych do UK towarów

2012-01-18 12:07

 Do Wielkiej Brytanii z krajów Unii Europejskiej możemy przewieźć nieograniczoną liczbę produktów, jeśli przeznaczamy je na własny użytek. Są one zwolnione od cła i podatku, jednak w przypadku przewożenia towarów objętych akcyzą, musimy poinformować o tym celnika. Urzędnicy celni pracujący dla UK Border Agency (UKBA, czyli brytyjskich służb granicznych) w przypadku przewożenia przez nas większej ilości tytoniu, czy alkoholu mogą nas poprosić o wyjaśnienia. Może to nastąpić wtedy, gdy przewozimy do Wielkiej Brytanii więcej niż 3200 papierosów, 200 cygar, 400 cygaretek, 3 kilogramy tytoniu, 110 litrów piwa, 90 litrów wina, 10 litrów spirytusu, czy 20 litrów mocnego wina. Jeśli celnicy nabiorą wątpliwości do tego, czy taką ilość towarów przewozimy na użytek własny, a nie komercyjny, najprawdopodobniej przejmą ją.     http://polishexpress.polacy.co.uk        

Rynki pracy 2012

2011-12-17 10:59

  Europa stoi na krawędzi ponownego kryzysu. Jednak istnieją  branże, w których emigranci wciąż mogą nieźle zarobić. Dowiedz  się, gdzie i komu będzie najłatwiej znaleźć pracę w 2012 r   BELGIA – W belgijskim parlamencie  trwają decydujące rozmowy  na temat rynku pracy. Duże  zmiany mogą nastąpić, je- żeli zostanie przyjęte postanowienie o zniesieniu kart  pracy dla obywateli Rumunii oraz Bułgarii – mówi  Jowita Sokołowska z biura konsultingowego ADMB  International w Brugge.  Nie ulega za to wątpliwo- ści, że nadchodzące miesiące upłyną pod znakiem  zaciskania pasa. Niedawno wynegocjowany budżet  na 2012 r. zakłada bowiem  oszczędności w wysokości  11,3 miliarda euro, określane jako „największe od II  wojny światowej”. Jeśli zamierzenia zostaną zrealizowane, to deficyt budżetowy  w przyszłym roku spadnie  do poziomu 2,8 proc. PKB. – Wzrost podatków w budownictwie z 6 na 21 proc.  oraz zniesienie różnego rodzaju premii ekologicznych  i dotacji (np. na kolektory  słoneczne, izolacje) zmniejszy popyt na personel w tym  sektorze. Już teraz spotykamy się z anulowaniem  zamówień na niektóre stanowiska – mówi Jowita Sokołowska. Niepewne czasy  nadchodzą także dla pań zarabiających w charakterze  pomocy domowych, ponieważ wzrastają koszty czeków usługowych. Jednak  belgijski rynek pracy nie  posiada odpowiedniego zaplecza, aby pozwolić sobie  na radykalne ograniczenie  napływu siły roboczej. Tamtejsze społeczeństwo szybko  się starzeje, więc część firm  będzie skazana na wsparcie  z zewnątrz. – Moim zdaniem  w 2012 r. warunki zatrudnienia nie zmienią się drastycznie w kwestii wynagrodzeń,  ale niestety czas trwania  kontraktów może być bardziej niepewny. Spodziewamy się ofert podobnych  do tych z ostatnich tygodni,  a więc dla spawaczy, stolarzy, mechaników aut ciężarowych, operatorów wózka  wysokiego składowania oraz  szwaczek – mówi Hanna  Grochowska z agencji po- średnictwa pracy Link2Europe. W najbliższych latach  powinien nastąpić znaczny przyrost miejsc pracy  dla pielęgniarek, które już   http://www.pracaizycie.pl/  

Szaleństwo zakupów na Wyspach

2011-12-10 20:52

O 21 dni wcześniej niż zwykle rozpoczął się słynny Boxing  Day, w czasie którego ruszają – zwykle – „poświąteczne” wyprzedaże. Obecnie jednak wskazana by była zmiana nazwy na „przedświąteczne”. W ten poniedziałek zarejestrowano aż 85 milionów wizyt na stronach sklepów internetowych, co daje prawie tysiąc wizyt na sekundę. Ludzi ogarnęła prawdziwa „gorączka zakupów”, a niektóre magazyny już stoją puste. Wiele firm już wprowadziło obniżki na swoje produkty, co stanowi zawsze wabik na klientów. Największą popularnością kupujących cieszy się sprzęt elektroniczny, zabawki oraz odzież. http://polishexpress.polacy.co.uk          

Dochody Brytyjczyków zmaleją w 2015 r.

2011-12-03 20:36

Przychody Brytyjczyków nie tylko stoją w miejscu, ale co gorsza maleją. W 2015 r., gdy upływa kadencja obecnego rządu, będą one na tym samym poziomie, co w 2002 r. - wyliczył IFS (Institute for Fiscal Studies). Według tej renomowanej placówki badawczej średni realny (z uwzględnieniem inflacji) przychód statystycznej rodziny z dwójką dzieci wynoszący w 2002 r. 606 funtów szterlingów na tydzień, w 2015 r. sięgnie 612 funtów. Z kolei dwie osoby pracujące, lecz bezdzietne, których średni realny przychód w 2002 r. wynosił 438 funtów na tydzień, 13 lat później będą dysponować przychodem w wys. 433 funtów. Według IFS powodem stagnacji przychodów jest głęboka recesja z lat 2008-09. Przychody przyrastały wolno także w okresie poprzedzającym recesję. Negatywny wpływ na ich wysokość ma też zamrożenie ulg i świadczeń oraz cięcia wydatków budżetowych. Stopa inflacji w br. rosła ponad dwa razy szybciej niż zarobki. Trend ten utrzyma się również w 2012 r. Realny przyrost średniej zarobków nie będzie znaczący przed 2014 rokiem - oceniają eksperci innej niezależnej komórki prognostycznej OBR (Office for Budget Responsibility). "Daily Mail" pisze o "największym skurczeniu się siły nabywczej ludności od ponad 50 lat". (Dane o sile nabywczej zaczęto zbierać w latach 50. zeszłego wieku.) W latach 2008-09 r. W. Brytania doświadczyła głębokiej recesji. Trudności banków odczuły niefinansowe sektory gospodarki, a akcja ratowania banków zmusiła rząd do zapożyczenia się i cięć wydatków dla zrównoważenia budżetu. Ożywienie gospodarcze jest niemrawe. Prognoza wzrostu PKB w 2012 r. wynosi 0,5 proc., a niektórzy analitycy nie wykluczają, że gospodarka może otrzeć się o recesję. Minister finansów George Osborne wydłużył do 2017 r. okres zaciskania pasa w celu usunięcia strukturalnego deficytu. W środę ok. 2 mln pracowników reprezentowanych przez 37 związków zawodowych strajkowało przeciwko reformie systemu emerytalnego, co było największym protestem od czasu "zimy niezadowolenia" z 1979 r. Emerytura zakładowa w budżetówce będzie dostępna na mniej korzystnych zasadach, a wiek emerytalny zostanie wydłużony.   http://elondyn.co.uk  

Nie taki imigrant straszny, jak go tabloidy malują

2011-11-28 08:42

Imigranci z Europy środkowo-wschodniej, a więc przede wszystkim Polacy, to jeden z ulubionych celów brytyjskich brukowców. Ich zdaniem jesteśmy leniwi i żyjemy z zasiłków albo przeciwnie odbieramy pracę miejscowym i „wykańczamy” gospodarkę wysyłając trzy miliardy funtów rocznie do Polski, ale też – i to chyba najważniejsze – przez nas ulice stają się niebezpieczne. „Żółte” strony Daily Mail regularnie ogłaszają, że morderstwa, kradzieże i rozboje są przede wszystkim dziełem ludzi, którzy na Wyspy przybyli. Tytuły mówią, że „Wschodni Europejczycy popełniają co 10 zbrodnię”, „Imigranci popełniają 500 przestępstw tygodniowo i nie można ich deportować”, „Polska sprzątaczka ukradła biżuterię wartą 90 tys. funtów”, „Polska policja co miesiąc wysyła samolot, by przywieźć przestępców, którzy uciekli do UK”, „Brytania, Narody Zjednoczone przestępstwa: w naszych zatłoczonych więzieniach są skazani ze 160 krajów, to co siódmy więzień”, „Co piąty morderca to imigrant”, itd.  Zupełnie niedawno tabloid ogłosił, że najgorsi z najgorszych są Polacy. – Ponad 54 tysiące obywateli krajów Unii Europejskiej zostało skazanych – także za morderstwa - w ciągu ostatnich dwóch lat. Najczęściej byli to Polacy i Rumunii – czytamy w artykule „Daily Maila”.  Po czym dowiadujemy się, że liczba przestępstw popełnianych przez cudzoziemców w ostatnim czasie podwoiła się. – Liczby pokazują, że z wyjątkiem Irlandii, najgorsi przestępcy przybywają z krajów, które niedawno dołączyły do Unii Europejskiej – dodali autorzy i wymienili te kraje: to Polska, Rumunia, Litwa i Łotwa. Nieco później z wyczuwalną satysfakcją przedstawiono listę najbardziej poszukiwanych obcokrajowców w Wielkiej Brytanii. Oczywiście, bez zaskoczenia, dominowali na niej Polacy – z 14 nazwisk było ich sześciu – oraz Rumuni, których było czterech. Regularnie można też poczytać informacje o przepełnionych brytyjskich więzieniach zajmowanych przez ludzi zasługujących na deportację, którą niestety nie zawsze da się przeprowadzić. Pretekstem do ogłaszania najazdu kryminalistów są zwykle nowe dane ogłaszane przez Home Office lub brytyjską policję oraz głośne przestępstwa popełniane przez imigrantów. Te pierwsze łatwo jest wyciągnąć z kontekstu i pokazać tak, by zainteresować i przestraszyć czytelników. Te drugie powodują, że spokojnie można pisać o wschodnioeuropejskich mordercach, gwałcicielach i złodziejach. Jedno i drugie przekłamuje informacje oraz naciąga je w sposób, który ma zapewnić, by potwierdzały przyjętą z góry tezę o szkodliwości imigracji i pozwoliły na sprzedanie kilku egzemplarzy gazety więcej. A jak jest w rzeczywistości? Inaczej. Analizy poziomu przestępczości, które są przeprowadzane przez brytyjskich badaczy społecznych i instytyucje związane z policją lub Home Office pokazują, że będące regularną praktyką „Daily Mail” straszenie imigrantami, ma z nią niewiele wspólnego. Imigranci jak Brytyjczycy W 2008 roku Stowarzyszenie Oficerów Policji (ACPO) przygotowało raport, w którym pokazano, że poziom przestępczości wśród imigrantów z „nowych” krajów Unii Europejskiej niczym nie różni się od rejestrowanego wśród Brytyjczyków. Zgodnie z danymi przedstawionymi przez ACPO Polacy, Rumuni i Litwini łamią prawo, ale nie robią tego częściej niż członkowie miejscowych brytyjskich społeczności. Nie są od nich ani gorsi, ani lepsi. Jedyne co w tym kontekście odróżnia różne narodowości to rodzaje popełnianych przestępstw. Są takie, które prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu albo przemocy domowej nie uznają za problem. Często bywa i tak, że gangi pochodzące z różnych krajów specjalizują się w odmiennych rodzajach przestępczej działalności. Niektóre nacje wyjątkowo dobrze radzą sobie z przemytem i oszustwami finansowymi, inne angażują się w prostytucję, handel ludźmi lub kradzieże. Jednak to co jest odmienne, to właśnie rodzaj popełnianych przestępstw, a nie ich ilość, bo choć ta ostatnia wzrasta w miejscach, w których osiedlają się imigranci, to dzieje się tak, przede wszystkim za sprawą większej liczby ludzi, a nie ich zbrodniczych skłonności. Więcej ludzi – do tego nieznanych przez miejscową policję, bardzo mobilnych, stosunkowo młodych i w większości będących mężczyznami – musi oznaczać większą liczbę popełnianych przestępstw, ale mimo to ich odsetek „na głowę” nie wzrasta. Nie zmienia to oczywiście tego, że bezwzględny wzrost liczby wykroczeń wynikający z szybkich zmian demograficznych, był (jest?) problemem dla lokalnej policji. Funkcjonariusze – także na łamach prasy – skarżyli się na imigrację i utrudnienia, na które się natykali. To ułatwiało tabloidom podgrzewanie atmosfery i poczucia zagrożenia u czytelników. W raporcie ACPO ważne było to, że pokazał, iż przeciwności, z którymi muszą sobie radzić funkcjonariusze mają zupełnie inne źródło niż chcieliby autorzy „Daily Mail” i chodzi przede wszystkim o biurokrację, która potrzebuje czasu, by dostosować się do nowej rzeczywistości i z opóźnieniem reaguje na zmiany. Dwie fale imigracji. Przestępczość bez zmian Identyczne jak ACPO wnioski wyciągnęli Brian Bell, Stephen Machin i Francisco Fazani z London School of Economics oraz University College of London, którzy przygotowali opracowanie pt. „Crime and Immigration: Evidence from Large Immigrants Waves”. Badacze przyjrzeli się dwóm falom emigracji do Wielkiej Brytanii, które miały miejsce w ostatnich 20 latach, sprawdzili jakie miały skutki dla statystyk przestępczości i porównali je ze sobą oraz z autochtonami. Pierwszą falą imigracji, którą się zajęli był napływ osób szukających azylu pod koniec lat 90-tych i na początku 2000. Drugą, późniejszą o kilka lat, masowa emigracja z Polski i państw bałtyckich. Grupa „azylantów” składała się przede wszystkim z uchodźców wojennych, którzy uciekali ze swoich krajów i szukali miejsca, w którym mogliby się osiedlić. Somalijczycy, Sudańczycy, Afgańczycy, Bośniacy, a także Irakijczycy wyjątkowo często na miejsce, w którym mieli starać się o azyl, wybierali właśnie Wielką Brytanię. Przybysze byli statystycznie młodsi niż brytyjskie społeczeństwo. Większość z nich stanowili mężczyźni, ale częstym zjawiskiem była też emigracja całych rodzin, które uciekały z ogarniętych wojną miejsc. Jednocześnie – bardzo mocno wskazują na to autorzy opracowania, którzy podkreślają silną korelację pomiędzy biedą i przestępczością – była to grupa, która początkowo borykała się z dużymi problemami finansowymi, ponieważ jej członkowie w pierwszym okresie nie mogli legalnie pracować, a otrzymywana przez nich pomoc była stosunkowo niewielka. Mimo to po dokładnym przeanalizowaniu danych okazało się, że w miejscach, gdzie osiedlali się azylanci można zauważyć jedynie niewielki wzrost przestępczości i to jedynie związanej z własnością. W wypadku przestępstw z użyciem przemocy nic się nie zmieniało. Imigranci z tej grupy byli tak samo skłonni do ich popełniania jak miejscowi. Wyniki badań zespołu podważyły bardzo silny stereotyp, który wiąże tę grupę z agresywnymi zachowaniami i skłonnością do popełniania przestępstw. Fala emigracji z tzw. krajów A8 była inna, choć jedną i drugą łączył stosunkowo młody wiek przybyszów oraz to, że przeważali wśród nich mężczyźni. Różnicą było przede wszystkim to, że w emigracji europejskiej byli to na ogół ludzie wolni lub młode pary dopiero planujące założenie rodziny oraz znacznie lepsze perspektywy zawodowe – możliwość podjęcia legalnej pracy i, przynajmniej w pierwszych latach po rozszerzeniu Unii, bardzo dobra sytuacja gospodarcza w Wielkiej Brytanii. Z tych powodów przedstawiciele tej fali byli – przynajmniej początkowo – dużo bardziej niż azylanci skupieni na celach zawodowych i pracy. Bell i jego koledzy przeanalizowali zmiany w rejestrowanej liczbie przestępstw w miejscach, w których osiedlało się sporo „europejskich” imigrantów. Okazało się, że wzrosty były zauważalne jednak ich wielkość mniej więcej odpowiadało zmianom w liczbie ludności. A w wypadku kradzieży, chuligaństwa i innych wykroczeń przeciw własności, to było ich nawet stosunkowo mniej niż przed 2004 rokiem. Natomiast przestępstw z użyciem przemocy popełniamy mniej więcej tyle samo, co miejscowi.Potwierdzają to także – tak lubiane przez tabloidy – statystyki narodowości więźniów. O ile „azylanci” są nadreprezentowani w brytyjskich zakładach karnych (co można powiązać z większą liczbą kradzieży i przestępstw przeciw własności), to o obywatelach „nowych” krajów członkowskich Unii Europejskiej nie da się tego powiedzieć. – Trend dla obywateli A8 był niemal dokładnym odbiciem tego, który dało się zaobserwować wśród obywateli brytyjskich po 2004 roku. To sugeruje, że ta fala emigracji nie wpłynęła bezpośrednio na zmianę populacji więzień – napisali Bell, Machin i Fazani. Ciekawie wygląda także statystyka dotycząca pochodzenia ofiar przestępstw. Okazuje się bowiem, że imigranci padają ich ofiarą rzadziej, niż rodowici Brytyjczycy. Zamiast gorzej, jest lepiej Statystyki nie przekonują jednak licznych brytyjskich publicystów. Część z nich – jak ci piszący dla „Daily Maila” – „nie ma” wyboru, bo w ten sposób zarabiają na chleb. Jednak także ci bardziej otwarci nie dają się przekonać i potrafią niepokoić się, że ludzie, którzy „przyjeżdżają do nas pracować” popełniają równie dużo przestępstw, co miejscowi. W tekstach czuć wyrzut, że skoro już nie są gorsi (a przecież powinni być), to mogliby być lepsi, bo są „u nas”. Ich autorzy popełniają jednak błąd, który można wytłumaczyć z pomocą jednej z podstawowych teorii psychologii społecznej: tzw. podstawowego błędu atrybucji. Chodzi o to, że ludzie powszechnie przeceniają rolę charakteru danej osoby, jako podstawowego czynnika decydującego o jej zachowaniu i niedocenianiu czynników zewnętrznych, które o nim decydują. Mówiąc krótko – mamy skłonność do przeceniania wpływu charakteru i niedocenienia środowiska, w którym dana osoba funkcjonuje. W wypadku przestępczości przykładem na to, że środowisko wpływa na zmiany w zachowaniu mieszkańców okolicy, jest prowadzona przez kilkanaście lat w Nowym Jorku polityka „zero tolerancji”. Jej autorzy – doskonale opisał to Malcolm Gladwell w „Punkcie przełomowym” – opierali się o tzw. „teorię rozbitej szyby” i wierzyli, że przestępczość wzrasta na skutek nawet drobnych zmian w otoczeniu: właśnie rozbitej i nie wprawionej szyby, graffiti na murze lub braku „kanarów” w metrze. Te drobiazgi miały pokazywać, że zniszczenia i niewielkie wykroczenia nikogo nie obchodzą oraz zachęcać do popełniania coraz poważniejszych przestępstw. Poziom przestępczości jest ich zdaniem determinowany przez kształt otoczenia, w tym nawet przez jego estetykę. Kierując się tym przekonaniem najpierw w nowojorskim metrze, a później w całym mieście, zaczęto bezwzględnie karać za najdrobniejsze wykroczenia – takie jak np. jazda na gapę. Szybko doprowadzono też do porządku niszczone przez grafficiarzy stacje metra i pociągi, które się na nich zatrzymywały. Wysłano sygnał, że wszystko jest „czyjeś”, a nawet drobiazgi mają znaczenie i interesują policję oraz władze miasta. Poziom chuligaństwa szybko spadł, a w ślad za nim w całym mieście znacząco zmniejszyła się liczba poważnych przestępstw. Jak pisał Gladwell: odzyskano nowojorskie metro. I jeżeli „teoria rozbitej szyby” jest słuszna – a wyniki pracy nowojorskich policjantów pokazały, że jest - to nie da się mówić o zmniejszeniu lub zwiększeniu przestępczości wśród członków określonych grup w danej okolicy. Zmiany będą się dokonywać w całych społecznościach, ponieważ jeżeli tylko jakaś ich znacząca część da dobry przykład, to reszta podąży za nią. I na odwrót – jeżeli wykroczenia zaczną się mnożyć i nie napotkają oporu, to przestępczość wzrośnie w całym sąsiedztwie. Ludzie znajdujący się w określonym środowisku na ogół popełniają tyle samo przestępstw, co inne osoby, które w nim żyją. Oznacza to, że w wypadku imigracji na Wyspy poziom przestępczości wśród „nowych” dostosuje się do mieszkających w sąsiedztwie Brytyjczyków albo odwrotnie, to ci ostatni dostosują się do zmian przyniesionych przez nowych przybyszów. Tak, czy inaczej jej poziom w obu grupach będzie taki sam. I tu pojawia się kolejna ciekawa informacja. Od 2004 roku przestępczość w Anglii i Walii regularnie spada. Gdy brać pod uwagę wyniki z British Crime Survey to w poprzednim roku rozliczeniowym (2010/2011) była o połowę niższa niż w szczytowym 1995 roku. Mniejsze zmiany – ale także pozytywne – da się zauważyć również w liczbie rejestrowanych przestępstw.     http://elondyn.co.uk  

Czy dotacje zmniejszą bezrobocie?

2011-11-19 09:41

Według najnowszych danych bezobocie w Wielkiej Brytanii osiągnęło rekordowo wysoki poziom 8,3 proc. Oznacza to, że bez pracy jest 2,62 mln osób. Największą grupę wśród bezrobotnych stanowią ludzie młodzi w wieku od 16 od 24 lat. Jest ich ok. 1 mln. W tej grupie prawie jedną trzecią stanowią studenci, którzy chcieliby podjąć pracę, jest ich 300 tys.  Na przeciw zapotrzebowaniu rynku ma wyjść program dofinansowania staży w małych firmach, przygotowany przez departament edukacji. Za 150 funtów dotacji od osoby firmy miałyby zatrudnić ok. 100 tys. młodych ludzi.   Mimo że działania rządu w tej sprawie stanowią kroplę w morzu potrzeb, takie działanie jest konieczne. Przy wchodzeniu na rynek pracy młodzież czekają bariery, które dla wielu są nie do przejścia. Dotacje będą stanowiły dla wielu z nich niepowtarzalną szansę na wejście na rynek pracy.  Poprawa sytuacji w brytyjskiej gospodarce jest spodziewna najwcześniej w połowie przyszłego roku.     http://goniec.com  

Zasiłek za naukę języka

2011-11-12 07:56

Bezrobotni z niedostateczną znajomością języka angielskiego będą musieli uczęszczać na kursy językowe, jeśli nie chcą stracić uprawnień do zasiłków. Za dodatkowe lekcje płacić będzie państwo – to nowy projekt rządu Davida Camerona. Decyzją brytyjskiego rządu bezrobotni, którzy nie umieją dobrze pisać i czytać w języku angielskim, muszą być przygotowani na to, że zostaną im odebrane zasiłki. Pomoc od rządu stracą wszyscy, którzy odmówią nauki angielskiego. Pomysł przedstawili wspólnie minister pracy i emerytur Ian Duncan Smith oraz premier David Cameron.  – Musimy natychmiast skończyć z sytuacją zakładającą, że można otrzymywać zasiłki i zapomogi bez żadnych warunków – powiedział szef brytyjskiego rządu. Projekt ma być kolejnym punktem w walce o zreformowanie systemu świadczeń socjalnych.  Smith: To nie służy państwu  Według ministerialnych urzędników, znajomość języka angielskiego to podstawa życia w Wielkiej Brytanii. Rząd chce zmusić do nauki tysiące imigrantów, których bariera językowa zamyka w enklawach i oddziela od brytyjskiego społeczeństwa. – Znajomość angielskiego nikomu nie zaszkodzi, a wprost przeciwnie, tylko pomoże – powiedział podczas konferencji prasowej Ian Duncan Smith. Państwo przyznając zasiłki bezwarunkowo przyczynia się do hodowania na własnym podwórku pasożytów, którzy potrafią tylko wyciągać rękę po pomoc, twierdzą specjaliści od zatrudnienia.Nieznajomość angielskiego przyczynia się do izolacji mniejszości narodowych. Najbardziej na nią narażeni są imigranci z Azji oraz z Europy Środkowo-Wschodniej, którzy w sporej części szukają pracy i przyjaciół tylko we własnych środowiskach.  – To nie służy państwu – stwierdził Ian Duncan Smith. Projekt ma pomóc lub jak kto woli, zmusić bezrobotnych do czynnego życia zawodowego. Rząd Camerona wykalkulował, że na kursy może trafić nawet 70 tysięcy osób pobierających zasiłki. W ocenie premiera takie rozwiązanie będzie w perspektywie korzystne dla gospodarki, podatnika i samego bezrobotnego. Osoby, które odmówią pójścia na kurs, zostaną pozbawione prawa do zasiłku czy świadczenia socjalnego na okres nawet trzech lat. Powrót kursów za darmo O tym, kto trafi na darmowy kurs, decydować będą urzędnicy z pośredniaka. W gestii pracownika Job Centre Plus będzie zatem stwierdzić, czy czyjaś nieznajomość angielskiego jest przeszkodą w znalezieniu zajęcia. Celem rządowego projektu jest nie tylko zmuszenie do nauki, ale również wyłowienie osób, które praktycznie nie znają angielskiego.  – Chcemy zweryfikować liczbę osób, która żyje w Wielkiej Brytanii i nie zna angielskiego – mówił minister pracy. Niektórym imigrantom pomysł nie wydaje się taki zły. – Jestem na zasiłku od dwóch lat – mówi Somalijka Ratija Sarahi. – Nie stać mnie na lekcje angielskiego. Jeśli urzędnicy stwierdzą, że mój angielski jest kiepski, chętnie pójdę na kurs. Od tego jeszcze nikt nie umarł – dodaje. Z dodatkowych lekcji chętnie skorzystałby również Litwin Sławik Rawikajczus.  – Pracuję tylko dorywczo na farmie. Pójdę złożyć podanie po zasiłek, angielski by mi się przydał. Umiem tylko wypełniać ankiety jak automat. Jak mnie wyślą na kurs, to znajdę lepszą pracę – tłumaczy. Jednak projekt, paradoksalnie, nie dotyczy to wyłącznie emigrantów. Poziom wykształcenia niektórych Brytyjczyków również pozostawia wiele do życzenia. Urzędnicy resortu pracy twierdzą,że wśród rodowitych Brytyjczyków znajdujących się na garnuszku państwa są również tacy, którzy nie potrafią wypełnić najprostszych kwestionariuszy.  Jeden, uniwersalny zasiłek Projekt ma również przeciwników, którzy uważają, że o braku perspektyw na rynku pracy przesądza wiele czynników, a nieznajomość języka nie musi być najważniejszym z nich. Krytycy rządowego projektu wskazują, że problem ze znalezieniem zatrudnienia dotyczy także ludzi, którzy wcale nie mają trudności z językiem mówionym i pisanym. Ponadto sprzeciw wobec projektu wynika z opinii, że gabinet Camerona chce ujednolicenia zasiłków dla zmniejszenia kosztów, a darmowe lekcje angielskiego znowu nadszarpną budżet państwa i kieszeni podatników. Inicjatywa Camerona zbiega się z drugim czytaniem w Izbie Gmin i rozpoczęciem debaty w Izbie Lordów nad rządowym projektem reformy systemu świadczeń socjalnych. Państwo chce wprowadzić nowy, jednolity zasiłek, przedstawiany wcześniej jako „universal credit”.  Obejmuje on tylko część różnych zasiłków dotychczas wypłacanych osobno i przysługujących zatrudnionym.  Zmniejszenie kosztów świadczeń socjalnych jest jednym z najważniejszych punktów rządowego planu uzdrowienia finansów publicznych.       http://goniec.com  

Wprowadzono nowy banknot

2011-11-04 09:51

W środę trafił do obiegu nowy banknot o najwyższym w Wielkiej Brytanii nominale 50 funtów; pierwszy, na którym oprócz wizerunku Elżbiety II, figurują dwie inne podobizny: pionierów rewolucji przemysłowej: Matthew Boultona i Jamesa Watta.   Matthew Boulton (1728-1809) i James Watt (1736-1819) upowszechnili zastosowanie maszyn parowych w przemyśle. Pierwszy z nich był przedsiębiorcą, drugi inżynierem. Obaj prowadzili fabrykę Soho w Birmingham, będącą swego czasu największym zakładem produkcyjnym w świecie. Produkowano tam m.in. zabawki i świeczniki, wybijano również bilon na użytek innych państw.  W zamyśle autorów projektu banknotu ten wybór ma przypominać, że każda firma potrzebuje zarówno talentu przedsiębiorcy posiadającego wizję jej komercyjnego rozwoju i gotowego wziąć na siebie ryzyko, jak i talentu technicznego zdolnego przełożyć nowatorskie idee na techniczny produkt. Bank Anglii wprowadził nowe zabezpieczenia, umożliwiające rozróżnienie egzemplarza prawdziwego od falsyfikatu i utrudniające fałszowanie. Obraz przesuwa się w różne strony, w zależności od kąta, pod którym banknot trzyma się w ręku.  W obiegu jest 210 mln pięćdziesięciofuntówek, co daje łączną wartość 10,5 mld funtów. Najbardziej rozpowszechnionym banknotem jest obecnie dwudziestofuntówka, której w obiegu jest 1,55 mld sztuk, na łączną sumę 31 mld funtów. Nowe 50 funtów będzie przez pewien czas dostępne obok starego, na którym figuruje sir John Houblon - pierwszy prezes Banku Anglii. Stare banknoty będą stopniowo wycofywane. Banknot 50-funtowy po raz pierwszy wprowadzono do obiegu w 1725 r. Od tego czasu jego projekt zasadniczo się nie zmienił. http://elondyn.co.uk

Pomoc dla bezrobotnych – gdzie się zwrócić?

2011-10-28 09:56

Jeżeli jesteś bezrobotny na Wyspach to istnieje wiele instytucji, które mogą Ci pomóc w tej trudnej sytuacji. Przede wszystkim zwróć się do Job Seekers Allowance. Jeśli spełnisz odpowiednie kryteria, to zakwalifikujesz się do otrzymywania zasiłku, który będziesz pobierał w okresie poszukiwania nowej pracy. Wsparcie ze strony JSA dotyczy także osób, które pracują, ale mniej niż 16 godzin tygodniowo. Jeżeli aktualnie nie jesteś zdolny do podjęcia pracy (np. jesteś samotnym rodzicem, bądź masz problemy ze zdrowiem) aplikuj do Income Support. Pomoc czeka także na osoby, które wynajmują mieszkanie - sprawdź czy możesz się ubiegać o Housing Benefit.  O ulgę podatkową staraj się w Council Tax. Z kolei Social Fund proponuje także Budgeting Loan, który możesz wykorzystać na wydatki związane ze znalezieniem nowej pracy. Część zapomóg obejmuje także darmowe leki, opiekę dentystyczną czy sprawdzanie wzroku. Dlatego koniecznie sprawdź jaka ulga Ci przysługuje i oczywiście szukaj pracy.     http://polishexpress.polacy.co.uk

Donos na imigranta

2011-10-25 11:04

Premier David Cameron poprosił Brytyjczyków, by donosili władzom na nielegalnych imigrantów. - Oni nie mogą być obciążeniem dla państwa – stwierdził.   - Razem możemy odzyskać naszą granicę i odesłać nielegalnych imigrantów do domu - mówił w Londynie szef rządu. I zapewnił, że jeśli powiedzie się jego plan, imigracja wróci do bezpiecznego poziomu lat 80. i przestanie być gorącym tematem politycznym. Przejmując władzę w 2010 r., konserwatyści obiecali, że ograniczą imigrację z krajów spoza UE. Choć, jak donosił „Guardian”, Cameron wycofał się z najbardziej kontrowersyjnego pomysłu publikacji przez firmy nazwisk zatrudnianych przez nich imigrantów, to zapowiedział istotne ograniczenia dla osób chcących osiedlić się w Wielkiej Brytanii. Zdaniem premiera imigranci przybywający na Wyspy powinni mówić po angielsku i dlatego mieliby w przyszłości zdawać testy kwalifikacyjne z języka. Co więcej, osoby ściągające do kraju imigrantów – czy to w ramach łączenia rodzin, czy też z innych powodów – powinny zarabiać więcej niż 20 tys. funtów rocznie. Wszystko po to, by świeżo przybyli mieli zabezpieczenie finansowe i nie stali się obciążeniem dla państwa, żyjąc z zasiłków./ GAZETA.PL http://polishexpress.polacy.co.uk  

Gorący temat

2011-10-22 16:29

Chłód przedostał się na Wyspy. Niby nic w tym niezwykłego, ale w Anglii nie jest to wyłącznie zjawisko meteorologiczne. Zawsze można je wykorzystać w bieżącej polityce. Oficjalnie brytyjski rząd sięgnął po chłód, by podreperować domowe budżety obywateli. Złośliwi podpowiadają, że bardziej chodzi mu o podreperowanie własnego wizerunku. Sam premier David Cameron spotkał się z szefami „Wielkiej Szóstki”, zarządzającymi największymi koncernami energetycznymi. Powiedział im, że „klient ma zawsze rację” i zażądał, by obniżyli swoje ceny przed nadejściem zimy. Rząd dziwi się, iż od lata ich usługi podrożały na tyle, że w sezonie grzewczym za rachunki przyjdzie zapłacić zwykłym „zjadaczom ciepła” o 100 funtów więcej niż wcześniej.  Zdaje się, że Cameron nic nie wskórał, bo po dyskusji uznał, że panuje „wolny rynek” i nawet on nie może energetycznym gigantom żadnych obniżek nakazać. Ostatecznie wyszło na to, że klient musi radzić sobie sam.  – Rodziny mające problem z rosnącymi rachunkami za energię powinny zmienić dostawcę, sprawdzić taryfy i ocieplić swoje domy – napomniał minister ds. energii Chris Huhne, ten sam, który kilka miesięcy wcześniej stwierdził, że rynek energetyczny w Wielkiej Brytanii ma strukturę kartelu, chociaż działa w granicach prawa. Klient w buszu taryf Faktem jest, że rachunki za gaz i elektryczności nie jednego mogą wyprowadzić z równowagi. Nie chodzi tu tylko o kwotę, którą trzeba zapłacić, ale zwyczajnie o to jak się w nich połapać. Ile zużyliśmy energii, ile zużyjemy, za co mamy zapłacić, a co jeszcze trzeba dopłacić – to wszystko nie zawsze jasno wynika z rachunków, które otrzymujemy. Według serwisu konsumenckiego Which? ceny taryf za zużycie gazu i energii dla klientów z roku na rok są coraz mniej przejrzyste, a co gorsza – również zawyżone. Często zdarza się nawet, że klienci, którzy zużywają mniej energii są przypisani do wyższych taryf, przez co ogólnie płacą więcej niż ich bardziej lekkomyślni i szastający gotówką koledzy.  Nieprzejrzystość i nieczytelność rachunków sprawia, że większość klientów po prostu je płaci, nie zagłębiając się, czy są one poprawnie wystawione czy też wymagają korekty. Zwyczajnie są one za bardzo skomplikowane dla większości, by je logicznie ogarnąć. Ten galimatias przyczynia się do ogólnego braku zaufania wobec dostawców gazu i energii. Jeśli zatem ktoś chce nawet zmienić firmę, to często z tego pomysłu szybko rezygnuje z obawy, iż są gdzieś ukryte koszta, o których prawdopodobnie nie zostanie poinformowany w dniu podpisania nowej umowy. Tymczasem brytyjskie gospodarstwo domowe płaci za zużycie energii średnio 1300 funtów rocznie. Zmiana dostawcy może przynieść 200 funtów oszczędności. Nie ma więc wątpliwości, że jednak warto próbować.  Ofgem wkracza do gry Rząd napomina i apeluje, a brytyjskie biuro monitorujące rynek gazu i elektryczności Ofgem postanowiło wziąć sprawę w swoje ręce. Zapowiada, że w najbliższym czasie wiele dostępnych taryf zostanie zlikwidowanych i uproszczonych, dzięki czemu klienci będą mieli lepsze rozeznanie w tym za co i ile płacą.  – Firmy nie są fair w stosunku do swoich klientów, dlatego Ofgem dołoży wszelkich starań, aby zmniejszyć dominację „wielkiej szóstki” na rynku energetycznym – mówi Alistair Buchanan, dyrektor Ofgem. – Docierają do nas sygnały od klientów, że ceny podane przez dostawcę są przedstawione w sposób za bardzo skomplikowany. Z buszu taryf obecnie dostępnych firmy będą zobowiązane do zredukowania swoich pakietów do zaledwie paru ofert. Dostawcy w sposób przejrzysty będą musieli wyeksponować, ile musimy zapłacić za zużycie jednostki. Ma to również dać możliwość porównania cen z pozostałymi kontrahentami. Dostawcy nadal będą mogli oferować tańsze oferty online, ale tylko na czas określony. Automatyczne przedłużanie umowy w momencie ich wygaśnięcia umowy ma być zabronione.  Przepis na teraz Stawka, która płacimy za dostawę energii i gazu, uzależniona jest od miejsca zamieszkania. Jeśli ktoś zatem jest zadowolony z taryfy, jaką oferuje np. British Gas w jego dzielnicy, nie może rekomendować znajomym usług tego koncernu, bo ceny w ich miejscu zamieszkania mogą być inne. Najlepiej więc samemu sprawdzić, jaka jest najtańsza opcja dostępna w danym regionie. Można to zrobić szybko i bezpłatnie na stronie www.energyhelpline.com. Zanim podejmie się decyzję o zmianie dostawcy, trzeba też zorientować się w taryfach. Obecnie ze względu na częste podwyżki cen gazu eksperci radzą zmianę na taryfę stałą (fixed tariff), bo dzięki niej przez cały okres trwania kontraktu z danym dostawcą (zazwyczaj 18 miesięcy), pomimo zawirowań rynkowych i cenowych, nadal zobowiązani będziemy do płacenia stawki wcześniej ustalonej.  Z drugiej jednak strony, jeśli ceny na rynku nagle spadną, to ich obniżka nie będzie dotyczyła taryf stałych. Poza tym w przypadku, gdy klient w ten sposób związany z dostawcą będzie chciał go zmienić na innego, zostanie zmuszony do uiszczenia opłaty za zerwanie umowy. Z kolei w taryfie standardowej (standard tariff) klienci płacą zgodnie z ustaleniami dostawcy w danym miejscu zamieszkania. Jeśli dostawca zdecyduje się podwyższyć ceny, to oczywiście klient jest zobowiązany płacić więcej. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że politycy dalej będą radzić nad niedolą zmarzniętych wyborców. Problem w tym, że nikomu nie zrobi się cieplej od ich gadania. Od tego skacze nie temperatura, lecz... ciśnienie.  Anna Szlejter  http://magazyn.goniec.com

No smoking

2011-10-17 10:14

Od 1 października w Wielkiej Brytanii nie można już kupić papierosów w pubach. Ich sprzedaż w tych miejscach jest karana grzywną sięgającą nawet 2,5 tysięcy funtów. Zakaz wprowadzono głównie ze względu na osoby niepełnoletnie, będące najczęstszymi użytkownikami automatów z papierosami, które nie pytają ich o dowód tożsamości. Niezadowolona z zakazu jest firma Sinclair Collis. Odczuje ona zlikwidowanie automatów bardzo dotkliwie, gdyż aż 20 tysięcy maszyn znajduje się w jej posiadaniu. Niebawem wejdzie w życie kolejny zakaz dotyczący wystawiania papierosów w miejscach widocznych przy sprzedaży.     http://polishexpress.polacy.co.uk  

Testy na prawo jazdy w UK po polsku

2011-09-16 11:14

Prawo jazdy w UK w po polsku! Zamów testy i zdawaj egzaminy w języku polskim. Zdobycie prawa jazdy w UK jest prostsze niż w Polsce, nawet jeżeli nie znasz angielskiego! Dzięki współpracy z Emano - autoryzowanym wydawcą testów w języku polskim na brytyjskie prawo jazdy kupisz aktualne i sprawdzone materiały. Książki dodatkowo zawierają szereg praktycznych informacji o tym jak załatwić niezbędne formalności. Testy opracowane są przy pomocy angielskich i polskich ekspertów ruchu drogowego (egzaminatorów i instruktorów nauki jazdy), profesjonalnych tłumaczy, redaktorów i korektorów. Zdawaj na prawo jazdy po polsku! Ucz się z materiałów wydanych przez firmę z licencją urzędów odpowiedzialnych za egzaminy. Książki zawierają również szereg praktycznych informacji dotyczących egzaminów i formalności!  http://polishexpress.polacy.co.uk/inf,testy_na_prawo_jazdy_w_uk_po_polsku,155.html

Imigracja na Wyspach wzrosła o 20%

2011-09-10 10:01

W 2009 roku do Wielkiej Brytanii przybyło 198 tysięcy ludzi, rok później – już tylko 239 tys. Liczba imigrantów przybyłych na Wyspy w poszukiwaniu stałej pracy jest najniższa w ostatnich sześciu latach i wynosi zaledwie 110 tysięcy. Dla porównania Wyspy w tym samym celu w 2010 roku opuściło prawie 180 tysięcy osób. Obecnie, oficjalne dane mówią o 455 tys. mieszkających na Wyspach przybyszach z innych krajów - to o prawie 20 tysięcy mniej niż w 2009 roku.  Warto również zauważyć, że w zeszłym roku na stałe w UK osiedliło się ponad 240 tysięcy imigrantów z prawem do stałego pobytu. To rekordowy wynik, choć sporą część stanowią dotychczasowi azylanci, którym pozwolono zostać na Wyspach.     http://polishexpress.polacy.co.uk  

Gdzie Polacy wypoczywali w te wakacje?

2011-09-02 08:50

Letni urlop jest nagrodą za pracowitość, za sukcesy i porażki, za smutki i znoje. To najbardziej zasłużony czas w roku. Kiedy się zbliża, odliczamy dni. Gdy w końcu nadchodzi, nie posiadamy się z radości, odkładamy wszystkie problemy na dno szafy i jedziemy na... urlop. Ale gdzie? Tam, gdzie pogoda„W Polsce nie pomyślałabym nawet, żeby jechać na wakacje na przykład na Malediwy, czy na Kubę. Te kierunki były tylko marzeniami, o których nie myślało się poważnie w chwili wyboru wakacji, głównie dlatego, że nie było mnie na to stać. Zastanawiałam się raczej, do którego nadmorskiego polskiego miasteczka wybrać się w tym roku”– mówi Marzena z Londynu. „Wymyślaliśmy wtedy z przyjaciółmi sposoby na ciekawy, ale tani urlop. Jeździliśmy pod namioty na dziko; albo wynajmowaliśmy domek, w którym mieszkaliśmy w więcej osób niż przewidziano i robiliśmy kilometry na rowerach zwiedzając co się dało, z suchym prowiantem na plecach. W czasach studenckich zdarzało nam się też przesiedzieć tydzień na czyjejś działce, gdy nie było pieniędzy.” Z raportu eSky wynika, że Polacy w Polsce najczęściej jeżdżą na urlop do krajowych kurortów w rejonach takich, jak Warmia, Mazury, Podlasie czy właśnie polskie Wybrzeże. Ci, których stać na wyjazd poza kraj, w tym roku najczęściej wybierają bliskie cele, jak Włochy, Hiszpanię, Egipt, Tunezję i Majorkę czy Maltę. „Z doświadczeń naszego biura wynika, że są to zwykle oferty first minute albo last minute, czyli najtańsze. Niektórzy, także ze względu na cenę, rezerwują urlopy z bardzo dużym wyprzedzeniem, ale istnieje ryzyko, że przez pół roku coś może się zmienić. Na przykład w Egipcie znów zrobi się niebezpiecznie, albo islandzki wulkan znów zacznie dymić i odwołane zostaną loty w niektóre miejsca urlopowe” – opowiada Tomek, pracownik jednego z biur podróży w Polsce.  „Urlop za granicą to wciąż dobro luksusowe, przynajmniej w Polsce...”.… ale nie w Wielkiej Brytanii„Polacy w UK często wyznaczają sobie pewnego rodzaju nagrody, aby łatwiej przetrwać dwa etaty czy pracę w ciężkich warunkach. Zakupy, weekendowe szaleństwa czy wymarzony urlop, to tylko niektóre z nich. Na pewno lepsze to, niż ucieczka w używki” –  mówi studentka psychologii Karolina. „W Wielkiej Brytanii zmienia się trochę myślenie. Mamy poczucie, że stać nas na więcej i dlatego pozwalamy sobie zaplanować wakacje z rozmachem. Te Malediwy czy Kuba są już osiągalne” – komentuje Marzena. Pieniądze dają poczucie bezpieczeństwa, a brytyjski styl życia dodaje pewności siebie, dlatego Polacy często pozwalają sobie na luksusowe wakacje w poczuciu, że może to być jedyna szansa zobaczenia takich miejsc. Polska mentalność opiera się na przyzwyczajeniu, że dobrobyt nie trwa wiecznie i jeśli nadarzy się szansa - z życia należy korzystać.„Obserwujemy wzrost zainteresowania wakacjami i wypoczynkiem. Dla Polaków ważnym czynnikiem przy wyborze miejsca urlopu jest słońce i ciepło! To zrozumiały wybór, biorąc pod uwagę deszczową pogodę na Wyspach. Ostatecznie jednak o wyborze kierunku wyjazdu decyduje nadal atrakcyjna, konkurencyjna cena. Z naszych obserwacji i statystyk wynika, iż najczęściej wybieranymi kierunkami podróży rodaków, są kraje basenu Morza Śródziemnego. Popularna jest Hiszpania wraz ze słoneczną Majorką, Malta, Grecja i - w dalszym ciągu - atrakcyjna cenowo Chorwacja. Swoim niespotykanym urokiem dawnego Imperium Brytyjskiego kusi również położony na skraju Hiszpanii, Gibraltar. Dalej na południe, prym wiodą położone na Atlantyku Wyspy Kanaryjskie oraz egipskie kurorty nad Morzem Czerwonym: Sharm El Sheikh, Hurghada i pobliskie Makadi Bay. Ostatnio coraz większe zainteresowanie zyskują wyjazdy w nieco bardziej odległe regiony świata. Popularnością cieszą się jednak coraz częściej egzotyczne Seszele, Malediwy Goa, czy też malowniczo położone hotele w Republice Południowej Afryki” –  mówi Krzysztof Bożejewicz z polskiego biura turystycznego Atlas Travel w Londynie.Plan na urlopEmigracja powoduje, że chcemy być w dwóch miejscach jednocześnie, w wakacje nawet w trzech. Spośród dziesięciu losowo zapytanych Polaków w Anglii, wszyscy odpowiedzieli, że w te wakacje byli w Polsce, u rodziny i znajomych. Trzy czwarte z nich na drugą część urlopu zaplanowało wyjazd poza Wielką Brytanię. Zdecydowana większość z nich twierdzi, że wydało sporą sumę na taki wyjazd, ale nie jest im żal tej inwestycji w niezapomniane wspomnienia. Kilkoro z moich rozmówców w ciagu roku korzysta także z tak zwanych “city breaks”, w miejscach takich jak belgijska Brugia, Rzym, Barcelona, nawet Las Vegas. „Bezkonkurencyjnym celem wypadów weekendowych jest oczywiście przepiękny Paryż, ale popularność zyskuje również Amsterdam” – dodaje Krzysztof Bożejewicz.„Nie ma co ukrywać, Polak lubi się pochwalić przed znajomymi. Portale społecznościowe uginają się pod wakacyjnymi zdjęciami użytkowników na tle egzotycznych krajobrazów. Tak Polacy pokazują znajomym z Polski, że w Anglii dobrze im się wiedzie. Wakacje za granicą są dla Polaków wciąż symbolem dobrobytu. Może też trochę sami pokazują sobie w ten sposób, że mimo częstych emigracyjnych łez i znoju, warto było zamieszkać w  UK” – dodaje studentka psychologii.Polacy, mieszkający na Wyspach, pracują bardzo ciężko, często ponad swoje siły. Są zdeterminowani, pracowici i wytrzymali. Urlop należy im się jak przysłowiowa „psu zupa”. Wyczekane wakacje to czas, kiedy mogą spotkać się z rodziną, pozostawioną w kraju i w końcu zrobić użytek z kilku cyfr na bankowym koncie. Niektórym z nas szkoda ruszyć kwoty na jakie pracowaliśmy w pocie czoła, inni nie martwią się tym wcale. Tanio czy drogo, blisko czy daleko, aktywnie czy leniwie, w urlopie najważniejsze jest to, aby naładować akumulatory organizmu na najbliższy rok...Andrea Dymus     http://polishexpress.polacy.co.uk  

Jak bezpiecznie przesyłać pieniądze?

2011-08-26 09:22

Jeśli pracujesz na Wyspach, a w Polsce zostawiłeś rodzinę, którą wspierasz finansowo, spłacasz debet czy też systematycznie odkładasz oszczędności – poznaj wszystkie możliwości przesyłania gotówki. Musisz wiedzieć czy Twoje pieniądze bezpiecznie dotrą na wskazane konto i gdzieś po drodze nie zginą... W ciągu kilku, ostatnich lat powstało wiele firm oferujących przekaz pieniędzy. Ich różnorodność i co za tym idzie konkurencyjność sprawia, że często mamy kłopot z wyborem najbardziej dla nas dogodnego sposobu przekazu. Pamiętajmy, że rezygnując z ekspresowego transferu możemy sporo zaoszczędzić. Poniżej przedstawiamy możliwie sposoby przekazu pieniędzy. Wysyłanie przez znajomych – najprostsze, ale i kłopotliwe Wydawałoby się, że przesyłanie pieniędzy przez naszych dobrych znajomych, którzy właśnie wybierają się do Polski jest jak najbardziej właściwe. Lepiej jednak, by przekazywane tą drogą kwoty nie były duże. Powierzenie komuś wszystkich naszych oszczędności może być nie tylko ryzykowne, ale też i zbyt obciążające dla osoby, która zgodziła się wyświadczyć nam taką przysługę. Przelew bankowy Jeżeli chcesz przelać dużą kwotę pieniędzy, przelew bankowy może okazać się najbezpieczniejszym sposobem transferu środków. Aby dokonać przelewu musimy posiadać rachunek bieżący w konkretnym banku, na które wpłacamy pieniądze. Jeżeli dokonujemy przelewu międzynarodowego - konieczna jest znajomość numeru IBAN czyli International Bank Account Number. Niekwestionowaną zaletą wyboru tego sposobu transferu jest pewność dotarcia środków do odbiorcy, banki nadal cieszą się wśród nas dużym zaufaniem. Minusem jest jednak czas  - transfer trwa około trzech, czterech dni. Dodatkowa karta Większość angielskich banków oferuje obecnie możliwość otrzymania dwóch kart płatniczych, które są podpięte pod jeden rachunek. W ten sposób osoba, której udostępnisz dodatkową kartę będzie mogła swobodnie korzystać ze środków zgromadzonych na koncie. Karta jest aktywna zarówno na terenie Anglii jak i za zagranicą. Jeżeli nie mamy stuprocentowego zaufania do osoby, której chcemy powierzyć kartę, możemy otworzyć dodatkowe konto, na które będziemy – w ramach tego samego lub różnych banków – przelewać określoną ilość środków przeznaczonych do dyspozycji konkretnej osoby. W takiej sytuacji nie tracimy kontroli nad ilością przekazanych środków, a jednocześnie osoba upoważniona, może nimi rozporządzać wedle swojego uznania.Firmy pośrednicząceNa rynku brytyjskim istnieje wiele firm, które zajmują się pośrednictwem w przekazie pieniędzy. Zaletą skorzystania z takiego rozwiązania jest ekspresowy transfer gotówki i niewielkie opłaty. Ze względu na ogromną ilość Polaków mieszkających na Wyspach, większość  firm oferuje obsługę w języku polskim. Co do bezpieczeństwa takiego transferu warto skonsultować się z osobami, które korzystały już z usług konk     http://polishexpress.polacy.co.uk

Kolejna fabryka z Wysp do Polski

2011-08-23 09:36

Firma Kongsberg, która od pół wieku lat zaopatruje rynek angielski w części samochodowe, już niedługo przeniesie się do Pruszkowa. Decyzja zarządu wywołała oburzenie wśród pracowników i związkowców.  Przedstawiciel firmy Kongsberg Automotive, znanej przede wszystkim z produkcji foteli samochodowych ogłosił, że 138 pracowników straci pracę po mającym nastąpić jeszcze w tym roku zamknięciu fabryki w Staffordshire. W obecnym miejscu produkcji, czyli w zakładzie Burton-on-Trent, pozostanie jedynie 38 zatrudnionych. Przedstawiciel związku Unite, reprezentującego pracowników firmy, oświadczył, że to „smutny dzień” dla całego miasta. Przez ostatnie 50 lat fabryka w Burton zaopatrywała w fotele samochodowe całą Wielką Brytanię. Według zapowiedzi rzecznika firmy, Hansa Mortlanda, większość produkcji wyposażenia wnętrz samochodów przeniesiona zostanie do Pruszkowa pod Warszawą. W Burton-on-Trent pozostanie jedynie 15 stanowisk pracy związanych z produkcją i 23 ze sprzedażą i działem handlowym firmy. Firma ogłosiła, że zwolnienia pracowników rozpoczęły się 27 lipca, a okres przenoszenia produkcji potrwa do 28 października. Nick Coyle z Unite podkreśla, że sytuacji winien jest rząd, którego działania bezpośrednio zagrażają standardowi życia i bezpieczeństwu mieszkanców Burton. Według niego brytyjskie władze powinny poważnie zastanowić się, czy osłabianie wystarczająco już niewydolnego prawa pracy w Wielkiej Brytanii przyniesie jej mieszkańcom jakąkolwiek korzyść. Cała sytuacja przypomina podobny przypadek z fabryką herbaty Twinings, której właściciele zdecydowali o przeniesieniu produkcji z North Shields do Swarzędza. Mimo strajków i protestów załogi, samorządowców i parlamentarzystów decyzja została podtrzymana.    http://goniec.com    

Waluty
Radio
Pogoda