Reklama ogólnosieciowa

Infolinia.org -> Świat -> Prawda będzie leżeć pośrodku

Prawda będzie leżeć pośrodku

2011-08-06 19:30:39

1 lipca Polska stanęła na czele Rady Unii Europejskiej. Przez kolejne sześć miesięcy nasz kraj będzie przewodniczyć pracom Rady UE jako pierwsze państwo tria: Rzeczpospolita Polska – Królestwo Danii – Republika Cypryjska. A samo sprawowanie prezydencji jest zobowiązaniem wynikającym ze statusu państwa członkowskiego.


O tychże zobowiązaniach, a także celach, możliwościach i ewentualnych skutkach prezydencji kraju znad Wisły z Markiem Magierowskim, zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”, specjalnie dla Cooltury rozmawia Marianna Wielgosz.

Jak wg. pana przebiegnie polska prezydencja? Czy będzie to czas chwały, czy raczej zmarnowane pół roku?

Platforma Obywatelska obwieści triumf: Polska umocniła swoją pozycję w Europie, jest szanowana i udowodniła, że potrafi być odpowiedzialna. Prawo i Sprawiedliwość ogłosi klęskę „polityki prowadzonej na kolanach” wobec wielkich mocarstw i bałagan organizacyjny. Prawda zapewne będzie leżeć gdzieś pośrodku.

Nawet podpisanie umowy o wolnym handlu z Ukrainą, jeśli do niej dojdzie, nie będzie jedynie zasługą premiera Tuska i jego ekipy. Negocjacje toczą się od kilku lat, Polska wprawdzie uczestniczyła w nich bardzo aktywnie i wspomagała Ukraińców w ich staraniach, lecz musimy pamiętać, że rozmowy toczyły się na linii Bruksela - Kijów. Umowa byłaby sukcesem całej Unii, nie tylko Polski, ale przede wszystkim byłaby sukcesem Ukrainy. Przecież gdyby udało się ją podpisać jeszcze w czasie prezydencji węgierskiej (a były takie plany), nikt nie mówiłby w tym kontekście o „wielkim dyplomatycznym sukcesie Węgier”.
Kolejnym ambitnym zadaniem, jakie postawiła sobie polska prezydencja, jest liberalizacja handlu internetowego na terenie UE. Uwolnienie tego rynku byłoby niewątpliwie dużym krokiem naprzód dla całej Wspólnoty, choć nie sądzę, by udało się zrealizować polskie plany jeszcze w tym półroczu. Ale akurat w tym przypadku warto rządowi kibicować.

Od czego zatem będzie zależał sukces, bądź porażka?

Po wprowadzeniu Traktau Lizbońskiego rola państwa przewodzących Unii zmalała na tyle, iż trudno zdefiniować, co jest sukcesem, a co porażką w trakcie prezydencji. Rząd będzie zapewne starał się pochwalić sukcesami, które będą wynikały raczej ze współpracy członków Unii i vice versa: gdy Unia dozna gdzieś uszczerbku, premier Tusk będzie mówił, iż Polska nie mogła temu zapobiec, gdyż miała za mało prerogatyw.

Zachodnie media zapewne ocenią tę prezydencję pozytywnie, bo pozytywnie oceniają samego Tuska, jako nowoczesnego proeuropejskiego polityka. W przeciwieństwie do Jarosława Kaczyńskiego, uznawanego ze eurosceptyka, czy Viktora Orbana, szefa rządu węgierskiego, który przewodził UE do lipca br. – opisywanego zgoła jako autokrata. Krytryczne oceny Kaczyńskiego i Orbana (w moim przekonaniu – głęboko niesłuszne) wynikają oczywiście z lewicowo-liberalnego nastawienia większośc mediów w Niemczech, Francji czy Hiszpanii, nie zmienia to jednak faktu, że Tusk, jako postać dużo bardziej medialna, na już na starcie pewien bonus.

Wymienia się pięć priorytetów naszej prezydencji. Które z zadań będzie najważniejsze i zarazem pewnie najtrudniejsze?

Zdecydowanie budżet. Przy obecnej sytuacji finansowej państw członkowskich można się spodziewać krwawej bitwy między zwolennikami cięć lub przynajmniej utrzymania budżetu na tym samym poziomie (co najwyżej indeksowanego o poziom inflacji), a tymi krajami, które domagać się będą dalszego hojnego finansowania biedniejszych regionów UE. Polska jest oczywiście w tej drugiej grupie, ale w tej pierwszej są największe i najbogatsze państwa UE: Niemcy, Francja, a przede wszystkim Wielka Brytania, która postawiła sprawę na ostrzu noża. To wróży raczej porażkę polskiego rządu i poważne kłopoty dla nas, ale także w tym wypadku ostateczne decyzje będą podejmowane już po zakończeniu polskiej prezydencji.

