Reklama ogólnosieciowa

Poradnik -> Polska -> Wielki brat zamiast taty i mamy

Wielki brat zamiast taty i mamy

2010-07-09 11:22:27

To przedziwny paradoks, że Platforma odwołująca się u swych początków do etosu liberalnego wprowadziła ustawę zawężającą obszary wolności w życiu osobistym – pisze publicysta

W ostatni piątek pełniący obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski podpisał nowelę ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Przez wielu specjalistów jest ona nazywana ustawą o wielkim bracie lub dekretem o nacjonalizacji dzieci. Dlaczego?

Reklama ogólnosieciowa

 

Intencje ustawodawców były jak najbardziej szlachetne: chodziło o zmniejszenie skali zjawiska, jakim jest stosowana w niektórych rodzinach agresja wobec dzieci. Wszyscy mamy przecież w pamięci przypadki zakatowanych na śmierć dzieci, o których głośno informowały media. Problem polega jednak na tym, że lekarstwo, jakie zdecydowano się zastosować, przyniesie więcej szkód niż choroba, którą miało wyleczyć. Pokazuje to dobitnie przykład innych krajów, które postanowiły sięgnąć po tego typu instrumenty prawne.

 

Zakaz wychowywania

Pionierem w dziedzinie takich rozwiązań jest Szwecja, gdzie już w 1979 r. uchwalono całkowity zakaz wymierzania kar cielesnych dzieciom. Za naruszenie tego przepisu grozi nawet kara do dziesięciu lat więzienia. Akt ten nie zapobiegł jednak problemowi, któremu miał przeciwdziałać – statystyki pokazują, że liczba dzieci, które straciły życie na skutek agresji stosowanej w rodzinie, nie zmniejszyła się wcale od 30 lat i utrzymuje się na podobnym poziomie jak przed wprowadzeniem w życie ustawy. Pojawiły się natomiast nowe problemy.

Prawo z 1979 r. za przemoc w rodzinie uznaje takie przestępstwa, jak klaps w tyłek, pociągnięcie za ucho, uderzenie w dłoń czy podniesienie głosu. Już samo odesłanie dziecka do jego pokoju jest uznawane za przemoc nie tylko psychiczną, ale i fizyczną, ponieważ oznacza fizyczne odseparowanie go od rodziców. Na podstawie tego właśnie prawa co roku w Szwecji państwo odbiera rodzicom kilkanaście tysięcy dzieci.

Nie ma powodów, by w Polsce po wprowadzeniu nowej ustawy nie powtórzyło się to zjawisko, skoro przemoc w rodzinie została określona jako „jednorazowe albo powtarzające się umyślne działanie lub zaniechanie naruszające (…) wolność”. Taka definicja powoduje, że jako wyraz przemocy mogą zostać potraktowane zwykłe środki dyscypliny lub metody wychowania.

Profesor pedagogiki Aleksander Nalaskowski twierdzi wprost, że przyjęta obecnie ustawa zabrania wychowywania dzieci: „Zmuszanie dziecka, żeby nosiło ciepłą kurtkę, podczas gdy ono chce biegać z gołym pępkiem, według rządowego projektu już jest przemocą. Jeśli nie wypuścimy dziecka na dwór za karę, bo nie przeczytało lektury, to jest to utożsamiane z poniżaniem. Nie wolno krytykować zachowań seksualnych dziecka, nie wolno stosować przemocy psychicznej, czyli np. zmuszać go do pójścia na majowe do kościoła albo na lekcje do szkoły, bo przecież szkoła go nudzi... Ta ustawa zabrania wychowywania”.

 

Bezradni rodzice

Takie właśnie skutki przyniosło prawo uchwalone w Szwecji. Jak mówi prezes Skandynawskiego Komitetu Praw Człowieka Ruby Harrold-Claesson, „dorośli nie mają odwagi zwracać dzieciom uwagi. Dziecko beztrosko rozbija butelkę na ulicy i ludzie w ogóle nie reagują, jak gdyby nic się nie stało. W Szwecji jest prawo, które zakazuje noszenia noży w miejscach publicznych, ale większość młodych jest w nie uzbrojona. Podobnie z narkotykami – nikt nie zwraca na nie uwagi. Skoro nawet rodzice nie mają odwagi zwracać uwagi swoim dzieciom”.

Ruby Harrold-Claesson przyjechała niedawno do Polski przekonywać naszych parlamentarzystów, by nie przyjmowali wspomnianej ustawy, gdyż doprowadzi ona do takiej samej zapaści wychowawczej jak w Szwecji: „Już małe, sześcioletnie dzieci często mówią nauczycielom: ja mogę cię uderzyć, ale ty nie masz prawa mi nic zrobić”. Często zdarza się, że dzieci policzkują swoich rodziców i ordynarnie ich wyzywają, a rodzice nie mają żadnej możliwości reakcji, bo boją się naruszyć prawo.

Obserwacje te potwierdza Maria Naesström, która pracuje w sztokholmskiej szkole jako nauczycielka angielskiego. Nie istnieje coś takiego jak posłuszeństwo i szacunek wobec dorosłych; w wielu klasach nie sposób pracować z powodu chaosu, hałasu i agresji na lekcjach; często dochodzi do pobić nauczycieli przez uczniów i zamykania szkół, by przywrócić porządek. Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Sztokholmie wciąż napływają z ambasad w różnych krajach skargi na szwedzkie wycieczki szkolne, które są niemile widziane z powodu skandalicznego zachowania uczniów.

 

Państwo wie lepiej

Zapisy prawne dają jednak urzędnikom nieograniczone wręcz możliwości ingerowania w życie rodzin. Na przykład w Szwecji państwu Olsson odebrano dzieci, bo pracownicy socjalni stwierdzili, że rodzice nie są dość inteligentni, zaś Mariannie Sigström ze Sztokholmu zabrano syna, bo uznano, że jako matka jest wobec niego zbyt nadopiekuńcza. Problem polegał na tym, że dziecko było chore na padaczkę i wymagało szczególnej troski. W rodzinie zastępczej, do której go skierowano, chłopiec takiej opieki nie otrzymał i wkrótce zmarł. Warto dodać, że rodziną zastępczą wyznaczoną przez sąd był samotny alkoholik.

Zjawisko to dotyczy nie tylko Szwecji, lecz także innych państw, gdzie wprowadzono tego rodzaju rozwiązania. Widać to choćby na przykładzie Hiszpanii, gdzie kilka miesięcy temu cały kraj żył sprawą rodziców, którym zdecydowano się odebrać syna tylko dlatego, że miał nadwagę. To państwo wie lepiej od ojca i matki, co jest dobre dla ich rodzonego dziecka i co ogranicza jego wolność.

Kto jednak reprezentuje w tych sprawach państwo? Otóż podpisana właśnie w przedwyborczym pośpiechu przez Bronisława Komorowskiego ustawa nakłada na każdą gminę obowiązek stworzenia zespołu, który ma ścigać sprawców przemocy w rodzinie. Powstaną więc nowe organy państwowe, które mieć będą dużo władzy, a mało kompetencji. Będą mogły wszczynać sprawy na podstawie zwykłego donosu, w świetle którego każdy rodzic będzie traktowany automatycznie jako podejrzany.

Przypomina to model szwedzki, gdzie kraj opleciony został siecią placówek tzw. socjalu, czyli Głównego Zarządu Zdrowia i Opieki Społecznej. Pociągnie to za sobą oczywiście rozbudowanie aparatu biurokracji i wzrost wydatków z budżetu. Logika działania tego typu urzędów polega zazwyczaj na tym, że muszą one jakoś uzasadnić swoje istnienie i wykazać się odpowiednimi sukcesami w zwalczaniu patologii. Będą więc miały naturalną tendencję do poszerzania obszarów swej ingerencji.

 

Rodzic jako podejrzany

Jedna z promotorek ustawy, posłanka Iwona Guzowska z PO, zapowiada powstanie systemu odpytywania dzieci w placówkach szkolnych, jak zachowują się wobec nich rodzice. Taki model istnieje w Szwecji, gdzie maluchy już w przedszkolu informowane są o swoich prawach oraz instruowane, iż mają obowiązek zgłosić na policję każdy tego typu przypadek. To powoduje, że rośnie liczba donosów dzieci na własnych rodziców. Często nie mają one potwierdzenia w faktach, mają natomiast daleko idące skutki prawne.

Szwedzkie prawo za przemoc w rodzinie uznaje klaps w tyłek, pociągnięcie za ucho czy podniesienie głosu. Już odesłanie dziecka do pokoju jest uznawane za przestępstwo

Głośna była w Szwecji np. sprawa nastoletniej Agnety, która postanowiła zemścić się na ojczymie za to, że oddał kocięta do uśpienia. Oskarżyła go o pobicie i seksualne molestowanie, co skończyło się skazaniem mężczyzny na dwa lata więzienia i 83 tysiące koron odszkodowania. Matce, która nie uwierzyła w opowieść córki, odebrano prawa rodzicielskie, zaś Agneta trafiła do rodziny zastępczej. Kiedy po trzech miesiącach załamana dziewczyna zdecydowała się przyznać do fałszerstwa, prokurator nie dał jej wiary i ojczym musiał odsiedzieć wyrok.

Inna sprawa dotyczyła kolejnej nastolatki, która oskarżyła swego ojca i kolegę, że wykorzystywali ją seksualnie. Dziewczyna podawała fikcyjne nazwy i adresy lokali, w których miało dojść do owych zdarzeń, a policja i prokuratura nawet nie zadały sobie trudu, aby sprawdzić prawdziwość tych informacji. W efekcie mężczyźni odsiedzieli w więzieniu po trzy lata, zanim fikcja wyszła na jaw.

Znany jest też przypadek pewnej rodziny z Götene, na której postanowił się zemścić krewny za jakąś wyrządzoną mu kiedyś przykrość. Doniósł więc do urzędu, że dziesięć lat wcześniej ojciec bił w tej rodzinie dwoje dzieci. Pracownicy socjalu w tajemnicy przed rodzicami zatrzymali dzieci w szkole, przewieźli do ośrodka opiekuńczego, a następnie rozdzielili je i umieścili w dwóch różnych rodzinach zastępczych. Chociaż policyjne śledztwo wykazało, że ojciec jest niewinny, to socjal nie chciał oddać dzieci rodzicom. Dwa i pół roku trwała bitwa z urzędami rozmaitych instancji, zanim rodzinie znów udało się połączyć.

 

Legalizacja donosów

Tego typu przypadki można wymieniać jeszcze długo. Wspomniany już prof. Nalaskowski obawia się, że przyjęcie ustawy otworzy w Polsce furtkę do legalnej formy donosów i pomówień. Przede wszystkim jednak poszerzy sferę wpływów państwa kosztem rodziny. Liberalny publicysta szwedzki Karl Rudbeck twierdzi, że socjalistyczne państwo ze swej natury dąży do podporządkowania sobie możliwie jak największych obszarów życia społecznego, w związku z tym niszczy wszelkie niezależne od siebie ośrodki władzy i autorytety. Takim obiektem destrukcji stała się w Szwecji rodzina.

Jest jakimś przedziwnym paradoksem, że Platforma Obywatelska, partia odwołująca się u swych początków do etosu liberalnego, a więc wolnościowego, zdecydowała się wprowadzić ustawę zawężającą obszary wolności nie tylko w życiu publicznym, ale i osobistym. To, co w najbardziej socjalistycznym kraju Europy zostało przeforsowane jako sztandarowy projekt lewicy zagarniającej coraz więcej władzy dla państwa, dziś w Polsce wchodzi w życie jako dzieło formacji o proweniencji liberalnej i chadeckich afiliacjach międzynarodowych.

Autor jest publicystą, redaktorem naczelnym pisma „Fronda”

Rzeczpospolita

autor: Andrzej Wiktor
źródło: Fotorzepa

Oceń artykuł
(głosów: 1, średnia ocena: 5)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa