Reklama ogólnosieciowa
Na całym świecie ludzie mają relację z samochodem. W Anglii samochód to nie tylko coś, co nas transportuje z punktu X do punktu Y. W Anglii auto jest częścią prywatnego terytorium i częścią tożsamości społecznej.
Reklama ogólnosieciowa
.
Anglicy bardzo chcą wierzyć i często upierają się przy tym, że przy wyborze samochodu nie kierują się pozycją społeczną, tylko dziesiątkiem innych powodów: estetycznych czy emocjonalnych („jaki piękny jest ten mercedes”, „jaki słodki jest ten volkswagen betele”). Samochód może być cool, praktyczny, męski, sexy, ekscentryczny, subtelny, poważny, ale nigdy Anglik nie przyzna się, że chciałby mieć samochód konkretnej marki dlatego, bo chce, aby go zaliczono do klasy społecznej lub kategorii, z którą po wyglądzie auta chce, by go utożsamiano. Wygląd i stan auta też służą Anglikom do oceny miejsca zajmowanego przez właściciela w hierarchii społecznej. Podobnie często też myślą Polacy.
Dom Anglika to jego twierdza. Gdy Anglik wyjeżdża samochodem na drogę – zabiera ze sobą część twierdzy. Może udawać nie tylko, że jest sam, ale tez że jest w domu. Anglicy w swych autach uważają się za niewidzialnych. Drapią się po miejscach intymnych, malują rzęsy, dłubią w nosie, kłócą się. W zaciszu swoich aut, zazwyczaj uprzejmi Anglicy, nagle pokazują obsceniczne gesty, wypowiadają bezgłośnie przekleństwa i groźby pod adresem innych kierowców lub pieszych, czyli robią to, czego nie mieliby śmiałości poza solidnym pancerzem z metalu i szkła.
Poza okazjonalnymi wykroczeniami angielscy kierowcy słyną ze swego zdyscyplinowanego, rozsądnego i grzecznego zachowania. Nigdy nie trzeba długo czekać, aż ktoś pozwoli nam wyjechać z bocznej uliczki, jeśli kogoś puścimy to zawsze uniesie dłoń w geście podziękowania, prawie wszyscy kierowcy zatrzymują się przed pieszymi, nawet gdy piesi jeszcze stoją na chodniku. Trąbienie jest uważane za niegrzeczne i używane w wyjątkowych wypadkach jako ostrzeżenie, a nie jako upust dla emocji czy sposób komunikacji. Tak samo jak w przypadku kolejek, ludzie czasem „oszukują”, ale łamanie zasad fair play na szosie wywołuje święte oburzenie tak, jak wpychanie się do kolejki.
Podobnie jak stojący w kolejce są świadomi potencjalnych „oszustów” i podjeżdżają demonstracyjnie ciut do przodu zamykając powstałe luki, by popsuć innemu, chcącemu się oportunistycznie „wepchnąć” kierowcy – możliwość takiego manewru. Angielscy kierowcy nie są wzorem cnót automobilowych i nie są w cudowny sposób bardziej obdarowani świętą cierpliwością niż inne nacje. Angielscy kierowcy mają zasady i zwyczaje nakazujące pewną powściągliwość.
Gdy są rozzłoszczeni wykrzykują obelgi jak wszyscy na świecie, język jest równie soczysty. Ale czynią to nie otwierając okien ani nie wysiadając, żeby zrobić „awanturę z przytupem”. Jeśli już Anglik wyjdzie z siebie i z samochodu, zacznie wrzeszczeć lub grozić innym, to jest to niesłychany incydent, nad którym jeszcze długo wszyscy będą się rozwodzić z cmokaniem i kręceniem z oburzeniem głowami.
Taki incydent będzie cytowany długo jako dowód wkraczającej na Wyspy „epidemii agresji na drogach”, dowód upadku obyczajów. Na pewno nie jest to wydarzenie, które traktuje się wszędzie indziej wyłącznie jako wydarzenie irytujące lecz przeciętne. Zachowanie Anglików na drodze można postrzegać jako analogię zachowania w kolejkach, mają tu zastosowanie te same zasady gry fair oraz dobre maniery.
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się