Polscy geje na Wyspach - czyli jak "inni" mogą być tacy sami
2009-01-26 16:09:07
Maria i Iwona przyjmują mnie u siebie. Jak w każdym polskim domu, częstują domowymi smakołykami i pyszną herbatą. Na ścianach w salonie rodzinne fotografie, z głośników miła dla ucha muzyczka, na stoliku przy sofie kosz z magazynami, a w kącie sztaluga z rozpoczętym dziełem. To Maria w zimowe wieczory spełnia się artystycznie. Nie mam wątpliwości, jestem w prawdziwym Domu.
Agnieszka Lampart: Jak długo jesteście już parą? Maria: Latem tego roku minęły cztery lata.
AL: To długo? Iwona: To względne. Dla nas na tyle długo, że czujemy stabilność naszego związku. A przecież to dopiero początek. Najlepsze przed nami! (śmiech)
AL: Czyli macie jakieś ekscytujące plany na przyszłość? Co najlepszego wam ona przyniesie? Maria: Plany są piękne i bardzo konkretne. Ale to co? Rozmawiamy od początku czy od końca?
AL: Niech będzie od początku. Jaka jest wasza historia? Iwona: W wielkim skrócie to było tak: znałyśmy się od dawna, jako koleżanki z liceum, potem nasze drogi się rozeszły a następnie zeszły, już po studiach, i wtedy okazało się, że to coś więcej niż przyjaźń. Jako, że w małej miejscowości, skąd pochodzimy, "takie rzeczy" się nie zdarzają, i nie mają miejsca, postanowiłyśmy wyjechać tam, gdzie będziemy mogły być sobą i ze sobą.
AL: Czyli motywem waszej emigracji była chęć zamieszkania razem jako para? Maria: Dokładnie. Chciałyśmy ze sobą być, stworzyć dom, w Polsce nie było to możliwe.
AL: Dlaczego? Iwona: Polska to kraj tak silnego modelu pary hetero, że ja nie wiem czy kiedykolwiek będziemy mogły tam normalnie żyć. W sumie, w Polsce, każdy, kto odbiega od schematu, jest wykluczany. Tu chodzi o wszelkie odmienności. My w Polsce nawet nie istniejemy wobec prawa. Maria: To dla nas jest bolesne, bo chciałybyśmy mieszkać w naszym kraju. Niestety, wybierając pomiędzy wolnością własną a życiem wśród bliskich, postawiłyśmy na to pierwsze. Niedawno odwiedziła nas mama Iwony i namawiała, żebyśmy wróciły do Polski bo tęskni za córką i chciałaby ją mieć blisko. Z drugiej strony widzi, że tutaj jesteśmy sobą, i jest nam dobrze, a w Polsce byłybyśmy napiętnowane.
AL: Poruszyłaś kwestię rodziców. Czy wasi bliscy wiedzą o waszej orientacji seksualnej? Rozumiem, że mama Iwony wie. Jak wyglądała taka rozmowa, w której córka matce mówi, że jest lesbijką? Iwona: Owszem, mama wie, ale nie było rozmowy na ten temat. Poinformowałam mamę o wszystkim w długim i najtrudniejszym dla mnie liście, papierowym liście, nad którym siedziałam dobre kilka dni, a o którym myślałam dobre kilka lat. Jest to dość świeża sprawa, bo dosłownie sprzed kilku dni, więc nadal jest dużo emocji z tym związanych. Maria: Ja rodziców poinformowałam kilka lat temu, też listownie. List to dobra metoda. Pozwala się otworzyć i odkryć wieloletni sekret, i też daje odbiorcy czas na oswojenie emocji związanych z taką informacją.
AL: Jak na wieść o waszym homoseksualizmie zareagowali wasi bliscy? Maria: Kiedy napisałam list do rodziny, rodzice oświadczyli, że przeczekają, mając nadzieję, że to się zmieni. Moja mama pewnie nie tak widziała przyszłość swej córki. Potem dużo rozmawialiśmy na ten temat. Zrozumieli w końcu i zauważyli, że jestem szczęśliwa i że nasz związek mnie rozwija. W Polsce chyba niezbyt często rozmawia się o uczuciach. Raz miałam ciekawą rozmowę z moją rodziną. Ciocia i wujek zaprosili mnie na obiad, dawno nie widzieliśmy się, a że mam 33 lata to pojawiło się pytanie o to, czy mam chłopaka. A ja na to, że chłopaka nie mam, ale mam za to dziewczynę. Zapadła cisza i konsternacja. Padło tylko jedno pytanie, czy rodzice wiedzą. I wiesz co? Przykre jest to, że nie potrafimy wtedy już rozmawiać dalej. Nikt mnie nie spyta gdzie się poznałyśmy, kim ona jest, nawet jak ma na imię. Jakby to był facet to pewnie te pytania by padły. Nagle nie wiemy jak się zachować. Iwona: Tu jest jeszcze dodatkowy problem. W Polsce mamy blokady związane z seksem. O seksie się mało mówi. Mało jest sensownych dyskusji na ten temat. A homoseksualizm jest czymś, co jest związane właśnie z seksualnością, i tak to postrzega się nas tylko i wyłącznie przez pryzmat seksualności. To automatycznie zamyka na nas i właśnie to jest może właśnie najbardziej krzywdzącym schematem.
AL: A jak to wygląda w Wielkiej Brytanii? Maria: Tutaj jest to normalne. Rozmówca zapyta się o partnera, jaki jest, skąd itd.
AL: Mówiłyście o sekrecie. Iwona: Tak. Homoseksualizm to największy sekret. Ja bardzo wcześnie zdałam sobie sprawę z tego, że dziewczyny mnie pociągają, a chłopcy wcale, bo było to już w wieku pięciu lat. Pewne rzeczy można zauważyć już u małych dzieci. Oczywiście jako dziecko nie widziałam w tym nic dziwnego i nie potrafiłam nazwać, a dorośli traktowali z przymrużeniem oka. A mi, z wiekiem klarowały się moje preferencje. Jako piętnastolatka, sama przed sobą przyznałam, kim jestem, to było bardzo trudne. Wtedy już potrafiłam to nazwać.
AL: I co wtedy? Zastanawiałaś się nad tym, jakie będzie twoje dalsze życie? Iwona: Po pierwsze, świadomość tego, że będą problemy. Pocieszałam się, że w końcu nikt nie musi o tym wiedzieć. W moim życiu pojawił się wielki sekret, o którym nikomu nie mogłam powiedzieć.
AL: Dlaczego? Iwona: Dlaczego?! Bo nie było nikogo, kto by mnie wysłuchał, zaakceptował i nie zranił. Z kim miałam porozmawiać? Z rodzicami? Z wychowawczynią w szkole podstawowej? Z rówieśnikami? To obciążające dla nastolatki, sam okres dorastania jest skomplikowany a co dopiero jak jeszcze ma jakieś problemy, sekret, z którym trudno jest żyć i z nikim bliskim nie możesz się podzielić. Jesteś wyalienowany, samotny. Jestem przekonana, że większość homoseksualistów przez wiele lat żyje z takim ciężarem. To jest bardzo męczące. Nigdy nie jesteś sobą. Masz wokół koleżanki, które na przykład opowiadają o swych sympatiach, a ty nie możesz nawet powiedzieć, kto ci się podoba. Polskie społeczeństwo nie akceptuje takich przypadków. To dramat. Młodzi ludzie odmiennej orientacji seksualnej są bardzo osamotnieni.
AL: Pamiętasz jak po raz pierwszy powiedziałaś komuś o tym, że jesteś lesbijką? Iwona: Oczywiście! W czasie studiów zwierzyłam się koleżance. To było jakby wielki kamień mi spadł z serca, potem za każdym razem jak komuś się otwierałam to było to dla mnie tak samo terapeutyczne.
AL: Czyli ty Iwono nie miałaś nigdy chłopaka, sympatii? Iwona: Nie. Absolutnie.
AL: To skąd wiesz, że nie odpowiadałby ci związek z mężczyzną? Iwona: (śmiech) Czasami nie trzeba próbować, by przekonać się, że ci to nie odpowiada. To nawet moja mama mi powtarzała, w nieco innym kontekście. Ja nie czuję po prostu pożądania w stosunku do mężczyzn, więc byłoby trudno. To tak jak twego faceta nie pociągają inni mężczyźni, i jako hetero, pewnie nigdy nie będzie czegoś takiego czuł.
AL: Mam takie pytanie, które pewnie rodzi się w niejednej głowie osoby hetero. Uważa się, że w gejowskich parach jest zawsze jedna osoba pełniąca rolę kobiety i druga rolę męską, jak to jest? Iwona: Nie wiem jak to jest w innych parach. Maria: Myślę, że tak jak w parach hetero. Tu chodzi bardziej o pierwiastki męski i żeński, które każdy w sobie ma. Czasem kobieta jest bardzo stanowcza, zaborcza i dominująca, a mężczyzna uległy, łagodny. I co to znaczy? Że mają jakieś zaburzenia? Nie, to tak po prostu jest. I chyba te różne pierwiastki się przyciągają.
AL: Kiedy ty Mario zdałaś sobie sprawę z tego, że jesteś lesbijką? Maria: Dość późno. Dopiero, gdy poznałam Iwonę. Miałam chłopaka, ale to była raczej przyjaźń i zauroczenie. Ja w ogóle byłam zamknięta na związki, pewnie dlatego, że czułam, że jest coś inaczej. Na związek dopiero otworzyłam się przy Iwonie. Przeszłyśmy przez fazę pięknej przyjaźni, która potem, nie bez lęków, przerodziła się w miłość. AL: Czy byłyście ze sobą już w Polsce? Iwona: Byłyśmy parą, ale nie mieszkałyśmy razem. W Polsce to by było trudne i stresujące.
