Z uwagi na to, że żłobki i przedszkola w UK sa dość kosztowne, popularnym sposobem na opiekę nad dziećmi jest tzw. au-pair (wymawiaj: ą-per).
Agnieszka przyjechała do Wielkiej Brytanii trzy lata temu. Chciała już to zrobić dawno, ale w Polsce trzymały ją sprawy osobiste. Kiedy w końcu mogła, wsiadła w autobus do Londynu. Na początku zamierzała zostać na Wyspach trzy miesiące - chciała jak najwięcej pozwiedzać, nacieszyć się Anglią i wracać. W ciągu tych miesięcy pracowała, ale tylko tyle, żeby wystarczyło jej na skromne utrzymanie i bilety do muzeów. Opiekowała się dzieckiem u rodziny, której poleciła ją przyjaciółka. Kiedy miała wracać do Polski, stwierdziła, że podoba jej się na Wyspach tak bardzo, że zostanie jeszcze trochę. Wtedy z dorywczej opiekunki została pełnoetatową nianią.
AGENCJA MA DWIE TWARZE
Zaczęła od zarejestrowania się w agencji. Musiała dostarczyć zaświadczenie o niekaralności i referencje. Te ostatnie wystawiła jej rodzina, u której pracowała w Londynie, i rodzina z Holandii - spędziła tam kiedyś kilka miesięcy, pracując jako au pair. Dzięki temu mogła wypełnić rubrykę zatytułowaną "doświadczenie" w formularzu rejestracyjnym. Agencja wymagała też ukończenia kursu pierwszej pomocy. Agnieszka miała szczęście - szybko znalazła pracodawcę, a ten zgodził się zapłacić za szkolenie. - Wysłali mnie nie tylko na kurs pierwszej pomocy, ale też na drugi, na którym dowiedziałam się, jak najlepiej organizować dziecku czas, jak przygotowywać posiłki, jakie formy aktywności są polecane dla dzieci w różnym wieku oraz jak uczynić dom bezpiecznym dla dziecka - opowiada. Teraz codziennie spędza w pracy co najmniej 10 godzin, dodatkowo trzy, cztery wieczory w tygodniu poświęca na baby-sitting. Wszystko przez to, że Agnieszka pracuje dla trzech rodzin, a nie dla jednej. - Są zalety i wady takiego rozwiązania - mówi. Do zalet należy różnorodność i większe zarobki. Wady? Przede wszystkim trudności z ustaleniem terminu urlopu - musi odpowiadać wszystkim czterem stronom. Ale zawsze można podesłać koleżankę na zastępstwo. Koniecznie taką, którą dzieci znają ze wspólnych zabaw czy herbatek.
Przeczytaj artykuł
|