Reklama ogólnosieciowa

Infolinia.org -> Prasa Polonijna -> Brytyjczycy nie wylewają za... kołnierz

Brytyjczycy nie wylewają za... kołnierz

2010-02-08 10:57:24

Pogarszające się z roku na rok statystyki dotyczące skali pijaństwa w Wielkiej Brytanii zmusiły rząd do zaostrzenia polityki antyalkoholowej.

alkoholalkohol, fot. Brytyjczycy nie wylewają za... kołnierz

Reklama ogólnosieciowa

Pierwsze kroki zostały podjęte i nowe przepisy wejdą w życie już w kwietniu tego roku. Czy jednak skutecznie odciągną Wyspiarzy od kieliszka?

Ulica Broad Street w Birmingham słynie z ogromnej ilości klubów i dyskotek. Po północy, szczególnie w weekendy, przelewają się przez nią tłumy ludzi, od nastolatków po osoby grubo po 40. W oczy rzucają się grupki pijanych ludzi, którym żadne mrozy nie są straszne. - Pub otwieram o 12 w południe i już od tej pory mam klientów, wiele osób to stali bywalcy, którzy przychodzą do pubu niemal codziennie - przyznaje właściciel jednego z pubów w Birmingham.

W swoim raporcie policjantka Julia Hodson, która podczas jednej z weekendowych nocy patrolowała ulice innego angielskiego miasta, Nothingham, przyznała, że jest zaskoczona skalą pijaństwa i jego konsekwencjami. - Nic bardziej nie otrzeźwia niż widok kompletnie pijanej kobiety, która zwymiotowała pod siebie i czeka na pogotowie - powiedziała dziennikowi "Daily Telegraph".

Ostatnie statystyki pokazują, że problem alkoholowy w Wielkiej Brytanii rozwija się w zastraszającym tempie. Aż 10 milionów ludzi na Wyspach pije kilkakrotnie więcej niż zalecane limity. Od 2005 roku aż o jedną trzecią wzrosła liczba osób przyjętych na oddziały dla osób, które ucierpiały z powodu alkoholu. Ponadto w ciągu ostatnich 15 lat aż dwukrotnie wzrosła liczba zgonów spowodowanych nadużyciem alkoholu. NHS na leczenie Brytyjczyków nadużywających alkoholu wydaje co roku 2,7 mld funtów. Jeśli uwzględnić zwolnienia z pracy, przestępstwa i tragedie rodzinne, koszty brytyjskiego pijaństwa rosną do 25,1 mld funtów rocznie.

Piwo tańsze niż woda

Statystyki i raporty kładą kłam liberalnej dotąd polityce alkoholowej na Wyspach, a politycy, szczególnie przed zbliżającymi się wyborami, prześcigają się w nowych pomysłach, jak skutecznie zmniejszyć skalę pijaństwa w Wielkiej Brytanii.

Te najbardziej kontrowersyjne dotyczą ograniczenia sprzedaży i wprowadzenia ceny minimalnej na napoje alkoholowe. Jak przyznają politycy, zmiany wprowadzone przez Tony Blaira, które umożliwiły sprzedaż alkoholu 24 godziny na dobę, mogły przyczynić się do wzrostu pijaństwa w kraju. Ceny minimalne natomiast miałyby wpłynąć głównie na supermarkety, które oferują bardzo tani alkohol. Jak pokazały badania, supermarkety takie jak Tesco, Asda, Morrison czy Sainsbury sprzedają piwo nawet po 5 pensów za 100 mililitrów, podczas gdy ta sama ilość markowej butelkowanej wody mineralnej kosztuje 8 pensów.

Rząd musi jednak liczyć się także z wyborcami, którzy są krytyczni wobec tych pomysłów. Jedną z najprężniejszych grup są właściciele i pracownicy sektora "barowego". Już teraz mówi się o tym, że przez kryzys każdego tygodnia na Wyspach upadają aż 52 puby. Według opracowań Oxfor Economics, w ubiegłym rok w tej branży pracę straciło około 20 tysięcy osób, a w ciągu najbliższych pięciu lat zagrożonych jest kolejne 59 tysięcy pracowników. Aby zadowolić wszystkie strony, zmiany będą, ale łagodne.

Mniejsze dawki wina i piwa

Według nowych rządowych przepisów, które wejdą w życie w kwietniu i październiku tego roku, do 20 tysięcy funtów grzywny zapłacą właściciele pubów, którzy oferują promocje jak "Za 10 funtów pijesz wszystko" czy "Darmowe drinki dla kobiet poniżej 25 lat" oraz ci, którzy organizują konkursy typu, kto więcej wypije. Nie zabroniono jednak popularnych "happy hours". Zmniejszone będą też dawki alkoholu - wino i piwo ma być podawane w mniejszych niż dotychczas butelkach czy kuflach. Obowiązkiem pubów i klubów będzie też udostępnianie darmowej wody do picia, a właściciel pubu będzie zobowiązany sprawdzić dowód tożsamości każdej osoby poniżej 18 roku życia. - Przestępstwa pod wpływem alkoholu kosztują Wielką Brytanię miliardy funtów rocznie, a jednocześnie, gdy większość sprzedawców zachowuje się odpowiedzialnie, spora część licencjobiorców alkoholu promuje picie w nieodpowiedzialny sposób - tłumaczy zmiany minister spraw wewnętrznych Wielkiej Brytanii Alan Johnson.

Organizacje zwalczające plagę pijaństwa przyznają, że takie zmiany "są lepsze niż nic", ale niestety nie wpłyną na gwałtowny odwrót trendu.

Polacy też piją

Polacy, którzy przyjechali do UK za pracą, też od alkoholu nie stronią. Wiele osób w ten właśnie sposób spędza wolny czas. - Zdarza mi się upić trzy, cztery razy w tygodniu, zdarza mi się nie pójść z tego powodu do pracy. Traktuję to jako rozrywkę - mówi 25-letni Łukasz, od dwóch lat w UK.

Niestety, w tej też kategorii Polacy pobili niedawno niechlubny rekord. 29-letni Marcin Ziębacz z Coventry osiągnął rekordowy wynik w UK, jeśli chodzi o stopień zawartości alkoholu podczas jazdy samochodem. Badanie krwi wykazało, że przekroczył on dopuszczalna normę aż pięciokrotnie, a tym samym wskoczył na pierwsze miejsce w policyjnych statystykach. 29-latek z Polski miał 191 miligramów alkoholu w wydychanym powietrzu, podczas gdy norma wynosi 35 miligramów. Grozi mu pół roku więzienia lub grzywna do 5 tysięcy funtów oraz zakaz prowadzenia pojazdów.

źródło Polish Express

Artykuł pochodzi z:
Oceń artykuł
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (3)
Ostatnie statystyki pokazują, że problem alkoholowy w Wielkiej Brytanii rozwija się w zastraszającym tempie. Aż 10 milionów ludzi na Wyspach pije kilkakrotnie więcej niż zalecane limity. Od 2005 roku aż o jedną trzecią wzrosła liczba osób przyjętych na oddziały dla osób, które ucierpiały z powodu alkoholu. Ponadto w ciągu ostatnich 15 lat aż dwukrotnie wzrosła liczba zgonów spowodowanych nadużyciem alkoholu. NHS na leczenie Brytyjczyków nadużywających alkoholu wydaje co roku 2,7 mld funtów. Jeśli uwzględnić zwolnienia z pracy, przestępstwa i tragedie rodzinne, koszty brytyjskiego pijaństwa rosną do 25,1 mld funtów rocznie.

mnie zastanawia fakt, ilu Polaków przyczyniło się do wzrostu tych statystyk?
  • 2010-02-09 16:12
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
W maju 2004 roku weszliśmy do UNII EUROPEJSKIEJ, wolne przejście przez granice do U.K - to i spożycie wzrosło.
Statystyki nie zawsze mówią prawdę, chociaż w tej materii pewnie są trafieniem w dziesiątkę.

My uwielbiamy tanie trunki które nie zawsze są zdrowe.
  • 2010-02-09 16:37
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
a ja bym przestal ich leczyc, wczesniej tylko bym zlikwidowal publiczna sluzbe zdrowia. Powinny byc ubezpieczenia zdrowotne, wtedy pieniadze publiczne nie byly by tak marnotrawione.
  • 2010-02-09 21:40
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa