english versionenglish version
Praca Ogloszenia Katalog Polspec Poradnik Zapytaj eksperta Logo: Infolinia.org mapa galeria galeria czat Forum randka

Poradnik

Okiem obcego

2008-12-02 22:47:26

 

 

Nie jest tak, że tylko nam wolno bezlitośnie kpić z innych narodowości i je krytykować. Obcokrajowcy mieszkający w Polsce postanowili przyjrzeć się nam równie wnikliwie, jak my im. I uwaga - używają sarkazmu.

Założyciele bloga „Polandian” (www.polandian.wordpress.com) bardzo okrutnie i szczerze rozprawiają się z Polakami. Dlatego polski czytelnik musi się uzbroić w cierpliwość, bo twórcy – grupa obcokrajowców – analizują nas z bezwzględną wnikliwością wytrawnych badaczy obcych kultur.

 

Między innymi Polandianie omawiają i w niektórych przypadkach dekonstruują mity, jakie obowiązują wśród przyjezdnych. Zgromadzono ich na stronie wiele: mit o urodzie Polek (zrelatywizowany – są bardzo zadbane i kobiece w sposób troszkę staroświecki, ale przez to bardzo atrakcyjny dla płci przeciwnej), o tym, że polscy kierowcy umieją jeździć (obalony), że Polacy dużo piją (obalony, najwięcej na świecie piją Australijczycy, Polacy nawet nie mieszczą się w pierwszej dziesiątce) czy, że w Polsce jest zawsze zimno (obalony, wreszcie wyjaśniono obcojęzycznym czytelnikom, że Polskę cechuje klimat umiarkowany z akcentem kontynentalnym – czyli gorące lata i mroźne zimy, coś, czego nas, Polaków, uczono w szkole) i bardzo biednie (już nie tak bardzo). Zdementowano także wyraźnie plotkę, że Polacy jedzą łabędzie, jak utrzymywały przez jakiś czas niektóre brytyjskie tabloidy.

Kobiecość Polek

„Polki bardziej dbają o siebie niż Francuzki, są szczupłe i mają piękne ciała” – wylicza Severin, 28-letni Francuz, który trzeci rok mieszka w Krakowie. Twierdzi, że zawsze i wszędzie jest w stanie rozpoznać Polkę po lekko wystających kościach policzkowych.

Polandianie uważają, że stereotyp pięknej Polki wziął się z filmów szpiegowskich produkowanych na Zachodzie, w których zawsze obok głównego bohatera występowały kuszące reprezentantki krajów wschodnioeuropejskich, mówiące ze specyficznym akcentem. Niebezpieczne, dzikie, sprytne i kuszące. I tak w chłopięcych głowach powstało skojarzenie: piękno plus egzotyczny akcent równa się kobieta z krajów postkomunistycznych (i komunistycznych). Chłopcy dorośli, ale asocjacja pozostała.

Hasan, brytyjski Pakistańczyk mieszkający w Londynie, powiedział kiedyś ze zdumieniem, że Polkom nie zdarza się wyjść po zakupy w dresie i bez makijażu. Co się gremialnie panom podoba. Ale Polandian dziwi, że w tym morzu subtelnie ślicznych kobiet przeciętny rodak zapytany o to, jaką Polkę uważa za kwintesencję piękna, odpowiada, że Dodę.

Polak, auto i rondo

Zaprzyjaźniony Austriak, który mieszkał w Polsce przez rok, wjeżdżając na kolejne rondo w Krakowie, powiedział w zadumie: „Mam wrażenie, że polscy budowniczy dróg mają zasadę: hej, pokomplikujmy trochę sprawy!”.

Polandian, jak pisze jeden z twórców, szczególnie martwi znak drogowy z napisem: „Uwaga wypadki!”, na którym widać uderzaną przez samochód postać. Skwitowali go pytaniem: „Czy naprawdę potrzebujecie wskazówek przypominających, że nie powinno się wjeżdżać w ludzi?”.

„Polacy jeżdzą w sposób szalony” – mówi Severin – „myślę, że wynika to z faktu, że teraz produkuje się mocniejsze auta i więcej ludzi je kupuje, więc pojawił się element popisywania się”.

Kiedyś byłam świadkiem awantury drogowej – jeden pan zajechał drugiemu drogę, doszło do ostrej wymiany bardzo obraźliwych słów, a skończyło się... opluciem jednej z zaangażowanych stron. Pech chciał, że w samochodzie ze mną był zgorszony obcokrajowiec. Z przerażeniem myślałam, że to szkaradne zachowanie mogło mieć miejsce tylko u nas, ale parę lat później identyczną scenę zobaczyłam w Teksasie. Z tym, że miałam dodatkową świadomość, iż mogło skończyć się na strzelaninie.

Emily z Montany, USA, łagodzi: „Nie sądzę, by Polacy gorzej jeździli od innych nacji. Kierowcy wszędzie bywają niegrzeczni, ja nie widzę żadnej różnicy między Amerykanami a Polakami w tej kwestii”.

Upojenie administracyjne urzędnika

Niestety polscy urzędnicy wciąż cierpią na przypadłość zwaną upojeniem administracyjnym, o którym pisał kiedyś Dostojewski, czyli chwilowe poczucie władzy zawieszające wszelkie zasady savoir-vivre’u. Polandianie jednak uważają, że nie jest to celowa niegrzeczność, choć stanowi szok kulturowy, ponieważ, słowami jednego z nich: „sytuacje, w których Polacy są nieuprzejmi i te, w których są uprzejmi nie korespondują z oczekiwaniami przeciętnego przybysza z Zachodu”. „Co ciekawe, poza urzędami ci sami ludzie mogą być wyjątkowo uprzejmi i serdeczni. Zapraszają do domu. Goszczą, gotują” – zauważa Severin. „Czasami maniery niektórych urzędników są porażające” – mówi Emily, która przechodzi teraz drogę przez mękę, czyli usiłuje załatwić wizę rezydencką – „zupełnie im nie zależy na petentach”.

Kiedy Austriakowi ukradziono wszystkie felgi z auta (w dniu, kiedy miał wyjechać do Wiednia na służbowe spotkanie), zadzownił na policję i został natychmiast oskarżony o to, że sam sobie je ukradł, by odzyskać ubezpieczenie. „To jest o tyle dziwne, że ci ludzie dostają pensję, to nie jest praca charytatywna. Być może to kwestia stresu czy biurokracji” – rozważa Severin – „brakuje im też inicjatywy. Mówią stanowczo i niemiło: «Nie ma. Nie da się…»”.

Polandianie podnoszą teorię, że dla Polaków niegrzeczność bywa rodzajem sztuki, która nas śmieszy i powołują się na fakt, że w polskich klasycznych komediach zawsze pojawia się element bardzo zabawnej impertynencji. I fakt. Nic mnie tak nie bawi, jak „Czego?” rzucane przez panie barmanki w filmach z lat osiemdziesiątych.

Spokojnie spontaniczni


Nie wiadomo natomiast, gdzie uplasować naszą emocjonalność. Nie reagujemy jak Włosi, ale nie jesteśmy też tak zamknięci w sobie jak Skandynawowie (jeśli wolno generalizować na podstawie stereotypów). Nie można nas zaklasyfikować ani do społeczeństw ciepłych ani zimnych (podział taki wprowadza socjolog, prof. Piotr Sztompka z UJ).

Severin tłumaczył kiedyś grupie izraelskiej, która zabierała się właśnie do głośnego śpiewu na ulicy w czasie spaceru z Rynku Głównego do hotelu w Krakowie, że Polacy nie lubią tego typu zachowań. Nie z powodu rzekomego antysemityzmu, lecz z racji innej spontaniczności. Nasza słowiańska dusza szaleje albo w czterech ścianach, albo wśród znajomych. „Ludzie w Polsce są spontaniczni w sposób bardziej kontrolowany, są bardziej wstrzemięźliwi w reakcjach niż przedstawiciele «cieplejszych» kultur” – uważa.

Przeżywamy emocje bardzo mocno, ale raczej w środku. Anglicy nazywają to „bottling up”. Pewnej Polki syn popełnił samobójstwo. Zaprzyjaźniona z nią Iranka długo nie mogła zaakceptować tego, w jaki sposób matka przeżywała tragiczne odejście. Bo nie rozpaczała, tylko zacięła się w sobie i ciężko pracowała. „Przecież powinna sobie poorać twarz paznokciami, płakać i rwać włosy z głowy” – powiedziała wstrząśnięta Iranka.
 
Bieda?

Przyjeżdżający do Polski oczekują szarości i komunistcznej achitektury, a także biedy. Spotkane w pubie londyńskim Brytyjki tłumaczyły, że sterotyp ten wynika z faktu, iż filmy o Polsce wyświetlane w telewizji zawsze pokazują przygarbione staruszeczki w chustach i konia z wozem. Tymczasem ostatni raz widziałam konia z wozem pod Zakopanem i cała jadąca autem rodzina przykleiła w fascynacji i zachwycie nosy do okien.

„W porównaniu z Francją Polska jest biedna, to prawda, ale kiedy tu jechałem miałem przed oczami obraz bardziej dramatyczny – że ludzie mało jedzą, nie mają pieniędzy na przyjemności, są zgrzebnie ubrani, nie ma mody. A widzę kolory, światła, dobrze ubranych ludzi” – opowiada Severin – „nie można, moim zdaniem, umrzeć w Polsce z głodu, a we Francji można, jedzenie jest dużo droższe”.

„W Stanach wszystko zależy od miejsca. Bywa bardzo biednie i bogato. Kiedy jechałam do Polski, wiedziałam, czego się spodziewać i nie byłam niczym zaskoczona. Nie uważam, by była szczególnie biednym krajem” – mówi Emily.

Zostać?

Czy mogliby zostać w Polsce? „Ja musiałem tu przyjechać. Zakochałem się w Krakowie. Wezwał mnie” – powiedział Severin. „Zostać? Dlaczego nie?” – mówi z uśmiechem w głosie Emily.

Polandianie przecież zostali. Mimo naszych absurdów.


Aleksandra Łojek-Magdziarz

 

Artykuł pochodzi z:
Oceń artykuł
(głosów: 1, suma ocen: 5)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.
Komentarze (0) Zaloguj sie lub zarejestruj aby dodać komentarz