Reklama ogólnosieciowa

Poradnik -> Prasa Polonijna -> Nożownicy grasują na Wyspach

Nożownicy grasują na Wyspach

2010-05-28 14:18:43

Tragedia w Londynie. Późnym wieczorem przy stacji metra Finsbury Park w kałuży krwi umiera polski nastolatek.

Kilka minut wcześniej czarnoskóry napastnik dźgnął go nożem. To jedenasta ofiara w Londynie w tym roku.

Reklama ogólnosieciowa

To jedenaste przestępstwo z użyciem noża i czwarty śmiertelny wypadek, który wydarzył się w stolicy w ciągu zaledwie czterech tygodni. Politycy, media, a zwłaszcza mieszkańcy Londynu zastanawiają się, skąd powrót tej czarnej serii. W 2008 roku, który był rekordowy jeśli chodzi o liczbę zmarłych w wyniku dźgnięcia nożem, zginęło 29 nastolatków. W ubiegłym roku liczba takich przestępstw spadła do 14. Czy w tym roku ten trend się odwróci? "Dlaczego młodzież nosi przy sobie noże?", "Czy naprawdę tak łatwo jest zabić bezbronną osobę?" "I jak temu przeciwdziałać?" – to pytania, które są na ustach wszystkich. "Dlaczego giną nasze dzieci?", krzyczą z pierwszych stron bulwarówki. – "Gdzie zmierza Wielka Brytania?", zastanawiają się poważne dzienniki i tygodniki opiniotwórcze.

Pechowa osiemnastka



Sobota, 8 maja, wieczór, tuż po 23.00. Dla 19-letniego Marcina Bilaszewskiego to miała być noc pełna zabawy. Razem ze swoją dziewczyną, 17-letnią Anną Betlińską i kilkunastoosobową grupą polskich przyjaciół wyruszają na imprezę. Mają świętować nadchodzące 18. urodziny Ani i jej przyjaciółki, Dagmary. Paczka przyjaciół zaczyna wieczór na Stamford Hill, w dzielnicy Hackney, gdzie Marcin mieszka ze swoim ojcem. Wszyscy wsiadają do autobusu nr 254, który ma ich zawieźć na stację metra Finsbury Park. Stąd pojadą metrem na West End. Impreza urodzinowa zaplanowana jest bowiem w jednym z klubów na Soho. W autobusie śmieją się i przekomarzają. Gdyby tylko wiedzieli, co czeka ich za chwilę...

Anna Betlińska, dziewczyna ofiary, która uczy się sztuki i design’u w college’u na Islington, wspomina późniejsze wydarzenia. – Czarnoskóry mężczyzna, starszy od nas, może 30, 40-letni, jechał za nami autobusem i cały czas nas zaczepiał. Częstował wódką, krzyczał głośno. Prosiliśmy, żeby dał nam spokój, ale był strasznie uparty – wspomina dziewczyna. Najgorsze zdarzyło się, kiedy wysiadali z autobusu przy Seven Sisters Road. Ich napastnik też wyszedł z pojazdu. Wciąż ich zaczepiał. Świadkowie mówią, że miał dzikie spojrzenie. – Na pewno był pijany i pod wpływem narkotyków. Na przystanku palił coś, trawkę, a może koks. Wyglądał bardzo dziwnie – wspomina Dagmara. Zaczęła się pyskówka. Młodzież dosyć miała już ubliżającego im faceta. Kiedy Anna po raz kolejny kazała mu się wynosić, uderzył ją w szyję. Marcin podbiegł do swojej dziewczyny w geście obronnym. To wtedy napastnik wyjął z kieszeni spodni nóż i dźgnął Polaka w brzuch. Świadkowie słyszeli jak krzyczał: "Wrócę i was wszystkich pozabijam!". – To były ułamki sekund. Kiedy odwróciłam się po uderzeniu, Marcin leżał już na ziemi, biały jak papier, a wokół było mnóstwo krwi – mówi jego dziewczyna z płaczem.

Zgodziła się spotkać z dziennikiem "The Evening Standard" dopiero kilka dni po wypadku. Była w szoku. – Z Marcinem spotykaliśmy się 18 miesięcy, poznaliśmy się w Londynie. Był bardzo dzielny i miał złote serce – wspomina Anna. Marcin mieszkał w Anglii razem z ojcem od 5 lat. Obaj pracowali na budowach w północnym Londynie. Zginął o 23.20. Nawet nie zdążył dojechać do szpitala.

Zróbmy coś



Zabójstwo Marcina zbiegło się w czasie z rocznicową mszą na cześć innego nastolatka zamordowanego w Londynie, Jimmy’ego Mizena. Rodziny i przyjaciele ofiar napadów z nożem spotkali się 10 maja w Katedrze Westminsterskiej. Na mszy, którą zorganizowali rodzice Jimmy’ego, pojawił się książę Walii, Karol. Chłopiec zmarł 10 maja 2008 roku od ran zadanych nożem. Miał wtedy 16 lat i próbował uniknąć bójki w sklepie. Nie udało się. Jego zabójca, Jake Fahri, został skazany na dożywocie. W kościele spotkało się ponad 1000 osób, w tym rodzice i przyjaciele innych zamordowanych nastolatków: Bena Kinselli, Roba Knoxa, Damilola Taylora. Pojawiła się też Kate McCann, matka zaginionej w Portugalii dziewczynki, Madeleine. – Spotykamy się, żeby prosić o pokój. Musimy odzyskać kontrolę nad naszymi dziećmi i ulicami. Rozmawiajcie z nastolatkami, przytulajcie i mówcie, że je kochacie, zanim będzie za późno – zaapelowała matka Jimmy’ego, która jest też patronką organizacji Jimmy Mizen Foundation. – Zróbmy coś, żeby nie ginęli nasi koledzy i koleżanki – głosiły transparenty.

Aleksandra Kaniewska


Polish Express

Artykuł pochodzi z:
Oceń artykuł
(głosów: 2, średnia ocena: 5)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa