Reklama ogólnosieciowa
Telefon Baracka Obamy wystarczył, by Donald Tusk podjął decyzję o wysłaniu dodatkowego kontyngentu sił zbrojnych do Afganistanu.
Zgodnie z ogólnikowym komunikatem Centrum Informacyjnego Rządu prezydent USA i premier Polski w czasie półgodzinnej rozmowy dyskutowali na temat nowej strategii NATO w Afganistanie. Politycy "podkreślili wagę solidarności w działaniach Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz respektowania zapisów art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego. (Artykuł ten w przypadku zbrojnej napaści na państwa NATO nakłada na pozostałych członków Paktu Północnoatlantyckiego obowiązek udzielenia niezwłocznej pomocy)".
Reklama ogólnosieciowa
Po tej rozmowie premier potwierdził, że "do Afganistanu pojedzie kilkuset żołnierzy". Dokładna liczba nie została jeszcze określona. Opracowaniem analizy, która pozwoli na doprecyzowanie wielkości polskiego wsparcia militarnego zajmie się minister obrony Bogdan Klich.
W „Kropce nad i” premier przyznał, że gdyby decyzja leżała wyłącznie w jego gestii, nie zdecydowałby się na wysłanie posiłków do Afganistanu. Jednak w obecnej sytuacji dodatkowe wsparcie militarne akcji NATO jest „inwestycją w przyszłe bezpieczeństwo Polski”, która „jest przykra i nigdy nie będzie popularna, ale ma sens”. Dodał również: „Nie jesteśmy na wojnie w Afganistanie, tylko na wojnie o bezpieczeństwo Polski w przyszłości”.
Tusk zaznaczył, że jest świadomy sprzeciwu opinii publicznej wobec zwiększania kontyngentu, jednak decyzję podejmuje „w imię wyższego celu”.
Jako jeden z argumentów premier podaje planowane zredukowanie zaangażowania NATO w wojnę w Afganistanie. Powołując się na słowa Baracka Obamy, częściowa demobilizacja mogłaby się rozpocząć już po 18 miesiącach. „W jakimś sensie ten zwiększony wysiłek ma na celu przede wszystkim skrócenie tej misji” – stwierdził premier.
Ze stanowiskiem szefa rządu nie zgadza się poseł PiS Zbigniew Girzyński, którego zdaniem „zaangażowanie Polski w Afganistanie jest już w tej chwili zbyt duże”. Z kolei poseł niezrzeszony Andrzej Celiński uważa, że premier nie powinien tak szybko podejmować decyzji, lecz zakomunikować prezydentowi USA, że „potrzebuje dwóch, trzech miesięcy na wyrobienie pozycji i nie wyłącznie polskiej pozycji”.
Źródło:e-polityka.pl
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się