- Polacy są dobrzy w prasowaniu i prostytucji... Tak obraża nas BBC radio 1
- Czy wszyscy stracimy pracę?
- Jak "przekręcają frajerów" czyli super mieszkanko.
- Brytyjskie dzieci to "plaga robactwa"
- Polskie programy przez satelitę
- Spór o brytyjski zasiłek
- Znaj swoje prawa
- Święta w tradycji angielskiej
- Infolinia.org - Dołącz do nas
- World in one place
I(Am)sterdam
Amsterdam to nie tylko tulipany. I(Am)sterdam – to jedno z najlepszych haseł promujących miasto, jakie kiedykolwiek słyszałam. Pokazuje, że Ci którzy poczują to miasto – noszą je już pod skórą, a ono wchłania ich i karmi się ich karmą.
Samoloty do Amsterdamu pełne są nieletnich, którym jakimś cudem dało się wmówić rodzicom, że lecą zobaczyć Rembrandta lub Van Gogha lub, zainspirowani "Dziewczyną z perłą", obrazy Veermera. Ich konspiracyjny szept wskazuje jednak na prawdziwy cel podróży. W drodze powrotnej zbiją się w grupki i bedą na siebie patrzeć porozumiewawczym wzrokiem oraz wymieniać doświadczeniami z cofee shopów: to lepsze niż to, to dłużej niż tamto, to pomoże mi w karierze. Wiekszość bowiem z młodocianych „przypadkowych turystów” z którymi podróżowałam, to 16. i 17. członkowie grup muzycznych. Trafiłam na tych etno i emo, którzy szybko znaleźli wspólna płaszczyznę porozumienia. Amsterdam łączy...
No rockandroll...
Sex, drugs i ładni ludzie – to pierwsze skojarzenia z Amsterdamem. Nie da się ukryć, że miasto, którego główną atrakcją turystyczną jest Dzielnica Czerwonych Latarni i haszyszowe kawiarenki, nie walczyło z owymi stereotypami. Przynajmniej do niedawna – doniesienia o powolnym wykupywaniu „seksdzielnicy” i zaostrzaniu przepisów antynarkotykowych powoli ujawniają nowy kurs polityczny władz miasta. Czyżby Amsterdam miał stać się miastem równie spokojnym jak Bruksela?
Można tylko mieć nadzieję, że przynajmniej mieszkańcy nie ugną się przed nowym ładem moralnym i nie zaczną zasłaniać nagle wielkich okien – bezwiedne podglądanie mieszkańców to bowiem jedna z większych amsterdamskich przyjemności. I zapomnijcie o tulipanach – większość okien, otwierających przed przechodniem designerskie wnętrza, przystrojone jest orchideami lub wielkimi amarylisami. To one powinny być symbolem współczesnego Amsterdamu.
Rowerem w kanał
Nie tylko saboty...
Jeden z najbardziej uroczych obrazków amsterdamskich to biznesmen lub bizneswoman w służbowym garniturze/garsonce pomykający na rowerze. Nikt tu nie boi się wymiąć służbowego ubrania – są zazwyczaj tak dobrej jakości, że nie dają sie pomiąć... Za to kobiety pracujące w Amsterdamie potwierdzają to, czego zawsze byłam pewna: rowerowy pedał idealnie wchodzi pod wysoki obcas... Stolica Niderlandów to z resztą raj dla butoholików... Nigdzie nie znajdziecie takich saszek i kozaków – na płaskim czy wysokim obcasie. Nosi się je już w lecie, do sukienek – a potem przez cały okres chłodów. Genialne!
Foam, Reflex, Melkweg
Amsterdam to nowa moda, nowa sztuka i fotografia. Moda – rozrzucona jest w całym mieście – małe designerskie sklepiki ostatnio zajmują też słynną Dzielnicę Czerwonych Latarni, lecz tradycyjnie fajnie wybrać się w poszukiwaniu jej do dzielnicy Jordaan i niezwykłych 9 małych uliczek – części miasta, która wydzielona jest specjalnymi tabliczkami, takiego „programowo” najbardziej cool quartier miasta. Co do fotografii – Amsterdam to siedziba Foam - magazynu i muzeum poświęconego współczesnej fotografii. Na paru poziomach kamienicy przy Keizersgracht 609 można zobaczyć wystawy historyczne i te najnowsze – choćby zwycięzców prestiżowych nagród. Rzut kamieniem od Foam (po drodze miniecie mnóstwo sklepów z antykami) jest galeria Reflex – a w niej La Chapelle, Olaf, Araki i Sultan. Polecam jeszcze Melkweg – tam warto zajrzeć i na wystawę i na koncert i tak po prostu...
W pigułce... w tabletce
Chyba to, co mnie najbardziej ciągnie do Amsterdamu to różnorodność, żeby nieużyć wyświechtanego słowa tolerancja: bo jednego dnia można tu zaliczyć i Muzeum Biblii i halucynogenny odlot, płynnie poruszać się między Gay Monument a Muzeum Ajaxu Amsterdam. Jednodniowa wycieczka to – oprócz przejażdżki kanałami – poruszające spojrzenie na Holocaust w domu Anny Frank, kiczowate Muzeum Diamentów, popołudnie w browarze Heinekena i wieczór w Dzielnicy Czerwonych Latarni... Nie naciągam: to plan który przedstawiali mi spotkani w Amsterdamie amerykańscy backpakerzy. I Amsterdam – po prostu.
Agnieszka Kozak wp.pl
- Ukazał się system PCLinuxOS 2009
- Eliminacje MŚ 2010 w Klubie Parafialnym
- Wojewódzki i Figurski zawieszeni
- Niebieski wózek od policjantów
- PANNA - Jaki dyrektor i podwładny?
- KOZIOROŻEC - Czy znasz swoje dziecko?
- BLIŹNIĘTA - Jaki dyrektor i podwładny?
- BLIŹNIĘTA - Jacy są nasi partnerzy?
- Auta z kierownicą po prawej stronie na polskich drogach?
- Autobus