Reklama ogólnosieciowa
Wybory parlamentarne z prawdopodobną wygraną Partii Konserwatywnej, brak zmian w polityce zagranicznej, a w tle stopniowe wychodzenie z kryzysu- taki rok czeka Brytyjczyków.
Reklama ogólnosieciowa
Nowy rok na pewno przyniesie Brytyjczykom wybory parlamentarne. Partia Pracy jest już u władzy od 2005 roku, co oznacza że do czerwca 2010 roku musi dojść do rozpisania nowych wyborów. Prawo Wielkiej Brytanii określa, że maksymalna kadencja parlamentu nie może wynosić więcej niż 5 lat. Owe 5 lat upływa właśnie w czerwcu. Do grudnia 2009 politycy mówili o maju jako dacie wyborów, ostatnio pojawiają się jednak pogłoski o tym, że mogłyby się one odbyć wcześniej, nawet już w marcu.
Jeszcze niedawno Partia Pracy nie cieszyła się dużym poparciem elektoratu i traciła do Torysów nawet 20% w badaniach opinii publicznej. Grudniowe sondaże pokazują jednak, że wyborcy odnoszą się obecnie znacznie przychylniej do Laburzystów i przewaga Partii Konserwatywnej zmalała. Pojawiły się poglądy, że Gordon Brown powinien to wykorzystać i przeprowadzić wybory, zanim znowu dojdzie do osłabnięcia wpływów Patrii Pracy. Również Torysi są gotowi do wcześniejszych wyborów.
W chwili obecnej większe szanse na zwycięstwo mają Torysi. Partia Pracy bardzo straciła na swoim wizerunku w związku z kryzysem gospodarczym. Ponadto premier Brown jest mało wyrazistym politykiem, zwłaszcza w porównaniu do poprzedniego premiera Tony’ego Blaira, nie można się więc spodziewać się swoją charyzmą porwie on tłumy. Poparcie dla lidera Torysów Davida Camerona rośnie zaś stale. Ponadto jego partia nie jest kojarzona z okresem kryzysu gospodarczego, a Brytyjczycy chcą zmiany po 12-letnich rządach Patrii Pracy. Wygrana laburzystów jest bardzo mało prawdopodobna, ale gdyby przewaga Torysów utrzymała się na niewysokim poziomie, to Torysi mimo wygrania wyborów mogliby nie uzyskać niezbędnej do rządzenia większości.
Na scenie międzynarodowej nie dojdzie do żadnego przełomu. Fakt, że to akurat Brytyjka objęła nowe stanowisko Wysokiego Przedstawiciela ds. Wspólnej Polityki Zagranicznych i Bezpieczeństwa mógłby przyczynić się do wzmocnienia roli Londynu. Mógłby- gdyby wybrano np. Tony’ego Blaira a nie pozbawioną wyrazu i dokonań politycznych Catherine Ashton. Ewentualne zwycięstwo Camerona w wyborach parlamentarnych, którego partia jest eurosceptyczna, może ponadto wpłynąć negatywnie na pozycję Wielkiej Brytanii w UE. Wielokrotnie podkreślał on, że jego partia będzie twardo walczyła o interesy brytyjskie w Unii. Do gwałtownych zmian w kierunku polityki zagranicznej Londynu jednak nie dojdzie.
2010 rok nadal będzie świadkiem trudności gospodarczych spowodowanych kryzysem. Ekonomiści przewidują, że po tak głębokiej recesji gospodarka będzie bardzo powoli wychodzić z zapaści. W pierwszym półroczu nadal będzie zwiększać się bezrobocie, mimo stopniowego ożywienia w gospodarce. Obecnie wynosi ono ok. 8%, co oznacza że bez pracy jest 2,49 mln osób, w 2010 jak szacuje Chartered Institute of Personnel and Development w pierwszym kwartale nowego roku liczba ta wzrośnie o 250 tysięcy.
Wybory parlamentarne będą na pewno wydarzeniem najważniejszym w 2010 roku i cała uwaga polityków i społeczeństwa przez dłuższy czas będzie skoncentrowana na kampanii politycznej. Jej efekt określi kto będzie rządził w Wielkiej Brytanii przez najbliższe lata.
Ewelina Miklas
Portal Spraw Zagranicznych
Reklama ogólnosieciowa
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się