english versionenglish version
Praca Ogloszenia Katalog Polspec Poradnik Zapytaj eksperta Logo: Infolinia.org mapa galeria galeria czat Forum randka

Kryzys logiki

2009-01-05 12:44:40

Greenpeace obwieścił, że brak działań wobec globalnego ocieplenia będzie miał znacznie gorsze skutki od kryzysu finansowego. Premier Tusk zauważył, że przed kryzysem najlepiej obroni nasz kraj przyjęcie euro. Natomiast prezydent chce referendum w sprawie prywatyzacji szpitali, których nikt nie chce prywatyzować.

Parujące mózgi

Gdy Greenpeace straszy, że kryzys finansowy to pestka w porównaniu z globalnym ociepleniem, specjalnie mnie to nie dziwi. Ruchy ekologiczne przyjęły strategię wywoływania lęku u opinii publicznej. Gdy pojawi się kolejne tornado, winne będzie globalne ocieplenie. Gdy wybuchnie kolejna wojna, to nic, skutki efektu cieplarnianego będą jeszcze gorsze.

Dlatego Instytut Globalizacji, z okazji poznańskiego „Szczytu Klimatycznego", wydał książkę pt. „Mitologia efektu cieplarnianego", która - miejmy nadzieję - stanie się odtrutką na kłamstwa serwowane w mediach przez ekoterrorystów (książkę można zamówić poprzez stronę www.globalizacja.org).

Niestety, najsmutniejsze jest, że ów brak logiki w rozumowaniu, jest absorbowany nie tylko przez masy, ale także przez przyszłe elity. W październiku byłem zaproszony do wygłoszenia wykładu dla słuchaczy Instytutu Tertio Millenio, jakby nie było - kursu dla wąskiego grona wybrańców.

Zasmuciło mnie, że ideologia globalnego ocieplenia jest wszczepiona nawet najzdolniejszym, wydawałoby się, katolickim studentom. Jeden z nich potwierdził słowa Ala Gore'a, że gatunek ludzki nie przetrwa efektów globalnego ocieplenia. Kolejny postraszył pozostałych, że w Wielkiej Brytanii smogiem udusiło się już ponad 200 tys. ludzi. Na szczęście nikt z pozostałych nie potwierdził tego przerażającego doniesienia.

Eurologika


Nowym rodzajem logiki posługuje się także premier Donald Tusk, a za nim dziennikarze. Otóż szef rządu ogłosił, że przed skutkami kryzysu finansowego uratuje wyłącznie przyjęcie euro. Pomijam już niejasność wywodu, jak się ma fakt, że jakiś bank za oceanem cierpi, bo ludzie nie spłacają kredytu, do sytuacji przeciętnego Polaka i dlaczego miesza się do tego euro. Po prostu tego nie rozumiem.

W jaki sposób ograniczenie suwerenności banku centralnego na rzecz banku obcego może kogoś od czegoś uratować? Dlaczego zamiana narodowej waluty, która się konsekwentnie umacnia, na walutę, która się wobec niej osłabia, ma być dla kogokolwiek korzystna?

Według mnie kluczowe jest nie kiedy wymieni się euro na złote, ale po jakim kursie. Jeśli tendencja umacniania się złotówki wobec euro jest stała (a jest, bo Polska rozwija się szybciej od eurolandu), to nie powinniśmy się spieszyć. Jeśli zajdzie obawa, że tendencja trwale może ulec odwróceniu, można rozważyć taką transakcję.

Natomiast najlepszy kurs dla Polaków do wymiany euro to 1:1. Wówczas bylibyśmy zadowoleni np. z wysokości naszych zarobków. Co innego pracodawcy. Rodzimy rynek pracy znacznie straciłby na konkurencyjności.

Prywatyzacja po naszemu


Zadziwiający jest spór między premierem a prezydentem, dotyczący prywatyzacji służby zdrowia. Platforma Obywatelska nie dość, że nie chce prywatyzacji, to jeszcze chce przekazać szpitale samorządom. Naturalnie nie jest to żadna reforma służby zdrowia, ponieważ reforma służby zdrowia musi się rozpocząć od zniesienia monopolu NFZ i wprowadzenia wolnej konkurencji na rynku ubezpieczeń zdrowotnych.

Prywatyzacja szpitali jest rzeczą wtórną, natomiast nie ma wątpliwości, że jeśli będą prywatne szpitale, a płatnik państwowy, to prywatne spółki będą maksymalizować koszty i wtedy cały państwowy system z hukiem zawali się jeszcze szybciej. Dlatego sprzeciw prezydenta można rozumieć tylko w tym kontekście. Jeśli kontekst jest inny, a to wcale niewykluczone, to prezydent powinien w końcu raz na zawsze zapomnieć o Marksie.

Niedawno musiałem moje dziecko umieścić w państwowym szpitalu. Gdy zaczęto podejrzewać guza, konieczne okazało się wykonanie rezonansu magnetycznego. Usługi dla szpitala prowadzi prywatna firma. Gdy przekraczało się próg prowadzący do ich pomieszczeń, przechodziło się jakby do innego świata.

Państwowy szpital nie potrafił nawet zapewnić czuwającym przy dzieciach matkom łóżek do spania. Aby NFZ zwrócił szpitalowi koszty, dzieci były hospitalizowane dłużej, niż było to konieczne. Natomiast w firmie prywatnej: marmury na ścianach, profesjonalna obsługa, nowiutki sprzęt i pewność, że dziecko nie trafi na pijanego bądź olewającego wszystko anestezjologa.

Unijna indoktrynacja


Nie zwracałem dotąd uwagi, gdy każda inwestycja w naszym kraju okraszona jest unijnymi emblematami, mającymi sugerować, jakoby ktoś nam coś dał albo za coś zapłacił. Niestety, jest to typowy przykład urzędniczej socjotechniki, dzięki której podatnik powinien odczuwać wdzięczność wobec anonimowych biurokratów.

W tym miesiącu zapisałem trzyletnią córkę do przedszkola. Raz w tygodniu. Program finansowany, zgadnijcie Państwo przez kogo: przez UE. - To świetnie. Na koniec maluchy dostaną koszulki Unii Europejskiej! - chwali się dyrektorka wiejskiego przedszkola. Unijne gwiazdki dla trzylatka? To już chyba przesada...


Tomasz Teluk

Autor jest dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org), ekspertem Centre for the New Europe (www.cne.org).

Artykuł pochodzi z:
Oceń artykuł
(głosów: 2, suma ocen: 10)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.
dodajdo.com
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angryMr. Greennot happyWinkRolling EyesCrying or Very sadEmbarassedRazzLaughingnnnnnnnn