english versionenglish version
Praca Ogloszenia Katalog Polspec Poradnik Zapytaj eksperta Logo: Infolinia.org mapa galeria galeria czat Forum randka

Sowiecka Republika Polska

2009-05-06 22:11:06

Kilkanaście dniu temu, musiałem odwiedzić Belfast. Udałem się tam w celu wyrobienia paszportu dla dziecka podczas dyżuru konsularnego. Liczyłem, że będzie to moje ostatnie, bliższe spotkanie z polskim aparatem biurokratyczno-urzędniczym. Jakże się myliłem!

Spodziewałem się, że uda mi się wyrobić pięcioletni paszport. Miałem ze sobą wszystko co było potrzebne. Dokumenty, polski akt urodzenia, PESEL, dziecko… Na stronie www konsulatu RP w Edynburgu jest napisane, że okres oczekiwania na paszport (paszport tymczasowy dla dziecka poniżej piątego roku życia) wynosi do sześciu miesięcy! Na moje nieszczęście, przegapiłem wcześniejszy dyżur a urlop w Polsce mam zaplanowany na początku sierpnia. Pomijając drobny szczegół, że okres oczekiwania na paszport tymczasowy, ważny tylko przez rok, wynosi zaledwie trzy tygodnie, to cztery miesiące na wyrobienie „normalnego” paszportu to zdecydowanie za mało. Najprawdopodobniej, w ramach taniego państwa, kurier dostarcza paszporty „na własnych nogach”. Przemierzając całą Europę pieszo. Innego wytłumaczenia dla tak długiego okresu oczekiwania na paszport nie widzę.

 

Nie chcę, jednak, narzekać na sposób wyrabiania paszportu. Nie żebym wymagał,  w XXI wieku, możliwości załatwienia tego typu spraw przez Internet lub tradycyjną pocztą. Nie chcę, również, opisywać jak wygląda ów dyżur. Jak w małym pomieszczeniu, w upokarzających warunkach, gnieżdżą się tłumy ludzi, w większości z małymi dziećmi na rękach. Gdyby trafił na takie spotkanie ktoś obcy, nie znający realiów Polski, to mógłby pomyśleć, że to jakiś targ niewolników. Jeszcze skandal by wybuch, a po co to komu? Przecież konsul idzie nam, emigrantom, na rękę! Powinniśmy go wychwalać i całować po stopach za to, że nie musimy lecieć do Edynburga (dotyczy wszystkich zamieszkałych w Irlandii Północnej). Mogłoby być jeszcze gorzej, a nie jest.

Nie. Dziś nie będę o tym pisał. Chcę napisać o czymś co mnie bardziej przeraziło. Myślałem, że wraz ze zmianą pokoleniową to się skończy. Że przyjdą zmiany na lepsze. Jednak nie. To ciągle trwa i ma się dobrze. To coś to mentalność prosto z okresu komunizmu, objawiająca się jako homo sovieticus.

Pamiętam, jak podczas studiów, znalazłem zatrudnienie w uczelnianym centrum informatycznym. Zajmowałem się tam, dorywczo, naprawą komputerów. Któregoś dnia dostałem zlecenie z dziekanatu wydziału filologicznego. Już dobrze nie pamiętam co dokładnie miałem  tam zrobić. Chyba podłączyć do sieci i skonfigurować nowo zakupione komputery. Zajęło mi to prawie cały dzień i dało mi możliwość podpatrzenia jak „działa” dziekanat od wewnątrz. Jedno słowo, które doskonale opisuję organizację pracy dziekanatu to bałagan. Sprawy, które powinny zająć dosłownie minutę, zajmowały godzinę (nie wliczam czasu na ciastka i kawę). Panie, które tam pracowały od lat(!) nie radziły sobie z niczym. Specjalnie dla nich musiałem zainstalować jakieś archaiczne oprogramowanie, gdyż tylko z niego potrafiły korzystać. Ogólnie, obraz nędzy i rozpaczy. Z jednej strony, jestem nawet w stanie, po części je usprawiedliwić. Urodziły się w takim, a nie innym czasie. Zostały wychowane tak, a nie inaczej. Mają już swoje lata. Z drugiej strony, szkoda, że w czasie, gdy pośród ludzi młodych szalało bezrobocie (czas przed przystąpieniem Polski do UE), panie w wieku emerytalnym ciągle trzymały się kurczowo swoich stołków. Nie dając miejsca dla następnych pokoleń. Bierność, mierność ale wierność.

Z przerażeniem zobaczyłem tę samą mentalność wśród osób odpowiedzialnych za dyżur konsularny. Pomimo, stosunkowo młodego wieku, już przejawiały cechy homo sovieticus. Bierne, mierne ale wierne. Ewidentnie głupie przepisy i prawo nie stanowiło dla nich obiektu żartów. Nie. Trzeba wszystko robić „po staremu”. Załącznik, do załącznika, do załącznika… Tony papierów. Przepisy, brak reform, brak zmian. Utrzymywanie ciągle tego samego statusu jest celem samym w sobie. Trzy osoby przyjmujące wniosek zamiast jednej? Czemu nie! Próby reorganizacji pracy? Usprawnienie procesu wydawania paszportów? Dla homo sovieticus coś takiego nie istnieje.

Gdy byłem młodszy, myślałem, że tak jak panie z dziekanatu, kiedyś przejdą na emeryturę tak mentalność, którą miały również przeminie. Jednak nie. Homo sovieticus trzyma się bardzo dobrze i zaraża nowe, młode osoby. Na nasze nieszczęście, niestety.

Autor: Staszek Wokulski

Oceń artykuł
(głosów: 4, suma ocen: 19)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.
dodajdo.com
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angryMr. Greennot happyWinkRolling EyesCrying or Very sadEmbarassedRazzLaughingnnnnnnnn