Reklama ogólnosieciowa
Jeszcze wczoraj informacja brzmiała dramatycznie. Ochroniarz odrąbał klientowi nocnego klubu dłoń i omal nie obciął drugiej. Dzisiaj ofiara ataku jest już po operacji. Lekarze z trzebnickiego szpitala przez dziewięć godzin operowali okaleczonego chłopaka. Udało się. Obie dłonie zostały przyszyte.
Reklama ogólnosieciowa
"Za rok Marcin wróci do pracy" - mówi "Faktowi" dr Adam Domanasiewicz, chirurg.
"Chłopak przeżył prawdziwy koszmar. Poszedł do jednego z nocnych klubów w Krakowie, by się zabawić. Kiedy nie zapłacił za drinka, ochroniarz wpadł w szał. Po kłótni Marcin wybiegł na zewnątrz. Za nim z maczetą w ręku popędził furiat" - czytamy w "Fakcie".
"Podniosłem ręce, żeby się obronić i wtedy on zadał mi cios. Widziałem jak na ziemię spada moja lewa dłoń. Ostrze maczety zmasakrowało mi także prawą dłoń" - opowiada Marcin C.
"Media podały, że chłopak stracił jedną rękę. Ale tak na prawdę, omal nie stracił obu. Druga dłoń także został nacięta maczetą. Chłopakowi groziła jej amputacja. Ciężko ranny Marcin helikopterem został przetransportowany do szpitala im. Św. Jadwigi w Trzebnicy (woj. dolnośląskie)" - pisze "Fakt".
Lekarze nie ukrywają, że operacja była bardzo trudna. "Operacja się udała. W obu rękach jest krążenie, pacjent rusza palcami. Czeka go wielomiesięczna rehabilitacja. Po roku powinien jednak wrócić do pracy. Dziś wiadomo, że obie dłonie będą chwytne i pan Marcin będzie mógł pracować. Ale trudno określić, w jakim stopniu będzie w stanie wykonywać czynności precyzyjne" - mówi dr Domanasiewicz.
Ofiara napaści zapowiada, że nie odpuści ochroniarzowi i będzie szukał sprawiedliwości. Ochroniarz, który zaatakował Marcina, siedzi już za kratami i czeka na proces.
Żródło: Goniec
"Ciekawa" ochrona imprezy.
Współczuje koledze pokrzywdzonemu.
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się