AL: Wyobrażacie sobie powrót do Polski? Iwona: Nie teraz. Wystarczy wejść na portale internetowe, żeby dowiedzieć się, jakie jest podejście do kwestii homo. Traktuje się nas jak ludzi chorych, chce się leczyć. Czy ja, zignorujmy może mój katar, który mnie złapał, tak poza tym, wyglądam na chorą osobę? Maria: Mogłybyśmy wrócić teoretycznie. Nasze rodziny i bliskie osoby wiedzą o nas, akceptują, ale co dalej? My chcemy normalnie żyć a w Polsce to nie jest możliwe. Tutaj zatrudniłyśmy się u jednego pracodawcy. Pracujemy razem. W pracy szef i koledzy wiedzą, że jesteśmy parą. Nie ma problemu, docinek, komentarzy. Jest po prostu normalnie. Poza tym tu można żyć normalnie, pójść do kawiarni, nie afiszować się, ale też nie ukrywać. Iwona: Tu nie mam oporu powiedzieć innym, że mam dziewczynę. Zresztą tu jest tak, że nawet, jeśli komuś do końca coś nie odpowiada, to przez taką brytyjską uprzejmość i poprawność polityczną nie powie nic, a relacje zostają na normalnym poziomie. W Polsce często homoseksualiści są skazani na kluby gejowskie. A my nie chcemy być zamknięte w takiej enklawie, bo to jest separowanie się od społeczeństwa. Maria: W Szkocji jest nam łatwiej, ale tutaj jest inna świadomość. Tu mówi się o tym w szkołach. Już młodzież jest świadoma i nie jest nastawiona negatywnie. Idzie się do muzeum Kelvingrove w Glasgow i tam jest cała sala poświęcona gejom.
AL: Więc co z waszymi planami na przyszłość? Maria: Przede wszystkim teraz chcemy oficjalnie zarejestrować nasz związek. To ważne chociażby ze względu na prawo spadkowe, wspólne mienie, prawo do wspólnego wychowywania dzieci. Gdy ma się dzieci to jest wtedy bardzo ważne. Kiedy jeden z partnerów umiera, prawo do wychowywania dziecka spoczywa na drugim. To naprawdę ważne sprawy. Czy, na przykład jak dziecko, albo partnerka, leży w szpitalu, żeby móc prawomocnie ją reprezentować i być informowanym o stanie zdrowia. Mamy już za sobą ważny etap, jakim było poinformowanie naszych rodzin. Teraz nadszedł czas na kroki legalne. Iwona: To logiczny ciąg. Chciałabym żeby nasze rodziny przyjechały na uroczystość zawarcia naszego związku. To jest dla nas ważne. Bardzo cenimy sobie fakt, że w ogóle tutaj zalegalizowanie naszego związku jest możliwe. W Polsce nie byłoby o tym mowy.
AL: Wspominacie o dzieciach. Maria: Bo bardzo chcemy mieć dzieci. To chyba naturalne? Ja chciałabym urodzić, Iwona nie czuje takiej potrzeby. Obie czujemy się na to gotowe. Iwona: To normalne, że dwoje dorosłych ludzi chce mieć dziecko. Mamy koleżankę, Szkotkę, która wychowywana była przez dwie mamy, po tym jak jej mama rozwiodła się i zamieszkała z partnerką. Obie mamy bardzo o nią dbały, i dziewczyna jest zdrową, radosną, szczęśliwą osobą, jest hetero, uprzedzając ewentualne pytanie. (śmiech)
AL: A co sądzicie o adoptowaniu dzieci przez pary homoseksualne? Iwona: To jest skomplikowane. Bo sama adopcja jest skomplikowana, zawsze. Maria: Same pary gejowskie mają problem z tym. Przy takich decyzjach nie myśli się o sobie, tylko o dobru dziecka. Potrzeba kochania i wychowywania potomstwa jest silna i rozumiem pary, które się decydują na adopcję. Znamy parę mężczyzn z Glasgow, którzy wychowują trójkę dzieci. Znaleźli dziewczynę, która im urodziła dzieci. Wszystko było zgodnie z prawem, legalnie. My chcemy też mieć dziecko.
AL: Ale jak to jest, czy dzieci wychowywane w parach homo nie mają większych, powiedzmy, skłonności homoseksualnych? Iwona: Nie. To ważna kwestia: czym tak na prawdę jest homoseksualizm? W wieku dorastania wiele osób szuka siebie i własnej seksualności. Wiele młodych osób próbuje wtedy relacji homo. My obie jesteśmy z rodzin hetero a jesteśmy homo. Ja miałam wcześniej dziewczyny, które po prostu próbowały i potem okazywało się, że nie są lesbijkami. To na dłuższą metę jest nie do zniesienia, jakby chciało się udawać. Dlatego tak ważne jest, żeby społeczeństwo zrozumiało, że prócz ostentacyjnych prowokatorów są wśród nas osoby, które naprawdę mają inną orientację seksualną, i które z wielkim bólem walczą o to, by móc być sobą. To nie jest łatwa droga. To nie jest niczyja wina czy skutek czegokolwiek. Tak po prostu jest i już.
AL: Dziękuję wam za rozmowę i życzę by w nowym roku zrealizowały się wasze plany i marzenia.
Imiona bohaterek zostały zmienione.
Artykuł pochodzi z:
Oceń artykuł
(głosów: 4, suma ocen: 19)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.