Reklama ogólnosieciowa

Infolinia.org -> Prasa Polonijna -> Emigrant na kozetce

Emigrant na kozetce

2012-02-19 10:34:43

Emigracja to wyzwanie dla ludzkiej psychiki. Ograniczony kontakt z rodziną i przyjaciółmi, wyobcowanie w nowym środowisku, bariera językowa i odmienność kulturowa – nie każdy radzi sobie z takim bagażem. Czasem pomoc psychoterapeuty wydaje się niezbędna.

Najtrudniej jest poradzić sobie z wrogiem, który okopał się w twojej głowie. Ten wróg to depresja, uzależnienia, wybuchy niekontrolowanej agresji, dojmująca tęsknota i silne lęki. Z takimi właśnie problemami zgłaszają się do specjalistów potrzebujący. Wśród nich jest wielu Polaków, zarówno tych, którzy niedawno przyjechali do Wielkiej Brytanii, jak i tych, którzy postanowili wrócić do Polski.

Szok kulturowy

42-letnia Natalia od ośmiu miesięcy mieszka pod Londynem. Przyjechała tu z zamiarem przeprowadzki na stałe, ale od tygodnia myśli tylko o powrocie do Polski. W Anglii miało być tak dobrze: miała zacząć zarabiać na godne i wygodne życie, miała wreszcie wziąć ślub ze swoją partnerką i zadbać o swój rozwój. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna: od rana do wieczora Natalia albo zmywa naczynia w restauracji, albo opiekuje się dwuletnim synkiem.

Na życie ledwo im wystarcza, bo zarabia najniższą krajową, a urząd pod byle pretekstem odrzucił podanie o benefity. Na przyjemności nie ma już ani czasu, ani pieniędzy.

– Wszyscy moi znajomi, którzy wyemigrowali do Anglii lub Irlandii, chwalą sobie tę zmianę. Kupują domy, samochody, jeżdżą na egzotyczne wakacje, zakładają własne firmy – mówi rozżalona Natalia. – A mnie na nic nie stać, mimo że dużo pracuję. Ciągle się kłócę z moją dziewczyną i z tego wszystkiego zaczęłam palić. 

W Polsce 42-latka zajmowała wysokie stanowiska i na ogół nie miała problemów finansowych. Zatrudnienie straciła idąc na urlop macierzyński. Po kilku miesiącach bezowocnego szukania pracy sprzedała mieszkanie i przyjechała do Anglii.

– Mam wyższe wykształcenie, kilkanaście lat doświadczenia zawodowego w marketingu, a w Anglii zmywam naczynia i byle rachunek czy mandat przyprawia mnie o zawał, bo nie wiem skąd wezmę pieniądze – skarży się Natalia. – Chyba powinnam wrócić do Polski. Na początku była to fajna przygoda, ale teraz nie mogę już patrzeć na angielski chleb, denerwują mnie te dwa krany w łazience i to, że nie mogę sobie swobodnie porozmawiać, bo mój angielski na to na razie nie pozwala.

Na razie odłożyła powrót do Polski i poprosiła swojego GP o skierowanie na psychoterapię. 

Według psychologów Natalia przeżywa szok kulturowy. Pojawia się on od pół roku do dwóch lat po przyjeździe. Zadowolenie i euforia ustępuje miejsca zniechęceniu, poczuciu wyobcowania i bezradności. Emigranci czują się „nie u siebie”, tęsknią za bliskimi, przeżywają kryzys, a to często droga do uzależnień lub depresji. 

Dlaczego tak się dzieje, odpowiada Wojciech Dubiel, psychoterapeuta i pedagog, współautor psychologicznej części rządowego „Powrotnika”.

Czy emigranci jako grupa czymś się różnią od reszty społeczeństwa brytyjskiego?

Różnią się, oczywiście, miejscem pochodzenia. To z kolei wiąże się z często inną, odrębną kulturą, językiem, innymi przyzwyczajeniami, poglądami, przekonaniami, religią, sposobem ubierania, jedzenia, witania, zawierania znajomości, całowania, przyzwyczajeń seksualnych, etc. Zderzenie z odrębną kulturą może rodzić niezrozumienie, zaburzać własną tożsamość i uruchamiać wewnętrzne konflikty pomiędzy utrwalonymi poznawczo-emocjonalnymi tendencjami własnego zachowania a oczekiwaniami z zewnątrz. 

Jakie pułapki czyhają na nas na emigracji?

Po przyjeździe możemy spodziewać się dużych możliwości, które Wielka Brytania stwarza swoim rezydentom. I jakkolwiek w obecnym czasie kryzysu ekonomicznego znacznie trudniej o wymarzoną pracę, w dalszym ciągu osoby wykwalifikowane i znające język mają szansę na osiągniecie sukcesu. Należy jednak świadomie weryfikować własne marzenia i cele opierając się o racjonalne przesłanki. Nie branie pod uwagę tego stosunkowo oczywistego faktu skutkuje często zawodem, frustracją i złością, że się nie udało...

ALKOHOL, NARKOTYKI I NIE TYLKO

Piotr ma 34 lata i od dziewięciu mieszka w Londynie. W Polsce studiował filozofię i uczęszczał do szkoły filmowej, ale dusił się w polskiej mentalności. Anglia spowodowała, że odetchnął, nabrał sił. Lepiej mu się żyje w wielokulturowym społeczeństwie, które nie wtrąca się do prywatnego życia swoich obywateli. Na terapię trafił z powodu kompulsywnego objadania się. Piotr zajada swój strach, złość i smutek. Jedzenie staje się narkotykiem, otępia. To tak jak alkohol czy narkotyki, z którymi Piotr eksperymentował dosyć konkretnie już wcześniej. Kiedy przestał pić i palić, przerzucił się na jedzenie. Zamiast dopuścić do świadomości emocje próbował je zagłuszyć napełnianiem żołądka. Nie radził też sobie z poczuciem samotności, nawet w związku.

Wreszcie doszedł do wniosku, że żeby spojrzeć sobie w twarz musi przyjrzeć się swoim problemom. Do tego był potrzebny mu terapeuta. Na terapię Piotr chodzi prawie 2 lata. Ma spotkania indywidualne i grupowe z osobami z podobnymi problemami. Na początku się krępował mówić o terapii, ale okazało się, że jawność ma więcej plusów niż minusów. Znajoma po jego „coming-out’cie” sama się przyznała, że chodzi. Terapia działa, bo Piotr dał sobie możliwość odczuwania emocji, nie stosuje żadnych używek, coraz rzadziej dopada go przymus objadania się oraz wzrosła jakość jego kontaktów towarzyskich.

Z jakimi problemami psychicznymi Polacy borykają się na emigracji?

Z mojego doświadczenia wynika, że jednym z najczęstszych problemów, z którymi się borykają, jest uzależnienie od alkoholu, narkotyków, hazardu i seksu. Kolejną grupę stanowią osoby doświadczające zaburzeń depresyjno-lękowych, a trzecią, najmniej liczną, osoby z zaburzeniami osobowości.

Dlaczego podczas emigracji chętniej sięgamy po używki, więcej pijemy, palimy, zażywamy narkotyki?

Nie znam dokładnych badań na ten temat, natomiast jednym z zasadniczych motywów sięgania po środki psychoaktywne jest regulowanie napięcia emocjonalnego. Mam na myśli przede wszystkim regulację emocjonalną w obszarze radzenia sobie z lękiem, złością, frustracją, gniewem, przekonaniami na swój temat w kierunku niskiego poczucia własnej wartości i zachwiania poczucia bezpieczeństwa. Z drugiej strony sposób atrybucji sięgania po te środki jest bardzo szeroki. Nuda, chęć wprowadzenia się w „przyjemny nastrój”, odreagowanie stresu, dostosowanie do grupy etc. uzasadniają podjęcie decyzji. Nie bez znaczenia jest również status socjalno-bytowy i ogólna dostępność tych środków.

 

 

http://magazyn.goniec.com

Reklama ogólnosieciowa

Artykuł pochodzi z:
Oceń artykuł
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa