Reklama ogólnosieciowa

Infolinia.org -> Sport -> Pieniądze i chamstwo trzęsą światowym futbolem

Pieniądze i chamstwo trzęsą światowym futbolem

2009-09-01 15:19:28

Z roku na rok, z miesiąca na miesiąc jesteśmy świadkami coraz większej degradacji futbolu. Nie myślę już tutaj o ciągnącej się w Polsce w nieskończoność aferze korupcyjnej, czy sytuacjach, w których dana drużyna gra mecz w formie gospodarza 100 km od miasta macierzystego, ale o coraz to nowych problemach, jakie zaglądają w oczy włodarzom klubów piłkarskich i samym zawodnikom. Niebagatelne kwoty, jakie największe kluby świata wydają na transfery, czy wzrastająca brutalność na boisku powodują, że myśl przewodnia piłki nożnej umiera, a w jej miejsce wchodzą dwie inne wartości - pieniądze i chamstwo. Te dwie kategorie trzęsą dzisiaj futbolem na całym świecie i bez odpowiedniego ukierunkowania w nich żaden klub nie byłby w stanie osiągnąć niczego szczególnego.

Reklama ogólnosieciowa

 

 

Pieniądze


W mediach nie cichną informacje o tym, że na świecie panuje wszechobecny kryzys. Zamykane są fabryki, ludzie tracą pracę i często przyparci do ściany nie mają deski ratunku czy wizji perspektyw na bliższą przyszłość. Tymczasem świat obiega informacja, że klub A kupuje zawodnika klubu B za blisko 100 milionów euro, a zawodnik klubu C kupuje sobie samochód za 300 tysięcy funtów. Gdzie tutaj logika? Nie ma jej. Ta zanikła przed laty, a dyplomaci, którzy zasiadają w zarządach największych klubów świata mają taką siłę przekonania, że będą w stanie najwybitniejszy rozum matematyczny przekonać do tego, że 2+2 wcale nie musi się równać 4.

Potężne budżety, jakimi operują dzisiaj kluby sprawiają, że choć mówi się, że w piłce pieniądze nie grają realia pokazują zupełnie coś innego. W Lidze Mistrzów kluby biedniejsze najczęściej kończą swój udział na fazie eliminacyjnej, czy też przy wielkej dawce szczęścia na fazie grupowej, z zerowym bilansem punktowym i 15 straconymi bramkami przy jednej strzelonej. Sukces w futbolu można sobie kupić. Już nie tak łatwo jak przed laty, przekupując sędziego, a przez transfery. Dzisiaj nie budzą już tak wielkiego wrażenia kwoty, jakie na transfery przeznacza Real Madryt, Chelsea Londyn czy Manchester City. A pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu, kiedy Zinedine Zidane przechodził do Madrytu z Juventusu Turyn za 76 mln euro ekonomiści łapali się za głowę.

A dziś? Real na zakup czterech zawodników wydaje 200 mln euro, a brylujący przez lata na piłkarskich salonach AC Milan, aby uratować się od bankructwa robi wielką wyprzedaż. Duch futbolu i zasady fair play dawno umarły. Obecnie nie wygrywa ten, kto lepiej gra w piłkę, lecz ten kto więcej wyda na rynku transferowym. Dlatego też polskie kluby nie umieją zaistnieć w Europie, bo bądźmy szczerzy - Real Madryt, za 94 mln euro, jakie wydał na zakup Cristiano Ronaldo mógłby bez problemów wykupić wszystkich zawodników z klubów polskiej ekstraklasy i pierwszej ligi, a jeszcze wystarczyłoby na średniej klasy zawodnika z silnej ligi europejskiej.

Chamstwo


Obecność tego w piłce nożnej jest jeszcze bardziej znamienna niż obecność pieniędzy. Jeszcze dziesięć lat temu nie do pomyślenia byłby fakt, że piłkarz schodząc z boiska wygląda jak bokser po stoczonej właśnie 12-rundowej walce o tytuł mistrza świata WBC. Porozbijane łuki brwiowe, zerwane ścięgna, połamane żebra i nogi czy nawet pęknięcie czaszki to w dzisiejszym futbolu kontuzje będące w kategorii pospolitych. Kiedy nie tak dawno byliśmy świadkami mrożącej krew w żyłach kontuzji czeskiego bramkarza Chelsea Londyn, Petra Cecha, który doznał pęknięcia czaszki cały futbolowy świat wstrzymał oddech. Zastanawiano się wówczas, jaką karą zostanie obarczony winny kontuzji zawodnik i czy jeszcze wybiegnie na boisko. Wybiegł. I to dwa tygodnie po fakcie, kiedy odpokutował czerwoną kartkę.

Podobnie było w przypadku kontuzji Brazylijczyka z chorwackim paszportem Eduardo da Silva, czy tak bliskiej naszemu sercu kontuzji Marcina Wasilewskiego, który przez bezmyślny, ale jakże brutalny faul młodego belgijskiego zawodnika może być zmuszony do zakończenia kontuzji. Jak dla mnie słowa skruchy Axel'a Witsel'a nie są warte zbyt wiele. Wygląda to podobnie tak, jakby inny człowiek podszedł na ulicy do drugiego uderzył go pałką bejsbolową, powodując trwały uszczerbek na zdrowiu, a potem złapany przez policję ładnie przeprosił i odsiedział 48 godzin w areszcie. Czy to nauczy tego człowieka, że nie warto tak postępować? Śmiem w to wątpić. Śmiesznie ułożone prawo w futbolu nie nakłada na zawodników odpowiednich sankcji. Nawet zawieszenie na 3 miesiące niewiele może dać wówczas, kiedy zawodnik podczas niego nadal otrzymuje pensję, jaką gwarantuje mu kontrakt.

Prawo powinno być skonstruowane tak, by zawodnik, który wyrządzi drugiemu szkodę na czas rehabilitacji wypłacał mu solidną rekompensatę i pokrył całkowity koszt leczenia. Wówczas zastanowi się dwa razy zanim po raz kolejny dopuści się niesportowego zachowania czy zagrania, które nie do końca ma na celu odebranie zawodnikowi piłki. Nikt jednak takich zasad nie wprowadzi, gdyż zdaniem piłkarskich centrali przez to spotkania straciłyby na atrakcyjności, a zawodnicy zachowywaliby ostrożność niczym podczas gry w szachy. Kontuzje i agresywne wejścia są przecież na topie i budzą ogrom zainteresowania wśród publiczności.

Trzeba sobie zadać jednak pytanie, czy zbijanie majątku i robienie show na futbolu kosztem zasad fair play i zdrowia zawodników to gra warta świeczki? Po raz kolejny śmiem w to wątpić. Bo choć pieniądze i show wokół własnej osoby szczęścia nie daje – trudno bez tego być szczęśliwym członkiem rodziny futbolu XXI wieku.

autor: Marcin Ziach
sportowefakty.pl

Oceń artykuł
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa