Reklama ogólnosieciowa
W ostatnich dniach rząd Wielkiej Brytanii ujawnił plany drastycznego poszerzenia uprawnień policji i służb bezpieczeństwa w dziedzinie inwigilacji sieci informacyjnych, w tym internetu, sieci telefonii komórkowej i stacjonarnej.
Jak wynika z informacji, pojawiających się w brytyjskich mediach nowe przepisy mają zobowiązać dostawców wspomnianych usług do gromadzenia danych o wykonanych przez ich użytkowników połączeniach telefonicznych, wysłanych wiadomościach tekstowych i e-mailach, jak również odwiedzanych stronach www. Zgromadzone informacje mają być udostępniane służbom bezpieczeństwa w czasie rzeczywistym, znacznie poszerzona ma również zostać lista organów państwowych uprawnionych do korzystania z tych danych. Już dziś w Wielkiej Brytanii państwowe służby bezpieczeństwa mogą zażądać od firm providerskich gromadzenia podobnych danych o wybranych przez siebie osobach bez zgody sądu.
Reklama ogólnosieciowa
Jak się początkowo wydawało, konserwtywno – liberalny rząd zamierzał uniknąć publicznej dyskusji nad rozszerzeniem uprawnień służb w dziedzinie inwigilacji elektronicznej i możliwych protestów – decyzja o skierowaniu projektu odpowiednich zmian w prawie pod głosowanie ogłoszona została na miesiąc przed samym głosowaniem, zaplanowanym na 9 maja. Plany te jednak szybko spaliły na panewce, wobec gwałtownego sprzeciwu ze strony organizacji broniących prawa do prywatności, części liberalnych mediów, jak samej elity politycznej. Swój sprzeciw wobec ograniczenia prawa do prywatności komunikacji zgłasza nie tylko opozycja, lecz również część polityków rządzącej koalicji, w tym duża grupa prominentnych liberałów i przedstawiciele liberalnego skrzydła partii konserwatywej, z definicji przeciwni ingerencji państwa w sprawy jego obywateli.
W tej sytuacji po dwu dniach intensywnych ataków na planowaną nowelizację przepisów o inwigilacji elektronicznej rząd premiera Camerona zaczyna wycofywać się z planów szybkiego przegłosowania kontrowersyjnych zmian, twierdząc że wymagają one ‘dalszych konsultacji’.
Jest więc spora szansa, że podobnie jak w roku 2009, gdy poprzedni gabinet próbował wprowadzić zbliżone przepisy o retencji danych i po licznych protestach zmuszony został do rezygnacji z ich głosowania w parlamencie, również i tym razem zwolennicy zaostrzenia inwigilacji komunikacji elektronicznej zmuszeni zostaną do odwrotu.
Podobne przepisy, uchwalone w Niemczech w roku 2010 zostały uznane przez sąd najwyższy za niekonstytucyjne, a w ramach kampanii społecznego oporu instytucja ta otrzymała podan 35000 pozwów w tej sprawie.
Źródło :http://czsz.bzzz.net
Creative Commons LicenseReklama ogólnosieciowa
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się