Reklama ogólnosieciowa
Isnard opisuje swoje osobiste spojrzenie na obecną sytuację duchową Polaków i ich zaangażowanie w tworzenie liberalnego społeczeństwa.
Reklama ogólnosieciowa
Jakiś czas temu wyjechałem z rodziną na zachód. Na zachód, który przez wielu był czczony, wywyższany ponad Polskę wielokrotnie, uważany za Raj i marzenie milionów Polaków, perspektywą na lepsze życie, ikoną wolności nie tylko słowa ale i czynów. Przyznaję, że i ja też wyjechałem z tych samych powodów, mało tego uciekłem jak szczur z tonącego statku - to prawda. Po latach obserwuję jednak, mimo tak głębokich przemian w Polsce, mimo dostępu do tych samych rzeczy co na zachodzie, również i wysokiego poziomu życia - niezmienną tępotę i nieodwracalną ślepotę u ludzi, którzy za wszelką cenę chcą wprowadzić w Polsce zachodnie zwyczaje, kulturę i chorą wynaturzoną wolność oraz prawo do wszystkiego, min. prawo do "in vitro", aborcji, eutanazji, legalizacji związków homoseksualnych i wielu innych wynaturzonych zachowań, a co gorsza, również do kaleczenia języka polskiego używając zupełnie niepotrzebnie obcojęzycznych zwrotów. To co teraz dzieje się w Polsce na zachodzie miało miejsce przynajmniej jakieś 20 lat temu, oczywiście obrońcy moralności i prawa do życia przegrali tą walkę tak jak teraz przegrywają ją obrońcy tego samego w Polsce. No i co? Ktoś powie 20 lat do tyłu?! Ja mówię NIE! to bzdury Polska jest 20 lat do przodu! Dlaczego? Dlatego, że Ci którzy walczyli na zachodzie o w/w prawa nie mieli takiego komfortu wiedzy jaki mają Polacy dzisiaj, wiedzy o tym jak bardzo ta wolność demoralizuje społeczeństwo. Jak bardzo straciła na wartości instytucja rodziny, jak bardzo bezwartościowe okazało się życie schorowanych ludzi, których lepiej uśpić jak zwierzę niż się nimi opiekować. To nieprawda, że główną siłą walki o "in vitro" są ludzie, którzy nie mogą mieć dzieci - o to walczą głównie ci dla których życie powinno być podporządkowane według ich scenariusza: bezpieczny seks - kariera -bezpieczny seks - pieniądze - bezpieczny seks - i wreszcie dziecko (jak zdolności organizmu lub czas na ciążę pozwolą, a jak nie to "in vitro") oraz ci którzy na "in vitro" zarabiają fortuny, lekarze, profesorowie, kliniki i farmaceuci. Ja bardzo szanuję i współczuję małżeństwom, które nie mogą mieć własnych dzieci spłodzonych w sposób naturalny, to jest osobista tragedia tych ludzi, ale im też można pomóc w sposób normalny, zgodny ze wszystkimi prawami ludzkimi i moralnymi. Przecież tych ludzi nie ma aż tak wiele, to nie jest jakaś epidemia! Po prostu trzeba im pomóc a możliwości jest dużo. Bo jaką różnicę dla tych ludzi z Łodzi, którzy zamówili sobie dziecko z agencji, robiłoby adoptowanie noworodka porzuconego przy porodzie przez matkę? Żadnej, mało tego ta adopcja byłaby bardziej zdrowa dla ich psychiki, szczególnie psychiki przyszłej matki, która nie znałaby matki biologicznej dziecka, nie byłoby też rozczarowania po porodzie, że dziecko jakieś takie nie za bardzo, bo ucho mu odstaje czy kolor oczu nie ten – „pewnie ta maszyna na żetony (czyt. kobieta) do noszenia naszego dziecka jakaś felerna była...”. Przy adopcji mieli by możliwość jakiegoś wyboru, akceptacji dziecka przed adoptowaniem i oczywiście zaoszczędzone pieniądze, które mogliby przeznaczyć na wspaniałą wyprawkę dla dziecka. Rozwiązało by to też częściowo problem aborcji, niestety nie wszystkie ciąże są usuwane z powodu wady płodu czy przez zagrożenie życia matki. Trzeba stworzyć narzędzia przyjazne, jak najmniej uciążliwe dla par, które ze względów fizycznych nie mogą mieć własnych dzieci aby umożliwić im bezstresowe adoptowanie noworodków lub niemowląt.
Teraz szczególnie, kiedy z Polski wyruszyło wielu rodaków na zachód zalewając dużą część "zachodniego raju", mieszkańcy tego "raju" przyglądają się bacznie zachowaniom przybyszów ze wschodu. Obserwują ich zachowanie, kulturę, zwyczaje komentując to wszystko w sposób jak najbardziej pozytywny - przywiązanie do rodziny, szacunek dzieci do rodziców, umiejętność organizacji, konsekwencję w działaniu, pracowitość, posłuszeństwo, uznawanie hierarchii, (mowa oczywiście o tej normalnej części emigracji, wyłączając margines społeczny, który również skorzystał z otwartych granic). Więc apeluję nie przenoście złych doświadczeń zachodniego Świata do Polski, bo tu już (na zachodzie) próbuje się z tym walczyć, naprawiać błędy sprzed lat, Polsce jest to niepotrzebne.
I ostatnie słowa do ateistów i ludzi walczących z Kościołem, który jest oskarżany o ingerencję w sprawy „in vitro” i inne wynaturzenia społeczne i ludzkie – darujcie sobie ataki na wiarę i Kościół, szkoda waszego czasu, to jest wasza osobista walka z wiatrakami. Nikomu jeszcze do tej pory nie udało się skutecznie zwalczyć Kościoła i Boga. Przez setki a nawet tysiące lat próbowano tego dokonać – bezskutecznie. To jest siła, która przerosła już niejednego ziemskiego boga od czasów Rzymskich na komunie kończąc, więc zamiast poświęcać swój umysł na walkę z Kościołem i Bogiem (dla nie wtajemniczonych podpowiem,że Kościół to nie wasz ulubiony Kler czy budynek, ale cały ogół ludzi wierzących w Boga, którzy tworzą ten Kościół), zastanów się lepiej nad swoją sprawnością umysłową – bo czy walka z czymś czego nie ma, nie jest oznaką choroby psychicznej? A jeżeli już wierzysz, że Boga nie ma to zastanów się skąd ta wiara... Czy uważasz się lepszym od ludzi, którzy w Boga wierzą? Nie masz prawa tak uważać bo zgodnie z twoją teorią dowodów namacalnych - nie posiadasz takich na to, że Boga nie ma, nawet nie jesteś w stanie przytoczyć jakiejkolwiek legendy potwierdzającej ten fakt. Więc skoro potrafisz wierzyć na oślep w to, że Bóg nie istnieje równie dobrze możesz wierzyć w to, że On jest - będzie Ci tak łatwiej bo jest przynajmniej kilka dowodów to potwierdzających.
Natomiast według mojego punktu widzenia i obserwacji ludzi, którzy twierdzą że Boga nie ma, w ich świadomości istnieje raczej strach i bunt przed przestrzeganiem zasad i wartości jakie głosi Kościół Katolicki oraz wszyscy inni chrześcijanie a nie to, że Boga nie ma. Tak się po prostu łatwiej żyje...
pozdrawiam, Isnard
Anglia, wrzesień 2009
Post edytowany przez administrację infolinia.org[/color:91e87f2428]
Natomiast według mojego punktu widzenia i obserwacji ludzi, którzy twierdzą że Boga nie ma, w ich świadomości istnieje raczej strach i bunt przed przestrzeganiem zasad i wartości jakie głosi Kościół Katolicki oraz wszyscy inni chrześcijanie a nie to, że Boga nie ma. Tak się po prostu łatwiej żyje...
pozdrawiam, Isnard
Janek, tak się zastanawiam, czy w ogóle przeczytałeś ten artykuł, czy posłużyłeś się opcjami kopiuj, wklej?
Ponieważ w Twojej wypowiedzi nie widzę nawiązania do owego artykułu (refleksji), a jedynie kiepską próbę zareklamowania strony z absurdami, której link zgodnie z regulaminem musiałem wykasować.
I tu nie chodzi o Twoje przekonania, które szanuję, choć nie koniecznie się zgadzam.
A pro po biblii, starasz się nas skierować na wnikliwość i szukanie kontrowersji, ale omijasz bardzo ważny szczegół.
Cały porządek świata oparty jest, jak byś nie patrzył, na jej mądrości.
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się