Reklama ogólnosieciowa

Poradnik -> Służba zdrowia -> Przychodzi baba do lekarza, czyli wizyta u GP.

Przychodzi baba do lekarza, czyli wizyta u GP.

2009-10-23 18:54:47

Każdy z nas prędzej czy później (oby później) musi zasięgnąć porady lekarza. Przyzwyczajeni do polskiego systemu idziemy do przychodni i tu …zaczynają się „schody”. Przywykliśmy bowiem, że lekarz nas przyjmie, jak nie ten to inny – ale tego samego dnia otrzymamy poradę. System tubylczy różni się od polskiego. Powinniśmy pewne sprawy formalne załatwić najwcześniej jak tylko się da, bez zbędnej zwłoki.

 

Reklama ogólnosieciowa

Kiedy już wybierzemy przychodnię (Surgery), najlepiej najbliższą naszego miejsca zamieszkania lub taką, która nam wyjątkowo pasuje ze względu na lekarzy no i taką, która zechce się nami opiekować, zgłaszamy się do recepcji, dostajemy druczek GMS1, wypełniamy i umawiamy spotkanie. Najpierw musimy przejść swego rodzaju „sito”, pielęgniarka lub wyznaczony do tego medyk przeprowadza z nami wywiad, w czasie którego musimy odpowiedzieć na „100 pytań do” i wyspowiadać się z przebytych chorób i naszego zdrowia w ogóle. Zostaniemy zmierzeni, zważeni, zaszczepieni (jeśli to akurat pora na szczepienia), a jeśli z wywiadu wynika, że trzeba coś dodatkowo sprawdzić w naszym zdrowiu, to jesteśmy umawiani z pielęgniarką na pobranie krwi do badania i oddanie próbki moczu. Po żadne wyniki nie musimy już przychodzić, znajdą się one automatycznie w systemie. Mamy zatem swoją przychodnię, swojego lekarza i pielęgniarkę. Jesteśmy w systemie, gdzie znajdują się informacje o stanie naszego zdrowia i informacje o wszystkich badaniach i wizytach u specjalistów, jeśli takie będą.

Teraz spokojnie pracujemy, uczymy się i czym tam się zajmujemy. Przychodzi taki moment, że czujemy się źle. Dzwonimy do przychodni, umawiamy na wizytę u naszego lekarza GP (General Practitioner) czyli z polska – lekarza rodzinnego. Na wyznaczoną godzinę i w wyznaczonym dniu stawiamy się w przychodni, nie czekamy długo i jesteśmy przed lekarzem. Tu, żeby nie było potępiania w czambuł całej brytyjskiej służby zdrowia, trafiamy różnie, na lekarza lub na konowała. To może się zdarzyć wszędzie, czy w Polsce, czy w Anglii, czy w Irlandii. Jak w totolotku – trafimy lub nie. No i jak w totolotku, trafienie od razu na dobrego rzetelnego doktorka zdarza się niezwykle rzadko. Pozostaje „paracetamol” lub zmiana lekarza. Ponieważ wolę optymistyczne podejście, zakładam, że trafiliśmy do lekarza. Ten nas bada, jeśli sam nie wie co nam jest, kieruje do specjalisty, a jak wie, to przepisuje leki. Tutaj kilka praktycznych uwag. Standardowo recepta kosztuje 7,2 £. Niezależnie od tego jaki lek jest przepisany. Jeśli recepty są naszym chlebem powszednim (chorujemy na coś, co wymaga stałego przyjmowania leków) to zdecydowanie opłaci się nam wykupić „NHS Prescription Charge Cetificate” i wtedy w aptece wydawane są nam leki na „doubezpieczenie”. Kosztuje ono 104 £ na czas 12 miesięcy lub 28,25 £ na 3 miesiące. Łatwo policzyć co się nam bardziej opłaci. Osoby po ukończeniu 60 roku życia mają leki bezpłatne, podobnie jak osoby pobierające WTC (zasiłek dla mało zarabiających).

Musimy pamiętać o bardzo ważnej sprawie. W przychodni nie ma co się wykłócać, dyskutować, a już broń Boże podnieść głos na kogokolwiek z personelu. Ponieważ wszystkie przychodnie biorą udział w programie „zero tolerancji” musimy zachowywać się tak, żeby nie można było nas przypisać do zachowania aspołecznego i wykreślić z listy pacjentów. Prawdą jest, że przychodnie i GP nadużywają tego prawa. Jeśli GP nie radzi sobie z trudnym przypadkiem, zamiast kierować pacjenta do specjalisty (bo nie wie, do jakiego) wykreśla go z listy pacjentów swojej przychodni za zachowania podpadające pod program „zero tolerancji”. Jeśli podpadniemy czymkolwiek pani (czytaj świętej krowie) z recepcji – musimy bardzo uważać, bo też może nas spotkać wypisanie z listy pacjentów przychodni w ramach programu „zero tolerancji”. Jest to prawo powszechnie nadużywane przez przychodnie, które mają dzięki temu wygodne narzędzie do pozbywania się kłopotliwych pacjentów: trudnych przypadków medycznych, ludzi którzy potrzebują tłumacza, ludzi ubierających się wg personelu „nieodpowiednio” itd.

Pamiętajcie także o prostej zasadzie, jeśli macie umówiona wizytę u GP lub specjalisty a nie możecie przyjść, to ZAWSZE zadzwońcie umówcie nowy termin, niech inny chory skorzysta ze zwolnionego miejsca. To zasada, która zjednuje nam pracowników NHS (tubylczej służby zdrowia) i dobrze świadczy o naszej kulturze i obyciu.

Reasumując: po wprowadzeniu się do mieszkania – pierwsze kroki do najbliższej przychodni i rejestracja u GP, a nie szukanie lekarza, jak się zachoruje. Nagłe przypadki zawsze są po 19-tej zgłaszane do Pogotowia Ratunkowego, a tam, wg dziesięciopunktowej skali zagrożenia będziemy musieli odczekać od godziny do ośmiu lub więcej godzin na badanie lekarskie.

Niech zdrowie będzie z Wami – A. Granik

 

Oceń artykuł
(głosów: 10, średnia ocena: 4,1)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (3)
Bardzo dobra rada - sam to doświadczyłem.
  • 2011-01-18 22:50
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
Jeśli chodzi o Brytyjskie NHS, daleki jestem od krytyki.
Doświadczyłem podczas swojego pobytu tutaj, wielu wizyt w przychodni, szpitalu etc.
Powiem szczerze różnica między NHS a PSZ, jest olbrzymia, i nie zgodzę się z generalizowaniem, że Brytyjczycy mają z tym związane braki.
Oczywiście mają trochę inny system leczenia, ale w każdym kraju jest inaczej - to chyba rzecz normalna.
  • 2011-01-19 03:53
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
mam dokładnie takie samo zdanie jak Cenzor
  • 2011-01-19 11:46
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa