Praca Ogloszenia Katalog Polspec Poradnik Zapytaj eksperta Logo: Infolinia.org mapa galeria galeria czat Forum randka

Panna młoda na celowniku

2010-06-19 21:27:06

Dziewietnastoletnia panna młoda z Polski nadal nie może otrząsnąć się z szoku. Tuż przed jej slubną uroczystoscią do urzedu stanu cywilnego w Oxfordzie wpadli policjanci aresztując ją i narzeczonego z Indii. Dziwnym trafem tego samego dnia brytyjski rząd ogłosił swój plan walki ze zjawiskiem fikcyjnych małżeństw.

Fikcja i rzeczywistość.

Nie do nas należy ferowanie wyroków, zwłaszcza w sprawach tak delikatnych jak podejrzenie o fikcyjne małżenstwo. Kiedy jednak widzi się zalaną łzami 19-letnia dziewczynę w białej sukni, wyprowadzana z urzędu stanu cywilnego wraz z narzeczonym z rękami zakutymi w kajdankach, pojawia się z tyłu głowy pytanie, czy w takiej pokazówce prężnych i zwartych służb policyjnych nie kryje się czasem drugie dno.Oto praworządni obywatele na własne oczy widzą, że nowa władza dba o ich interesy, a odpowiedni minister może wygłosić gładkie zdanie o „ciosie wymierzonym w samo serce nielegalnej imigracji”. Złamane serce, o którym mówi bohaterka opisywanej w tym numerze sprawy, nikogo nie obchodzi. 19-letnia Polka mówi też, że nie wyprze się swojego narzeczonego, który czeka na rozprawę z zarzutem krzywoprzysięstwa na karku. W jej osobistym dramacie pojawia się dużo znaków zapytania. Władze powinny te sprawę jak najszybciej wyjaśnić i odpowiedzieć, co było w tym przypadku fikcją. Czy niedoszłe małżeństwo, czy też cała ta policyjna akcja? Na ostrzu noża stoi bowiem tak czy inaczej interes państwa. Służby dokonujące zatrzymania nie przedstawiły jeszcze żadnych dowodów w tej sprawie twierdząc, że czekają na rozprawę. Poczekamy i my. Oczywiście, fikcyjne małżeństwa to problem, który trzeba rozwiązać. Jeśli jednak do walki z tym zjawiskiem wykorzystuje się propagandowo choćby jeden przypadek, który okazuje się na końcu „pomyłka” albo „wpadka”, to znaczyłoby, ze państwo nadużyło swojej władzy. Wielu imigrantów uciekło właśnie z takich nadużywających władzy krajów do Wielkiej Brytanii sądząc, ze tutaj nie spotka ich nic podobnego. Powinni o tym pamiętać ministrowie, którzy twierdza, ze przyjazd do UK jest „przywilejem”.Będziemy obserwować i informować naszych Czytelników o dalszych losach Polki i obywatela Indii, którzy chcieli wziąć ślub, ale zostali rozdzieleni. Będziemy pytać o zasadność podjętej akcji oraz o faktyczny charakter związku tych dwojga. Nie ma innego wyjścia. -------------------------------------------------------------------------------------

Panna młoda na celowniku

Urząd Stanu Cywilnego przy Park End Street w Oxfordzie, 8 czerwca 2010, piękny słoneczny dzień, wprost wymarzony na ożenek. Kamila Snarska, 19-latka z Polski w długiej białej sukni i welonem na głowie czeka na korytarzu przed salą ślubów. Obok niej stoi w szarym, połyskującym garniturze Amrik Singh Dahnju, pochodzący z Indii 30-latek, za którego Polka za chwile wyjdzie za mąż. Wokół nich krzątają się odświętnie ubrani ludzie, są i świadkowie, i drużby, i przyjaciele. Ale jest tez ktoś inny. Nieproszeni goście, których tym razem przybyło więcej niż zwykle. To policjanci z Thames Valley Police po cywilnemu i oficerowie brytyjskich służb granicznych UKBA, zawiadomieni przez urzędników o podejrzeniu ślubnego oszustwa. – Poinformowaliśmy funkcjonariuszy UK Border Agency o naszych obawach co do tego, ze może być to fikcyjne małżeństwo – mówi Marcus Mab-berley, rzecznik samorządu hrabstwa Oxfordshire. – Nasi urzędnicy podchodzą do takich spraw niezwykle poważnie i są prawnie zobowiązani do raportowania o podejrzanych działaniach. Tuz przed ceremonia wkraczają do akcji rujnując dzień państwa młodych. Aresztują ich, zakuwają w kajdanki i wyprowadzają z urzędu. Wraz z nimi zatrzymani zostają 47-letni obywatel brytyjski i jedna Polka. W mniej więcej tym samym czasie do dwóch domów w Oxfordzie wpadają grupy innych policjantów szukając dowodów na to, ze małżeństwo miało być tylko papierowe i pomóc Amrikowi w pozostaniu w Wielkiej Brytanii. Jako oskarżony o krzywoprzysięstwo Hindus trafia do aresztu, gdzie pozostanie do 8 lipca. Dla Kamili przygoda kończy się na przesłuchaniu i ostrzeżeniu. Trzej zatrzymani świadkowie zostają również wypuszczeni, ale mogą się liczyć z zarzutem asystowania przy nielegalnej imigracji.

Wątpliwości i zbiegi okoliczności

-Po odzyskaniu wolności niedoszła panna młoda mówi o swoim „złamanym sercu”. Twierdzi, że naprawdę kocha Amrika, chce sobie ułożyć z nim życie, razem planowali założenie rodziny i dzieci. Polka twierdzi również, ze mieszkają razem od roku i maja dwa koty. – Nie dbam o to, co mówią ludzie – mówi złamanym głosem Kamila Snarska. – Kocham Amrika i do naszego ślubu tak czy inaczej dojdzie. Nie wyprę się go, nigdy. - Kiedy policjant powiedział, że jestem aresztowana myślałam, że moje życie się skończyło, moje serce pękło. Teraz, gdy zamykam oczy, widzę mojego chłopaka za kratami. - Nie wiem, dlaczego to zrobili. W sukurs idzie jej pracownik firmy prawniczej, która reprezentuje parę od lutego. – Na początku powinien pan wiedzieć, ze to nie było żadne fikcyjne małżeństwo. Jesteśmy zadziwieni tymi insynuacjami – mówi „Gońcowi Polskiemu” Balvinder Hayre z BHB Law z Coventry. – W żadnym momencie, gdy toczyła się procedura sprawdzania wniosku o zawarcie małżeństwa, nie było jakiegokolwiek pytania o wiarygodność związku i nagle, w dzień ceremonii ślubnej, para zostaje zatrzymana... To straszne. Dziwnym zbiegiem okoliczności do akcji w oxfordzkim urzędzie stanu cywilnego doszło tego samego dnia, gdy koalicyjny rząd ogłosił swój plan walki z fikcyjnymi małżeństwami. Swoja droga od początku czerwca w brytyjskiej prasie temat tzw. sham marriages przewijał się często, chociaż od dłuższego czasu nie nadawano takim sprawom rozgłosu. Przestały być medialne. Niejako przy okazji spektakularnego zatrzymania 19-latki z Polski i jej narzeczonego mogli się wypowiedzieć funkcjonariusze służb granicznych. – Jesteśmy gotowi do uderzenia w samo serce nielegalnej imigracji i walki z tymi, którzy próbują złamać prawo – grzmiał Terry Gibbs z UKBA. – A jeśli podejrzewany, że małżeństwo nie jest zawierane w dobrej wierze, wtedy podejmujemy odpowiednie kroki – dodał. Podobnie wypowiadał się rzecznik Home Office i wszyscy inni przedstawiciele władz, którzy tego dnia mogli się wypowiedzieć. Ciekawe, że tych samych słów o ciosie prosto w serce nielegalnej imigracji” użył wcześniej Damian Green, minister ds. imigracji w rządzie Davida Camerona. Z przykładu Karmili Snarskiej nie można jednak wyciągać wniosku, że brytyjskie służby znowu uwzięły się wyłącznie na Polki. Tego samego dnia prasa przypomniała o innym fikcyjnym małżeństwie, do którego omal nie doszło 8 marca w Northampton. W chwili, gdy pastor zadawał tradycyjne pytanie, czy są jakieś przeszkody w zawarciu związku pomiędzy obywatelem Togo Rolandem Kuku a Francuzka Mariam Drame, na scenę wkroczył oficer policji, który przerwał ceremonie i zakuł parę w kajdanki. W ich przypadku historia zakończyła się wyrokami dwóch lat wiezienia.