Może jest jeszcze inne wyzwanie stojące przed nami w trakcie naszej prezydencji na które trzeba zwrócić szczególną uwagę?

Największym wyzwaniem dla Europy jet dzisiaj demografia, od której zaczyna się tak naprawdę większość naszych problemów – począwszy od napływu nielegalnych imigrantów, których się boimy, ale których potrzebujemy, a skończywszy na tarapatach finansowych, wynikających w dużej mierze z bankrutujących systemów emerytalnych. A systemy emerytalne się sypią, bo Europejczycy się nie rozmnażają i coraz więcej młodych ludzi  musi pracować na jednego emeryta. Pozwolę sobie tutaj na odrobinę gorzkiej ironii: jeśli jedyną odpowiedzią Europy na te problemy mają być związki partnerskie i aborcja na życzenie, przyszłość widzę czarno.

Jaki wpływ na prezydencję ma wejście w życie Traktatu z Lizbony?

Jednym słowem: prezydencja została przez traktat lizboński zmarginalizowana. Gdyby Unia zechciała postawić na silnych, charyzmatycznych przywódców, nie odczulibyśmy tej zmiany aż tak boleśnie. Ale mamy dziś i słabych przywódców i słabą prezydencję.

Kiedy rozmawiałam miesiąc temu z prof. Nałęczem powiedział mi, że współpraca Rząd – Prezydent RP będzie przebiegać jak w dobrym małżeństwie. Czy na pewno tak będzie? Jeśli nie, co może stać się przysłowiową kością niezgody?

W czasie prezydencji: nic. Tym bardziej, iż stawką jest jeszcze zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Byłoby czymś niezrozumiałym, gdyby prezydent zaczął nagle krytykować rząd za politykę na arenie europejskiej. Sądzę, że PiS spokojnie wypełni tę lukę.

PiS ustami Ryszarda Czarneckiego mówi, że „państwo polskie ogłosiło abdykację, jeśli chodzi o interes narodowy". Jaki scenariusz przewiduje pan w związku z współpracą Rząd – partie opozycyjne?

Zacznijmy od „małej opozycji”. SLD będzie moim zdaniem rozgrywało prezydencję, wmawiając Polakom, że wszystkie problemy, o których opowiada lewica: związki homoseksualne, relacje Państwo-Kościół czy zapłodnienie in vitro, w Europie zostały już dawno załatwione. Za każdym razem, gdy PO będzie się ociągało z wprowadzeniem niektórych rozwiązań (chodzi głównie o związki partnerskie i in vitro), narażać się będzie na krytykę SLD.

Z kolei „duża opozycja” będzie zapewne chłostać PO non stop. Niewykluczone, że słusznie, gdyż w przeszłości rząd Tuska nieraz udowadniał, iż w wielu obszarach jest po prostu nieudolny. Ale PiS będzie ciskało gromy na PO niezależnie od tego, czy coś się uda czy nie. Nie zdziwiłbym się nawet, gdyby Tusk został zganiony za podpisanie umowy handlowej z Ukrainą, bo przecież w wielu sektorach gospodarki pojawi się poważny (i tańszy!) konkurent dla polskich firm.

Od strony kulturowej nasza prezydencja wygląda całkiem ciekawie. Na jaki spektakl, spotkanie, czy emisję filmu pan się wybiera, nie wyobraża sobie żeby tego nie zobaczyć? A co będzie najważniejsze, może wnieść nową jakość?

Zawsze, gdy organizowane są „okolicznościowe” koncerty i spektakle, gdy komponuje się pieśni i tworzy wzruszające animacje mające uświetnić „naszą Europę”, uśmiecham się, odwracam i zagłębiam w lekturze Szekspira, Cervantesa, Camusa, albo słucham Mozarta, albo oglądam obrazy Caravaggia, Gauguina, Picassa. To oni są Europą. Nie van Rompuy, Barroso, Sarkozy i pani Merkel. Skądinąd, gdybyśmy żyli tą kulturą na co dzień, a nie od święta, może bylibyśmy lepszym narodem i lepszymi Europejczykami.

 

 

http://elondyn.co.uk

 

Reklama ogólnosieciowa

Oceń artykuł
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa