Reklama ogólnosieciowa
Do tajemniczego zaginięcia doszło w Milanówku pod Warszawą. W wyniku opieszałości policji znalezienie mordercy było możliwe dopiero po pięciu latach jego przestępczej działalności.
W 2006 roku doszło do porwania kobiety, a rok później jej męża. Śledztwo szybko zostało umorzone w wyniku braku dowodów, jednak aktywność porywacza zmusiła policję do ponownego wszczęcia dochodzenia. Państwo Drzewińscy do roku 2006 mieli problemy ze współlokatorem, którego nie mogli eksmitować ze swojego mieszkania, do którego przydział dostał jeszcze w PRL. Elżbieta Drzewińska skarżyła się, że jest zastraszana i bita przez mężczyznę. Gdy zniknęła, jej poszukiwaniami zajął się mąż. Na policję nie można było liczyć, nie przeszukała ona domu oraz nie sprawdzono alibi osób podejrzanych. Rok później zaginął mąż pani Elżbiety w niewyjaśnionych okolicznościach. Bezradnością polskich organów ścigania były poirytowane nawet już osoby postronne. Obecnie wiadomo, że Wiesław Drzewiński znał porywacza, a po porwaniu żony znalazł u niej list (który nie został wzięty pod uwagę przez prokuraturę) o treści: „jeśli umrę lub zginę w wypadku w ciągu roku od tej chwili, od 26 września 2006 roku, to bezpośrednim sprawcą mojej śmierci jest Piotr B.”. Gdy na policję zgłosił się mężczyzna, któremu podejrzany zlecił morderstwo synów państwa Drzewińskich, doszło do aresztowania przestępcy.
http://polishexpress.polacy.co.uk
Reklama ogólnosieciowa
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się