Pokusa silniejsza od obaw

Pomijając przypadek Karmili Snarskiej, co do którego można mieć wątpliwości, czy był rzeczywiście najlepszym wyborem na pokazową akcje służb imigracyjnych, fikcyjne małżeństwa to poważny problem w Wielkiej Brytanii. Wydawało się, że znaleziono na niego sposób w 2004 roku. Wprowadzono wtedy poprawki do ustawy Asylum and Immigration (Treatment of Claimants etc....) Act, które wymagały, by przyszła małżonka lub małżonek pochodzący z kraju spoza UE, a wiec podlegający kontroli imigracyjnej, uzyskał dokument zezwalający mu na wjazd do UK właśnie ze względu na zawarcie cywilnego związku. W przeciwnym razie musiał prosić o zgodę na małżeństwo ministra spraw wewnętrznych, którego urzędnicy skrupulatnie sprawdzali wniosek zakładając, że każdy ślub może być jedynie "kontraktem” pozwalającym imigrantom na przedłużenie pobytu w UK. Zawierający taki „kontrakt” cudzoziemiec spoza UE może liczyć najpierw na dwuletnia wizę, a następnie na stałą rezydenturę, która otwiera drogę do brytyjskiego obywatelstwa. Od razu tez nabywa praw do korzystania z pomocy społecznej oraz dostaje pełny dostęp do edukacji, służby zdrowia i możliwości starania się o komunalne mieszkanie. Pokusa jest wiec dużo silniejsza od obaw. Po wprowadzeniu przepisów zawartych w Asylum and Immigration (Treatment of Claimants etc) Act liczba podejrzanych związków małżeńskich spadła drastycznie – z 3500 w tym samym roku, w którym przeforsowano zmiany (2004), do około 400 w roku następnym (2005). Jednak juz w kwietniu 2006 Sad Najwyższy uznał, ze prawo to łamie Europejska Konwencje Praw Człowieka. Dużą role w tej sprawie odegrał wówczas precedens oparty na losach Polki Izabeli Trzcinskiej i Algierczyka Mahmouda Baiai. Para poznała się w jednym z londyńskich pubów i w październiku 2004 zamieszkała pod jednym dachem. Baiai złożył wniosek o zezwolenie na zawarcie związku małżeńskiego w Home Office, ale w lutym 2005 dostał odpowiedz odmowna ze względu na to, ze przebywał w Wielkiej Brytanii nielegalnie. Prawnik, który prowadził te sprawę stwierdził, że Trzcinska – jako obywatelka kraju właśnie przyjętego do Unii Europejskiej – przebywa i pracuje na terenie UK legalnie, a niemożność poślubienia wybranka godzi w jej prawa człowieka. Fakt, ze narzeczony był nielegalnym imigrantem, nie był wystarczającym powodem, by odmówić jej prawa do zawarcia związku małżeńskiego, które jest niezależne od prawa do rezydowania w Wielkiej Brytanii. Opierając się na przypadku Trzcinska – Baiai, Sad Najwyższy nakazał zmienić ustawę i wycofać kontrowersyjne zapisy. Rząd walczył jeszcze, ale gdy w 2008 roku decyzje sadu poparła Izba Lordów, premier i ministrowie ostatecznie przyjęli do wiadomości wyrok trybunału.Od tej chwili liczba fikcyjnych małżeństw rośnie, jednak powodów do paniki raczej nie ma. W 2009 urzędy stanu cywilnego w Anglii i Walii zgłosiły 529 podejrzanych związków, co w porównaniu z kilkoma tysiącami takich przypadków rocznie przed cała sprawa jest liczba nadal niewielka.Z tych danych wynika również, że otwarcie granic przed obywatelami tzw. Nowej Unii nie wpłynęło na znacz-ny rozwój „szarej strefy małżeńskiej”. Faktem jest, ze „papierowe śluby” coraz częściej zawierają obywatele krajów z Europy środkowej i wschodniej, w tym Polki i Polacy, ale ich udział w tym procederze nie tyle wpływa na większą skale procederu, ile na niższe koszty przestępstwa. Kiedyś za fikcyjny ślub osobie z brytyjskim paszportem trzeba było zapłacić nawet 10 tys. funtów. Teraz obywatelom polskim, litewskim, słowackim czy wegięrskim płaci się pięciokrotnie mniej – dwa, najwyżej trzy tysiące. Trzeba jednak pamiętać, ze dużo więcej zgarnia pośrednik.

Angielski język miłości

Walka z fikcyjnymi małżeństwami jest dla koalicyjnego rządu jednym z priorytetów z koszyka problemów imigracyjnych. Na co wiec nowa władza przygotowywała opinie publiczna poprzez starannie prowadzona kampanie prasowa w ostatnim czasie? Rewolucyjnym pomysłem, który ma ukrócić i tak dość gruntownie juz ukrócony proceder, ma być... obowiązek zdawania testów z języka angielskiego. Imigranci, którzy będą mieli zamiar poślubić Brytyjczyka lub Brytyjkę, zostaną zmuszeni do przystąpienia do egzaminu, by udowodnić, ze potrafią się porozumieć ze swymi narzeczonymi. W szczegółach każdy przybysz spoza Unii Europejskiej starający sie o wizę, by dołączyć do małżonka, małżonki lub partnera prawnego, będzie musiał posługiwać się językiem angielskim w stopniu co najmniej podstawowym, by jego wniosek został przyjęty. – To pomoże w promowaniu integracji – przekonuje Theresa May, minister spraw wewnętrznych w rządzie Davida Camerona. – Jestem zdania, że umiejętność posługiwania się angielskim powinna być warunkiem wstępnym dla każdego, kto chce tu osiąść. Przyjazd do UK to przywilej i dlatego jestem zdecydowana, by podnosić poprzeczkę wobec imigrantów, a także upewniać się, że ci, którzy czerpią korzyści z mieszkania w Wielkiej Brytanii, przydają się naszemu społeczeństwu. Projekt wzbudza jednak kontrowersję i jak się wydaje – budzi dawne demony. W komentarzach przeciwników nowych restrykcji wraca jak bumerang zarzut dyskryminacji. – Problem w tym, że prawo do małżeństwa i założenia rodziny to podstawowe prawo człowieka – mówi Don Flynn z organizacji Mi-grants’ Rights Network. – Czy jest właściwym, że to prawo uwarunkowane jest zdaniem testu z angielskiego? Naszym zdaniem – nie powinno być. Sprawa może trafić znowu do Sadu Najwyższego. Ciekawe, co się stanie, gdy to szanowne gremium osadzi, iż miłość ma własny język i z pewnością nie jest nim angielski... -------------------------------------------------------------------------------------

Jak się preparuje fikcyjny związek

Wiele światła na mechanizm fikcyjnychmałżeństw rzuca operacja telewizji Sky News, w której reporterzy nagrali szefa działającej pod auspicjami rządu agencji doradczej Yana Immigration UK Ltd. Jayesh Patel radził” nielegalnej imigrantce z Indii, co robić, by jej związek z „dostarczonym” przez niego narzeczonym ze Słowacji został uznany za prawdziwy, chociaż strony w ogóle się nie znały, nie kontaktowały ze sobą ani nie mieszkały razem. Patel proponował, by założyli wspólne konto w banku i zaoferował, ze w ich imieniu wystąpi do Home Office o certyfikat zezwolenia na małżeństwo. Za swoje usługi zażądał 12 tys. funtów. – Zróbcie sobie jedno wspólne zdjęcie i trzymaj je przy sobie. Miej tez jego numer w swoim telefonie i trzymaj trochę jego rzeczy w domu. Jeśli ktoś przyjdzie sprawdzić, zawsze można powiedzieć, że „wyszedł gdzieś na chwile” – doradzał Patel. – Odwiedza cię w domu raz albo dwa razy. Jeśli będziesz miała szczęście, nie przyjdą w ogóle. Wiele moich klientów nigdy nie miało wizyty. Z innych źródeł wiadomo, ze realność związku można udowodnić będąc współwłaścicielem domowego zwierzęcia. Pod koniec 2009 roku szerokim echem odbiła sie sprawa pewnego Boliwijczyka, który uniknął deportacji wyjmując z kapelusza kota, którego współwłaścicielka była jego domniemana partnerka. Sąd uznał, że wspólne posiadanie kota świadczy o zażyłości pary, a wydalenie podsądnego naruszałoby jego podstawowe prawa ludzkie. -------------------------------------------------------------------------------------

Tandem naganiacza, prawnika i pastora

Fikcyjne małżeństwa to biznes angażujacy w proceder naganiaczy, prawników, a nawet pastorów lub księży. Zaledwie w dzień po historii Kamili Snarskiej i jej hinduskiego narzeczonego (znowu przedziwny zbieg okoliczności) przez prasę przetoczyła sie informacja o procesie anglikańskiego proboszcza, który miał przeprowadzić „setki fałszywych ślubów pomiędzy osobami z Europy wschodniej a mieszkańcami Afryki, którzy w desperacji szukali sposobu na pozostanie w UK”. Wielebny Alexander Brown był ważnym trybikiem w machinie matrymonialnych oszustw. Cała szajka dowodzili wspólnie ukraiński robotnik oraz prawnik z doświadczeniem w prawie imigracyjnym. Prokurator, który oskarżał duchownego o świadomą pomoc w nielegalnej imigracji, mówił o desperacji obu stron oszukańczego kontraktu. – Ludzie ze wschodniej Europy przyjeżdżają tutaj z nadzieja na lepsze życie, ale często zmagają sie z ubóstwem. Są zdesperowani i rozważają każdy sposób na zarobienie pieniędzy – mówił prokurator David Walbank. – Nigeryjczycy są równie zdesperowani. Po wyczerpaniu wszelkich legalnych ścieżek do pozostania w UK, chwytają się innych sposobów, włącznie z wykładaniem większej ilości gotówki w zamian za małżeństwo. Pomiędzy lipcem 2005 a wrześniem 2009 ojciec Brown udzielił w kościele pw. św. Piotra i św. Pawła w miejscowości St Leonards-on-Sea w hrabstwie East Sus-sex 383 ślubów, z czego aż 360 mogło być fikcyjnych. 61-letni proboszcz Brown został oskarżony o udział w zorganizowanej szajce, w której pierwsze skrzypce grali 33-letni Wladymyr Buchak oraz kolejny duchowny, Michael Adelasoye, ksiądz ewangelickiego kościoła Arka Nadziei, który był jednocześnie prawnikiem doradzającym Afrykanom w sprawach imigracyjnych. Naganiacz Buchak "werbował” wschodnioeuropejskie panny młode z fabryki kiełbasy, w której pracował. Estonkom, Litwinkom i Słowaczkom płacono od dwóch do trzech tysięcy funtów za małżenstwo.Wspólny małżeński biznes” Browna, Buchaka i Adelasoye został nazwany „masowym i cynicznym przekrętem”.

Adam Skorupiński Źródło: Goniec Polski

Oceń artykuł
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.
dodajdo.com
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angryMr. Greennot happyWinkRolling EyesCrying or Very sadEmbarassedRazzLaughingnnnnnnnn