Reklama ogólnosieciowa

Infolinia.org -> Felietony -> Raj utracony

Raj utracony

2011-10-28 10:15:53

Polacy zorganizowani w grupach protestu nie mogą pogodzić się z utratą Fawley Court. Chociaż do tej przepięknej posiadłości nad Tamizą, która przez ostatnie półwiecze znajdowała się w rękach polskich księży marianów, wprowadziła się już nowa właścicielka, konflikt nie wygasa. Zapowiadana „walka do upadłego” przeniosła się na sale rozpraw, a wkrótce może nawet trafić na salony wielkiej polityki.

Zgodność w tej sprawie panuje wyłącznie co do jednego – Fawley Court to miejsce niezwykłe. Historia przeplatana legendą głosi, że nad kształtem tej powstałej w XVII wieku i modernizowanej przez kolejne lata posiadłości pracowali prawdziwi artyści angielskiej sztuki użytkowej: głównym architektem miał być słynny Christopher Wren, twórca m.in. katedry św. Pawła w Londynie, za wystrój wnętrz zabrał się James Wyatt, autor londyńskiego Panteonu, a teren parkowy projektował Capability Brown, zwany do tej pory „najwspanialszym ogrodnikiem Anglii”. O ile uczestnictwo sir Wrena w powstaniu Fawley Court uznać trzeba za mit, o tyle wkład dwóch pozostałych gentlemanów jest bezporny.

To miejsce angielskie do szpiku kości. Przepiękny dom z czerwonej cegły, z którego okien można podziwiać wspaniały widok na leniwie przepływającą Tamizę i odbywające się na niej co roku w lipcu prestiżowe Henley Royal Regatta – królewskie zawody wioślarskie będące częścią tradycyjnego angielskiego sezonu towarzyskiego, obok takich wydarzeń jak konne wyścigi w Ascott, turniej tenisowy w Wimbledonie czy słynny „The Boat Race” uniwersytetów Oxford i Cambridge.

Teren okalający główny budynek rozciąga się na granicy dwóch hrabstw Oxfordshire i Buckinghamshire, tuż koło malowniczego miasteczka Henley-on-Thames. Miał on być rzekomo pierwowzorem scenerii dla przygód Ropucha i jego przyjaciół z klasycznego dzieła literatury dziecięcej „O czym szumią wierzby” Kennetha Grahame’a. Czy można wyobrazić sobie coś bardziej angielskiego?!

Ten wciągnięty na listę zabytków pierwszej klasy skarb rodzimej architektury przez ostatnie pół wieku należał do Polaków. Teraz toczy się wokół niego polsko-polska wojna, w której widać wszystkie grzechy i wady naszego – jeśli taki istnieje – narodowego charakteru. Wojna zażarta, czasem groteskowa, czasem żenująca, ale też bardzo sentymentalna, w której emocje wzięły górę nad rozsądkiem.

Polskie środowisko w Wielkiej Brytanii, cały ten polonijny światek mający pretensje do nazywania siebie „elitą” powinien się jej dobrze przyjrzeć, by zobaczyć własne – do wyboru, do koloru – zaniedbania, naiwność, krótkowzroczność, apatię, nieudolność. Dla reszty, która żadnych pretensji do wyższych sfer sobie nie rości, sprawa Fawley Court może być znakomitą ilustracją skądinąd znanego przysłowia: „Mądry Polak po szkodzie”.

Nowa Częstochowa

Historia polskiej obecności w Fawley Court rozpoczęła się w 1953 roku, gdy dom i przyległy do niego park został kupiony za pieniądze pochodzące po części z darowizn polskich emigrantów, po części z funduszy uzbieranych przez Zgromadzenie Księży Marianów. Z zachowanych z tego czasu dokumentów wynika, że z 10 tys. 700 funtów, za jakie kupiono budynek w pierwszej fazie przejmowania posiadłości, grubo ponad połowa pochodziła z datków od wiernych. W późniejszych latach emigracja dokładała olbrzymie na tamte czasy sumy przeznaczone na rozbudowę, nowe zadania i bieżące utrzymanie majątku. 

Głównym inicjatorem zakupu posiadłości, a później jej realnym zarządcą był ks. Józef Jarzębowski. Jego niespożyta energia owocowała kolejnymi inicjatywami – w 1954 roku ten marianin założył Kolegium Miłosierdzia Bożego, szkołę dla chłopców, synów polskich emigrantów; w kolejnych latach powstały z jego inicjatywy pokaźna biblioteka i muzeum, w którym zgromadzono wyjątkowe eksponaty z czasów Rzeczpospolitej szlacheckiej, starodruki (m.in. jedne z pierwszych polskich tłumaczeń Biblii), pamiątki z czasów powstań i walki o niepodległość, wiele z nich wprost nieocenionej wartości.

Ojciec Jarzębowski do końca swych dni pozostał w Wielkiej Brytanii, a po śmierci w 1964 roku – zgodnie z jego ostatnią wolą – pochowano go na terenie posiadłości. Fawley Court w polskich rękach kwitł przez lata 60. i 70. Szkoła rozwijała się, w szczycie swojej świetności przyjmując nawet 150 uczniów. Książę Stanisław Albrecht Radziwiłł ufundował tam kościół św. Anny, który błogosławił wówczas jeszcze biskup Karol Wojtyła, a kard. Stefan Wyszyński nazwał to piękne miejsce nad Tamizą „nową Częstochową”.

W kolejnej dekadzie zaczęły się kłopoty. Kolegium Miłosierdzia Bożego zostało ostatecznie zamknięte w 1986 roku, a Fawley Court przemianowano na Dom Pielgrzyma i centrum konferencyjne. Coraz mniej Polaków odwiedzało okazałą posiadłość, z braku pieniędzy na remonty budynki zaczęły się sypać i podupadać, ubywało również księży, którzy zajmowali się ich utrzymaniem.

Powolne zamieranie życia religijno-kulturalnego trwało do końca ubiegłego wieku. Na początku nowego stulecia pojawiły się pierwsze sygnały, że zakonnicy, którzy zarządzali majątkiem, myślą o jego sprzedaży. Sprawę Fawley Court zasnuwała coraz większa mgła, wokół posiadłości toczyły się zakulisowe rozgrywki, sprzedano jeden budynek przy bramie wjazdowej, podejmowano także rachityczne próby „ratowania dziedzictwa”, które ostatecznie spełzły na niczym. Polonia powoli, po cichu i systematycznie traciła swój skarb.

 

 

http://magazyn.goniec.com

 

 

Reklama ogólnosieciowa

Oceń artykuł
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa