Reklama ogólnosieciowa

Infolinia.org -> Kościół -> Rozważania

Rozważania

2009-07-09 21:17:33

 

Słowo na Niedzielę od
BRACI DOMINIKANÓW Z KONWENTU ŚWIĘTEJ TRÓJCY
przy ulicy Stolarskiej w Krakowie, specjalnie dla naszych rodaków w Keighley i okolicach




Zapraszamy wszystkich którzy, uczestniczą w Mszach angielskich lub mimo woli nie zdołali uczestniczyć w nabożeństwach niedzielnych i rekolekcjach z przyczyn od nich niezależnych, do zapoznania się z Pismem Świętym odczytywanym na Mszy Św. oraz krótkim rozważaniem.

Reklama ogólnosieciowa

X Niedziela Zwykła - 8 CZERWCA 2008


Dzisiejsze czytania: Oz 6,3-6; Ps 50,1.8.12-15; Rz 4,18-25; Mt 9,12b,13b; Mt 9,9-13


(Oz 6,3-6)

Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, i jak deszcz późny, co nasyca ziemię. Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą Judo? Miłość wasza podobna do chmur na świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem ich przez proroków, słowami ust mych zabijałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń.


(Ps 50,1.8.12-15)

REFREN: Boże zbawienie ukażę uczciwym

Przemówił Pan, Bóg nad bogami,
i wezwał ziemię od wschodu do zachodu słońca.
„Nie oskarżam cię za twe ofiary,
bo twoje całopalenia zawsze są przede Mną.


Gdybym był głodny, nie mówiłbym ci o tym,
bo do Mnie świat należy i wszystko, co go napełnia.
Czy będę jadł mięso cielców
albo pił krew kozłów?


Bogu składaj ofiarę dziękczynną,
spełnij swoje śluby wobec Najwyższego.
wzywaj Mnie w dniu utrapienia,
uwolnię ciebie, a ty Mnie uwielbisz”.



(Rz 4,18-25)

Abraham wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: takie będzie twoje potomstwo. I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest już obumarłe - miał już prawie sto lat - i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał. Dlatego też poczytano mu to za sprawiedliwość. A to, że poczytano mu, zostało napisane nie ze względu na niego samego, ale i ze względu na nas , jako że będzie poczytane i nam, którzy wierzymy w Tego, co wskrzesił z martwych Jezusa, Pana naszego. On to został wydany za nasze grzechy i wskrzeszony z martwych dla naszego usprawiedliwienia.


(Mt 9,12b,13b)

Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.


(Mt 9,9-13)

Jezus wychodząc z Kafarnaum ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami. Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? On, usłyszawszy to, rzekł: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.


Słowo

Inspiracją dla dzisiejszego rozważania stała się dla mnie postać Abrahama, który w tradycji jest utożsamiany jako przewodniki i wzór wiary. Przypomina o Nim w drugim czytaniu św. Paweł. Chciałbym, byśmy się zastanowili nad tym: Co to znaczy wierzyć? A właściwie nad pewnymi aspektami wiary, ale przed tym krótka anegdota z naszego dominikańskiego życia.

Jest taki dobry zwyczaj wśród braci przygotowujących się do kapłaństwa: otóż od czasu do czasu spotykamy się z doświadczonym ojcem, zazwyczaj jest to ojciec, który opiekuje się nami w trakcie formacji. W czasie tych spotkań staramy się opowiedzieć o naszej modlitwie, o tym, co aktualnie przeżywamy w relacji z Panem Bogiem. W trakcie takiej rozmowy, jeden z naszych braci, bardzo szczerze przyznał, że on kompletnie nic nie doświadcza w trakcie modlitwy, że on nic nie czuje. Na co nasz ojciec magister miał odpowiedzieć dość dowcipnie: „bardzo dobrze, że nic nie czujesz, bo Pan Bóg to nie jest dezodorant, który się czuje”.

Więzią, która jest fundamentalna w naszej relacji z Bogiem jest wiara, właśnie wiara, która jest różna od naszych uczuć, co nie znaczy, że uczucia nie mogą towarzyszyć wierze. Dla chrześcijanina dylematy egzystencjalne zawierają się przede wszystkim w pytaniu o wiarę. Pytać o wiarę to jakby pytać o reguły gry. Jeśli, na przykład, ktoś chce grać w szachy to najpierw powinien nauczyć się rozstawiać figury na szachownicy. Jeśli chrześcijanin chce swoje życie przeżyć sensownie powinien wcześniej odpowiedzieć sobie na pytanie: Co to znaczy wierzyć?

Po pierwsze, wiara ma treść. Ta treść nie jest jednak żadną formułą abstrakcyjną i żadną bezimienną głębią rzeczywistości, lecz Bogiem, który wypowiedział się i działał w historii. Treścią wiary jest, osoba Jezusa Chrystusa i jej dzieło. Wierzyć, to żyć w głębokiej, osobistej relacji z Chrystusem. Pojawia się tu pierwsza poważna trudność. Jak budować więź z kimś, kto jest niewidzialny? Jak widzieć Boga, który jest niewidzialny? Jeden z naszych ojców opowiadał o wydarzeniu, którego był świadkiem. Otóż jadąc pociągiem siedział w przedziale z młodą rodziną. W pewnej chwili za oknem pojawiły się pasące krowy. Mama mówi do swojego synka: popatrz, za oknem pasie się stado krów. Dziecko w popłochu patrzy w okno i pyta: gdzie mamo? Gdzie? Nic nie widzę. Za oknem, za oknem. Dziecko skupiło swój wzrok na szybie, nie mogło spojrzeć poza okno i dostrzec, co się dzieje na zewnątrz pędzącego pociągu. Widzieć Boga i budować z Nim żywą więź to dokonać trudu patrzenia poza to, co widzialne. To znaczy trwać przy Ewangelii i widzieć w niej Chrystusa, to trwać przy sakramentach i widzieć w nich Chrystusa. To stawać się wrażliwym na Bożą obecność w dziele stworzenia. To widzieć Boga we wspólnocie ludzi wierzących i w każdym człowieku. To rozpoznawać Go w natchnieniach.

Po drugie wierzyć to nadać pewien specyficzny kierunek swojemu życiu. Wyobraźmy sobie statek, na którym każdy wykonuje swoje zadanie i wykonuje je dobrze. Statek bez problemów pokonuje kolejne mile, wszyscy są zadowoleni, do czasu, kiedy pojawia się ktoś na statku i krzyczy, że ten statek płynie złym kierunku. Otóż wiara nadaje naszemu życiu odpowiedni kierunek. Na wierze opiera się całość naszej ludzkiej egzystencji i poprzez wiarę ujawnia się nam sens całej rzeczywistości. Wierzyć to znaczy spojrzeć na swoje życie przez pryzmat życia Jezusa. Wierzyć to odkrywać w swoim życiu Nazaret, Kanę Galilejską, Betanię, Galileę, a także Jerozolimę z Golgotę, to wreszcie odkrywać pustą grotę – miejsce zmartwychwstania. W świecie, w którym wszystko staje się względne, w którym nawet prawdy wiary wydają się zależne od ludzkiej oceny, musimy zdobyć się na odwagę konfrontacji naszych poglądów i przekonań z Ewangelią. Skoro słowa Jezusa są tak ważne – są to przecież słowa samego Boga – miejmy odwagę spojrzeć na rzeczywistość oczyma Chrystusa, to znaczy: przez pryzmat Ewangelii. Słowa Pana Jezusa diametralnie zmieniają naszą dotychczasową perspektywę postrzegania rzeczywistości. Zbyt często pozostajemy uwikłani w powierzchowne rozumienie naszego życia, skupiając się na sprawach drugorzędnych i mało istotnych. Jego słowo rozświetla naszą drogę, nadaje jej sens. Czasem się zdarza, że w którymś momencie naszego życia utkniemy, nie mogąc nic poradzić na spotykające nas przeciwności. Innym razem lęk przed porażką próbuje niweczyć nasze najpiękniejsze i szlachetne marzenia. To znowu konfrontacja z niewiarą innych niepokoi i zniechęca do szczerych poszukiwań.

Niech odpowiedzią na te obawy staną się słowa św. Piotra - „Kto wierzy w Chrystusa na pewno nie dozna zawodu”.









IX Niedziela Zwykła - 1 CZERWCA 2008


Dzisiejsze czytania: Pwt 11,18.26-28; Ps 31,2-4,17,25; Rz 3,21-25a.28; Ps 25,4b.5; Mt 7,21-27 (Pwt 11,18.26-28)


Mojżesz powiedział do ludu: Weźcie sobie te moje słowa do serca i duszy. Przywiążcie je sobie jako znak na ręku. Niech one będą wam ozdobą między oczami. Widzicie, ja kładę dziś przed wami błogosławieństwo i przekleństwo. Błogosławieństwo, jeśli usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, które ja wam dzisiaj daję - przekleństwo, jeśli nie usłuchacie poleceń Pana, waszego Boga, jeśli odstąpicie od drogi, którą ja wam dzisiaj wskazuję, a pójdziecie za bogami obcymi, których nie znacie.


(Ps 31,2-4,17,25)

REFREN: Bądź dla mnie, Panie, skałą ocalenia
Panie, do Ciebie się uciekam:
niech nigdy nie zaznam zawodu,
wybaw mnie w sprawiedliwości Twojej!
Nakłoń ku mnie Twe ucho,
pośpiesz, aby mnie ocalić!
Bądź dla mnie skałą schronienia,
warownią, która ocala.
Ty bowiem jesteś moją skałą i twierdzą,
kieruj mną i prowadź przez wzgląd na swe imię.
Niech Twoje oblicze zajaśnieje nad Twym sługą:
wybaw mnie w swym miłosierdziu.
Bądźcie dzielni i mężnego serca,
wszyscy, którzy ufacie Panu.
(Rz 3,21-25a.28)


Teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi. Chciał przez to okazać, że sprawidliwość Jego względem grzechów popełnionych dawniej - za dni cierpliwości Bożej - wyrażała się Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa.


(Ps 25,4b.5)

Naucz mnie, Boże, chodzić Twoimi ścieżkami, prowadź mnie w prawdzie, według Twych pouczeń.

(Mt 7,21-27)

Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości! Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.


Słowo

To kolos na glinianych nogach. Z pewnością słyszeliśmy takie potoczne określenie czegoś, co z pozoru wydaje się trwałe i silne. Takimi okazało się wiele imperiów w historii, które upadały pod naporem różnych zawirowań dziejowych, takimi okazują się dziś często wielkie i, wydawałoby się, stabilne instytucje. Tymczasem także upadają. I to nie tylko z powodu konkurencji, jakichś czynników zewnętrznych, ale także, a może przede wszystkim, z powodu złego zarządzania, oszustw, intryg wewnętrznych. Z kolei każda budowa ma swojego kierującego, który zatwierdza projekt, nadzoruje, a potem jako pierwszy sprawdza, czy wszystko zostało dobrze zrobione i działa poprawnie. Jest nawet taki charakterystyczny i bardzo wymowny zwyczaj, że po zbudowaniu mostu czy wiaduktu, jego główny konstruktor, projektant czy odpowiedzialny za wykonanie wchodzi pod swoją konstrukcję, kiedy przejeżdżają po niej pierwsze pojazdy. Tak jakby samym sobą wtedy świadczy, że to, co zaprojektował i wykonał, zrobił prawidłowo i solidnie. Bo włożył w to serce i staranie, wykonał wszystko zgodnie z przepisami i swoim doświadczeniem, i to pozwala mu żywić nadzieję, że to co powstało, będzie trwać.

Możemy budować nasze życie na Chrystusie, słuchać Jego słów, bo On jest tą skałą, której nikt i nic nie przemoże. Oczywiście, można zapytać, skąd pewność, że idąc przez świat i postępując właśnie tak, a nie inaczej, będziemy budować na skale. Przecież może pojawić się wątpliwość: co będzie, jeśli się pomylimy i nie odnajdziemy dobrego fundamentu, aby żyć z Bogiem w przyjaźni – przecież nie jesteśmy istotami doskonałymi, ale ludźmi, którzy upadają. Tymczasem przebywanie blisko Chrystusa nie musi oznaczać, że będzie nam, z naszego punktu widzenia, łatwo i przyjemnie. Mimo to, warto odwoływać się do Niego, bo właśnie, kiedy to On będzie fundamentem, budowla naszego życia nie zostanie zniszczona przez różne słabości i ułomności. Chrystus bowiem wziął i chce brać nasze grzechy. On to wszystko, co Mu oddamy, a co nie jest w nas dobre, przezwycięża. My zaś mamy czynić w życiu, co możemy i jak umiemy najlepszego, a jednocześnie największą nadzieję pokładać w tym, co Pan Bóg nam daje. Jesteśmy gotowi oddać mu to wszystko, co nas czeka i co zamierzamy, i zarazem gotowi jesteśmy przyjąć to, czym On chce nas obdarzyć, bo w Nim złożyliśmy naszą ufność i Jemu wierzymy. I nie jest tak, że jesteśmy skrępowani w tym dziele: możemy kreować nasze życie, warto mieć swoje pasje i plany, ale Bóg zachęca nas przez Swego Syna do budowania tego wszystkiego na Jego miłosierdziu – na byciu świadomym Jego Wszechmocy i Jego Łaski dla nas. Bo to oznacza, że można być słabym i nagle stać się silnym, można być ubogim i stać się bogatym, można być niezauważonym i stanąć w pierwszym rzędzie. Budując na Bogu, niczego nie musimy się obawiać. Czy nie czujemy się lepiej i pewniej, kiedy wiemy, że jest Ktoś, kto nas kocha najbardziej na świecie? Czy taki Ktoś mógłby chcieć dla nas czegoś złego?

W brewiarzowej wersji hymnu Te Deum można znaleźć następujące słowa: Niech Miłosierdzie Twoje Panie okaże się nad nami, jako my w Tobie ufność pokładamy. Starając się żyć blisko Boga, kierując się w życiu miłością, prawdą i mądrością w relacjach z innymi, mamy prawo ufać Bogu i liczyć na Jego wielką miłość do nas. Tak budujemy już tutaj i choć nie wiemy, czy na ziemi nasza życiowa konstrukcja będzie wielka, znana i pamiętana, czy też będzie mała, skromna, zapomniana, a może nawet wzgardzona, to wierzymy, że Bóg w swoim niezmierzonym Miłosierdziu zapisze nas w Niebiańskiej księdze Życia. Życia Wiecznego.

Jezus w dzisiejszej Ewangelii, mówiąc o dwóch budowlach, stawia przed nami dwie możliwości wyboru drogi życia: albo mocny fundament, co oznacza trwałość i wierność, albo budowa na piasku, bez szans na przetrwanie. Albo – albo. Wybór należy do każdego z nas, a jeśli zdecydujemy się na pójście za Nim, nieustannie prośmy Go, tak jak prosił go jeden z Ojców Kościoła: Przychodzę do Ciebie z wiarą jako słuchacz słowa Życia: udziel mi więc łaski, abym jak należy budował na Tobie, Skało nieporuszona, aby, gdy powieją wichry złego i spadną potoki próby, fundamenty mojego domu nie zostały zdruzgotane, jak dom głupiego, zbudowany na piasku.

Br. Michał











VIII niedziela zwykła - 25 MAJA 2008



Dzisiejsze czytania: Iz 49,14-15; Ps 62,2-3.6-9; 1 Kor 4,1-5; Mt 6,33; Mt 6,24-34


(Iz 49,14-15)

Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.


(Ps 62,2-3.6-9)

REFREN: Jedynie w Bogu spokój znajdzie dusza
Jedynie w Bogu spokój znajdzie ma dusza,
od Niego Przychodzi moje zbawienie.
Tylko On jest opoką i zbawieniem moim,
twierdzą moją, więc się nie zbawię.
Jedynie w Bogu szukaj spokoju, dusza moja,
bo od Niego pochodzi moja nadzieja.
On tylko jest skałą i zbawieniem moim,
On moją twierdzą, więc się nie zachwieję.
W Bogu zbawienie moje i chwała,
Bóg opoką mocy mojej i moją ucieczką.
W każdym czasie jemu ufaj, narodzie.
Przed Nim wylejcie wasze serca.


(1 Kor 4,1-5)

Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny. Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę.


(Mt 6,33)

Starajcie się naprzód o królestwo Boże i o Jego sprawiedliwość, a wszystko będzie wam dodane.

(Mt 6,24-34)

Nikt nie może dwóm panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać.
Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi.
Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą.
A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie.
Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.


Słowo

Często słyszymy, albo sami mówimy, że nie mamy czasu. Ciągle gdzieś gonimy i mamy coś do załatwienia. Kiedy stwierdzamy, że wzięliśmy na siebie zbyt dużo obowiązków, zaczynamy dokonywać selekcji. Zazwyczaj rezygnujemy wtedy z rzeczy, które kosztują nas najmniej. Warto się jednak przyjrzeć tym wyborom. Co uznaję w swoim życiu za ważne, a co odkładam na później? Czy są to rzeczy, czy osoby? Czy w pierwszej kolejności wybieram własne dobro, czy dobro innych? Gdzie w tych wyborach jest Pan Bóg?

Tak naprawdę w każdym z nas dokonuje się nieustanna rywalizacja między tym, co doczesne, ale łatwiejsze, a tym co naprawdę wartościowe, bo wieczne, ale trudniejsze. Wybierając to pierwsze, pozornie zyskujemy spokój i unikamy problemów, ale w rzeczywistości tracimy bardzo wiele, a może nawet wszystko. Rezygnując chociażby z codziennej modlitwy czy przyjmowania sakramentów, oddalamy się od Boga i zbawienia. Dlatego Pan Jezus wzywa nas do uporządkowania własnej hierarchii wartości. Mówi stanowczo: „Nie da się służyć Bogu i mamonie”. W oryginale słowo „służyć” nie oznacza jedynie świadczenia usług, ale bycie niewolnikiem, oddanie się komuś, czemuś całkowicie. Nie da się więc zawierzyć Bogu i jednocześnie szukać szczęścia gdzieś indziej. Stawiając Boga na równi z innymi dobrami, odzieramy Go niejako z boskości. Tymczasem On chce być naszym jedynym Panem. Chce abyśmy Mu zaufali i dali się przez Niego prowadzić w każdym wymiarze naszego życia.

O tym jak trudno oderwać się od tego świata przekonał się m.in. św. Augustyn, który zanim przyjął chrzest modlił się: „Panie Boże nawróć mnie, ale jeszcze nie teraz”. Podobnie, gdzieś w nas jest świadomość tego, że potrzebujemy nawrócenia, że jeszcze nie oddaliśmy Mu się do końca. Boimy się jednak, że nasze życie zupełnie się zmieni; że trzeba będzie dokonać trudnych i radykalnych wyborów. Doznajemy więc wewnętrznego rozdarcia. Chcemy żyć po Bożemu, ale droga, którą musimy pokonać, wydaje się nam zbyt trudna. Odkładając jednak decyzję o nawróceniu, stopniowo tracimy Pana Boga sprzed oczu, a nasze życie staje się coraz bardziej chaotyczne. Po pewnym czasie zbytniego troszczenia się o rzeczy błahe przychodzi poczucie bezsensu. Chce się wtedy powiedzieć, że to Pan Bóg o nas zapomniał. Jednak jak poucza nas prorok Izajasz w pierwszym czytaniu, Pan Bóg nigdy o nas nie zapomni. Jesteśmy przecież Mu drożsi niż „ptaki na niebie” czy „lilie polne”, które ubiera i żywi. Jesteśmy Jego dziećmi i zawsze będzie się o nas troszczyć. Zdarza się jednak, że milczy, czekając aż ponownie zaprosimy Go do naszego życia i pozwolimy Mu działać.

Zaufajmy więc Bogu, który zatroszczy się o wszystko, czego nam potrzeba. „Starajmy się najpierw o królestwo Boże i Jego sprawiedliwość, a wszystko będzie nam dane”.

Br. Jacek





Uroczystość Trójcy Przenajświętszej - 18 MAJA 2008



Dzisiejsze czytania: Wj 34,4b-6,8-9; Ps: Dn 3,52-56; 2 Kor 13,11-13; Ap 1,8; J 3,16-18


(Wj 34,4b-6,8-9)

Mojżesz wstawszy rano wstąpił na górę, jak mu nakazał Pan, i wziął do rąk tablice kamienne. A Pan zstąpił w obłoku, i Mojżesz zatrzymał się koło Niego, i wypowiedział imię Jahwe. Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność, I natychmiast skłonił się Mojżesz aż do ziemi i oddał pokłon, mówiąc: Jeśli darzysz mnie życzliwością, Panie, to proszę, niech pójdzie Pan w pośród nas. Jest to wprawdzie lud o twardym karku, ale przebaczysz winy nasze i grzechy nasze i uczynisz nas swoim dziedzictwem.


(Ps: Dn 3,52-56)

REFREN: Chwalebny jesteś, wiekuisty Boże

Błogosławiony jesteś, Panie, Boże naszych ojców,
pełen chwały i wywyższony na wieki.
Błogosławione niech będzie Twoje imię,
pełne chwały i świętości.
Błogosławiony jesteś w przybytku świętej chwały Twojej,
Błogosławiony jesteś na tronie Twego królestwa.
Błogosławiony jesteś Ty, który spoglądasz w otchłanie,
i na Cherubach zasiadasz,
Błogosławiony jesteś na sklepieniu nieba.


(2 Kor 13,11-13)

Bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami! Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem! Pozdrawiają was wszyscy święci. Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi!


(Ap 1,8)

Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu, Bogu, który jest i który był, i który przychodzi.


(J 3,16-18)

Jezus powiedział do Nikodema: Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.


W dzień Pięćdziesiątnicy Bóg dokończył już dzieła naszego odkupienia. Syn Boży narodził się, umarł i zmartwychwstał. Następnie Ojciec dał nam swego Ducha, który działa w nas i uzdalnia do przyjmowania Jego Miłości. Jesteśmy więc przygotowani, aby dzisiaj objawił nam Tajemnicę Bożego Życia, by się wyraźnie odsłonił, właśnie jako Bóg w trzech Osobach.

Wydaje się zatem jakby miłość, która jest między Osobami Trójcy Świętej, Bogu nie wystarczała; jakby ciągle jeszcze potrzebował miłości każdego konkretnego człowieka. To chyba jedna z najwspanialszych rzeczy, o których mówi dzisiejsza uroczystość: miłość ma nieustanne tendencje do pomnażania się. Prawdziwa miłość sprawia, że chce się kochać kolejne osoby, zatem nieskończona miłość, która jest w Trójcy Świętej powoduje, że Boże pragnienie miłości jest również nieskończone i rozlewa się na każdego z nas.

Bóg w Trójcy Świętej jest Bogiem tajemniczym, niezgłębionym i nieogarnionym, ale poprzez Swoją Miłość staje się bliskim i czułym. Te właśnie słowa, ”tajemnica” oraz "Miłość", chyba najlepiej oddają istotę dzisiejszego święta.

I może nie warto tracić dzisiaj czas na rozważanie, co oznacza „Trójjedyny”, bo to jest dla nas „tajemnica”. Ks. Wójtowicz fantastycznie pokazuje w jednej ze swoich książek, dokąd mogą nas zaprowadzić takie rozważania. Zamieścił w niej taką oto anegdotę - Otóż dwóch mnichów przez całe swoje długie, zakonne życie wiodło uczone dysputy teologiczne na temat rzeczywistości Trójcy Świętej. Po wielu latach doszli w końcu do jakiegoś uczonego i zawiłego konsensusu i rozwiązania owej tajemnicy. Widząc jednak, że zbliżają się już do końca życia zawarli między sobą układ-umowę, że ten który pierwszy umrze i osiągnie życie wieczne, a co za tym idzie pozna rzeczywiście tajemnicę Trójcy Świętej wyśle drugiemu krótki telegram z jednym tylko słowem. Jeśli ta rzeczywistość przedstawia się tak jak oni sobie to wykoncypowali, to telegram będzie zawierał jedno słowo: “totaliter” - co znaczy całkowicie, dokładnie tak. Jeśli jednak rzeczywistość ta jest inna niż ich uczona teoria, to telegram będzie zawierał również jedno słowo: “aliter” - co znaczy różnie, inaczej. W końcu jeden z nich umarł i po jakimś czasie ten drugi otrzymuje telegram, ale z czterema słowami: “straciliśmy czas - totaliter aliter”, to znaczy całkowicie inaczej.

Tajemnica pozostanie zatem dla nas tajemnicą. Świętej pamięci brat Gwala z klasztoru krakowskiego w dzień Trójcy powiedział kiedyś jednemu z nas: „Biedni ojcowie, co wy dziś ludziom na kazaniu powiecie? Ale ja wiem, to jest proste!” – i kreśląc na sobie znak krzyża, mówił dalej – „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen”. Proste dla tego, kto się modli i kocha.

bracia dominikanie






Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego - 4 MAJA 2008


Dzisiejsze czytania: Dz 1,1-11; Ps 47,2-3.6-9; Ef 1,17-23; Mt 28,19.20; Mt 28,16-20


(Dz 1,1-11)

Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba. Im też po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym. A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: Słyszeliście o niej ode Mnie - /mówił/ - Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym. Zapytywali Go zebrani: Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela? Odpowiedział im: Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba.


(Ps 47,2-3.6-9)

REFREN: Pan wśród radości wstępuje do nieba.
Wszystkie narody klaskajcie w dłonie,
radosnym głosem wykrzykujcie Bogu,
bo Pan Najwyższy straszliwy,
jest wielkim Królem nad całą ziemią.
Bóg wstępuje wśród radosnych okrzyków,
Pan wstępuje przy dźwięku trąby.
Śpiewajcie psalmy Bogu, śpiewajcie,
śpiewajcie Królowi naszemu, śpiewajcie.
Gdyż Bóg jest Królem całej ziemi,
hymn zaśpiewajcie
Bóg króluje nad narodami,
Bóg zasiada na swym świętym tronie.


(Ef 1,17-23)

Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. [Niech da] wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących - na podstawie działania Jego potęgi i siły. Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich, ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami.


(Mt 28,19.20)

Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.


(Mt 28,16-20)

Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, tam gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich i przemówił tymi słowami: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.


Słowo

Dzisiaj wspominamy wniebowstąpienie Pana Jezusa, czyli moment, w którym On ostatni raz po zmartwychwstaniu ukazał się apostołom. Do tego czasu był obecny wśród nich w swoim przemienionym ciele; do Jego przebitego boku niewierny Tomasz mógł włożyć palec, z Nim uczniowie mogli spożywać posiłek, a On pouczał ich między innymi w drodze do Emaus. Był to szczególny czas kiedy Pan przez swoją "namacalną" obecność utwierdzał wiarę w apostołach. Do czego miała prowadzić ta wiara?

Warto zwrócić uwagę na jeden, jedyny gest jaki apostołowie wykonują w dzisiejszej Ewangelii: „A gdy Go ujrzeli, oddali Mu pokłon” (Mt 28,17). Izraelici nie mogli czcić innych bóstw oprócz swego Boga. O ile dotychczas apostołowie mogli myśleć, że Jezus jest człowiekiem wybranym przez Boga, posłańcem, jakimś reformatorem religijnym,to teraz przez swój gest potwierdzają że On jest rzeczywiście Bogiem. Upaść na twarz to upokorzyć się przed majestatem Najwyższego, gdyż tylko taka postawa jest właściwa wobec Boga. Upaść na twarz to znaczy adorować Boga, który jest potężny i który panuje nad wszystkim.

Początek Dziejów Apostolskich relacjonuje nam moment Wniebowstąpienia. Pan Jezus, po objawieniu swojej chwały uczniom, znika im z oczu w czterdziestym dniu po zmartwychwstaniu. Wygląda jakby na obłoku wstępował do Nieba, wraca do swojego Ojca.

Czasami nam także Pan znika z oczu. Niejednokrotnie jest to z naszej winy: brak modlitwy, kolejna Niedziela bez Mszy świętej, jakiś krępujący wstyd gdy trzeba porozmawiać o sprawach wiary. Jednak czasami są takie przypadki niezawinione przez nas, kiedy Pan odchodzi, po prostu znika nam z oczu. W takim momencie nie idzie nam ani modlitwa osobista, ani adoracja; nic co nas kiedyś prowadziło do Boga, teraz nie zbliża nas do Niego. Czujemy się opuszczeni przez Boga.

Jak rozróżnić kiedy to Pan nas opuszcza, a kiedy to my Go opuszczamy? Kryterium jest proste. Jeśli jest w Tobie tęsknota, pragnienie poprawy, świadomość ułomności twojej miłości do Boga i bliźnich, to znaczy, że Pan odsunął się tylko na chwilkę, abyś ty jeszcze bardziej przylgnął do Niego. Bo prawdziwa tęsknota rodzi się z prawdziwej miłości.

Jeśli natomiast nie ma w nas takiej tęsknoty, to znaczy, że tak naprawdę nie znamy Pana. Nie tyle On od nas się oddalił, co myśmy się od Niego oddalili. W takiej chwili warto ponawiać akt zawierzenia: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9,24). Bóg jest gentlemanem; nie wtargnie na siłę przez drzwi twego serca; nie przyjdzie jak nieproszony gość.

Te dzisiejsze czytania mówią nie tylko o człowieku - ukazują nam jaki jest Bóg i jak daję się nam doświadczyć w życiu. Potrafi przyjść jako Wszechwładny przed którym padają na twarz apostołowie, wszystkie chóry anielskie, dosłownie: całe stworzenie. Ale potrafi też zniknąć nam z oczu, mając nadzieję, że będziemy Go szukali. Nie przytłacza człowieka ogromem swojej chwały.

Bardzo piękne jest stwierdzenie Eckharta, dominikańskiego mistyka, który powiedział kiedyś, że Bóg jest nieśmiały. Bóg, który stworzył niebo i ziemię jednocześnie staje się nieśmiały i bezbronny wobec człowieka. Dlaczego? Bo odkrył mu całego Siebie, całą prawdę o Sobie.

Może jest czas w twoim życiu, że Bóg się nieśmiało ukrywa i nie chce siłą wkroczyć w twoje Ogromnie Ważne Życiowe Sprawy. Może też czeka gdy zechcesz Go zaprosić, tak jak starego, dobrego znajomego. Po prostu pobyć z nim przez chwilę, wyżalić się, może wypłakać. Przecież Sam nam to obiecał: „Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”
(Mt 28,20).

Br. Adam





VI Niedziela Wielkanocna - 27 KWIETNIA 2008



Dzisiejsze czytania: Dz 8,5-8.14-17; Ps 66,1-7.16.20; 1 P 3,15-18; J 14,23; J 14,15-21


(Dz 8,5-8.14-17)

Filip przybył do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił. Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste, wielu też sparaliżowanych i chromych zostało uzdrowionych. Wielka radość zapanowała w tym mieście. Kiedy Apostołowie w Jerozolimie dowiedzieli się, że Samaria przyjęła słowo Boże, wysłali do niej Piotra i Jana, którzy przyszli i modlili się za nich, aby mogli otrzymać Ducha Świętego. Bo na żadnego z nich jeszcze nie zstąpił. Byli jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa. Wtedy więc wkładali Apostołowie na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego.







(Ps 66,1-7.16.20)

REFREN: Niech cała ziemia chwali swego Pana
Z radością sławcie Boga wszystkie ziemie,
opiewajcie chwałę Jego imienia,
cześć mu chwalebną oddajcie.
Powiedzcie Bogu: „Jak zadziwiające są Twe dzieła!
Niechaj Cię wielbi cała ziemia i niechaj śpiewa Tobie,
niech imię Twoje opiewa”.
Przyjdźcie i patrzcie na dzieła Boga:
zadziwiających rzeczy dokonał wśród ludzi!
Morze na suchy ląd zamienił,
pieszo przeszli przez rzekę.
Nim się przeto radujmy,
Jego potęga włada na wieki.
Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy, którzy boicie się Boga,
opowiem, co uczynił mej duszy.
Błogosławiony Bóg, który nie odepchnął mej prośby,
i nie oddalił ode mnie swej łaski.



(1 P 3,15-18)

Pana Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają. Lepiej bowiem - jeżeli taka wola Boża - cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle. Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem.


(J 14,23)

Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i do niego przyjdziemy.


(J 14,15-21)

Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie.


Duch Święty

Kraków słynie z wielkiej ilości gołębi na rynku Są wszędzie: na bruku, w powietrzu, na rynnach. Czasem trzeba głowę uchylić, aby gdy przelatują nie zawadziły o nas. Widziałem nawet, jak ktoś rozpostarł ręce, a one zaczęły przylatywać i siadać na wyciągniętych ramionach. W ogóle się nie bały. Ale są jeszcze inne gołębie, żyjące dziko, płochliwe, omijające człowieka z daleka - wystarczy najdrobniejszy szmer, a zrywają się do lotu i już ich nie ma.

I tak to jest z Duchem Świętym, jest wszędzie, jak te krakowskie gołębie i można by pomyśleć, że trzeba się mocno nagimnastykować, żeby nas Duch nie dotknął. Ale bez obaw, On podobnie jak gołąb ma wyśmienite wyczucie przestrzeni i nigdy o nas nie zawadzi, nigdy na nas nie usiądzie, jeśli nie będziemy tego wyraźnie chcieli. Wystarczy iść spokojnie po Rynku, nie zwracać na Niego uwagi, a w ostatniej chwili odskoczy sprzed naszych nóg, przefrunie w niewielkiej odległości, zupełnie nas niedotykając. Obojętność, brak zaangażowania w wiarę, w modlitwę, w czytanie Pisma świętego, w Eucharystię, w relacje z żoną, dzieckiem, przyjacielem, trwanie w letniości chrześcijańskiej - to najzupełniej wystarczy, aby nie zwabić Ducha Świętego. Ale zarazem wystarczy jeden gest: wyprostować się i rozłożyć ramiona, wyciągnięte ręce zanurzyć w przestrzeni, która jest wokół nas, a Duch Święty nie będzie czekać - przyleci i usiądzie.

Jak wyciągnąć ramiona, aby On mógł na nas spocząć? W jaki sposób Go szukać i jak Go zatrzymać, aby nie odfrunął? Nie ma prostej odpowiedzi, bo każdy z nas ma własne życie i w nim możemy rozpoznać miejsca, w których nie ma nas jako chrześcijan. Jednocześnie sam Jezus podsuwa nam uniwersalny sposób na zaproszenie Ducha Świętego, obiecując, że zawsze da Go tym, którzy o Niego proszą - to właśnie modlitwa, prośba o Ducha Pocieszyciela, prosta, bezpośrednia bez owijania w bawełnę.

Ona otwiera nas nie tylko na Ducha Miłości, ale i na drugiego człowieka. Jest Ktoś, kto już przed nami, żyjąc według Ducha Świętego, rozpostarł ramiona i zaprosił nas do siebie. Można o Nim przeczytać w Piśmie świętym, a czytanie Biblii będzie piciem Ducha prosto ze źródła. Jednak uwaga, Duch Święty jest też gołębiem dzikim i płochliwym, dlatego warto sprawdzać czy nasze ramiona są wciąż wyciągnięte, czy naszym życiem cały czas Go zapraszamy do siebie. A nie bójmy się, On rzeczywiście jest Duchem Prawdy i da nam poznać siebie, i nawet się nie obejrzymy, jak zacznie nam pokazywać sposób w jaki możemy Go zatrzymać. Jest też naszym Obrońcą w trudnych sytuacjach i wielką Mocą, która może nam dać siłę miłości, świeżość i radość życia. Niedługo święto Pięćdziesiątnicy, Zesłania Ducha Świętego, szansa na to, aby usiadł i pozostał na naszych ramionach.

fr. Tomasz Mika OP




V Niedziela Wielkanocna - 20 KWIETNIA 2008



Dzisiejsze czytania: Dz 6,1-7; Ps 33,1-2.4-5.18-19; 1 P 2,4-9; J 14,6; J 14,1-12


(Dz 6,1-7)

Gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy. Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły - powiedziało Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów. Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa. Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich Apostołom, którzy modląc się włożyli na nich ręce. A słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę.


(Ps 33,1-2.4-5.18-19)

REFREN: Mamy nadzieję w miłosierdziu Pana


Sprawiedliwi, radośnie wołajcie na cześć Pana,
prawym przystoi pieśń chwały
Sławcie Pana na cytrze,
grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach.

Bo słowo Pana jest prawe,
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość,
ziemia jest pełna Jego łaski.

Oczy Pana zwrócone na bogobojnych,
na tych, którzy czekają na Jego łaskę,
aby ocalił ich życie od śmierci
i żywił ich w czasie głodu.


(1 P 2,4-9)

Zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a kto wierzy w niego, na pewno nie zostanie zawiedziony. Wam zatem, którzy wierzycie, cześć! Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła - i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci, nieposłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni. Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świetym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła.


(J 14,6)

Ja jestem drogą i prawdą, i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.


(J 14,1-12)

Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę. Odezwał się do Niego Tomasz: Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście. Rzekł do Niego Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy.

Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca.


Słowo

Trudność wiary polega na tym, że jest w niej wystarczająco dużo światła, żeby widzieć, ale jednocześnie jest wystarczająco ciemno, żeby nie widzieć. Dlatego czymś naturalnym jest, że w życiu wiary nieustannie pojawiają się coraz to nowe pytania i wątpliwości. Próbując na nie odpowiedzieć, ciągle uświadamiamy sobie, że Pan Bóg jest dla nas tajemnicą i wymyka się naszemu rozumowi. Jednocześnie jednak, głębokie przeżywanie wiary daje nam odczuć, że w Bogu jest pełnia prawdy i wypełnienie naszych najgłębszych pragnień.

To doświadczenie sprawia, że budzi się w nas zaufanie i racjonalne skądinąd przekonanie, że nieskończony Bóg nie może się zmieścić w skończonym umyśle człowieka. Istotą bowiem wiary, nie jest zamknięcie Boga w systemie teologicznych pojęć, ale prawdziwe przylgnięcie do Chrystusa. Dzięki żywej relacji z Bogiem, nawet w obliczu wątpliwości, pozostajemy mu wierni.

W dzisiejszej Ewangelii okazuje się, że Apostołowie, którzy chodzili za Chrystusem już długi czas, nadal nie rozumieją, że „Jezus jest w Ojcu, a Ojciec w Nim”, ta prawda przekracza ich ludzkie wyobrażenie. Pomimo to, Chrystus nawołuje ich do przyjęcia jej w duchu wiary. „Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie.” To „wierzyć w” ma o wiele głębsze znaczenie niż „wierzyć, że…”. Zakłada bowiem, że człowieka i Boga łączy szczególna, osobista relacja. Już złe duchy wierzyły, że Jezus jest Bogiem. Tymczasem Chrystus mówi, żeby Apostołowie wierzyli w Niego, tzn. ufali Mu i kochali Go jak kochają Boga Ojca.

W ten sposób Chrystus przygotowuje ich na swoje odejście. Mówi, że wkrótce ich wspólna wędrówka do Ojca nabierze innego wymiaru. Dotychczas był z nimi fizycznie, mogli Go usłyszeć i zobaczyć. Ale nadejdzie czas gdy będzie z nimi duchowo, wyłącznie w rzeczywistości wiary. Nadal będzie dla nich „drogą, prawdą i życiem”. „Drogą” - bo wierząc w Niego i żyjąc zgodnie z nauką, którą im przekazał dojdą do Ojca. „Prawdą” - bo tylko On może doprowadzić ich do zbawienia, czyli życia wiecznego, jako jedyny pośrednik między Bogiem, a ludźmi. „Życiem”, bo żyjąc z Nim w duchowej komunii, człowiek jest wolny od śmierci, która przynosi grzech. Do tej duchowej komunii z Jezusem wezwany jest każdy wierzący. Mówi nam o tym już sam termin wiara. Łacińskie „credo”, czyli „wierzę”, wywodzi się od słowa „cor” czyli serce.

Dlatego wierzyć, to angażować się całym sercem. W tym sensie wiara bliska jest miłości. Serce jednak, to w biblijnym rozumieniu nie tylko sfera uczuć i woli, ale także myśli i rozumu. Stąd dojrzałej wierze zawsze towarzyszy poszukiwanie intelektualne, pragnienie prawdy. Czymś naturalnym jest, że chcemy lepiej poznać osobę, którą kochamy. Wiara, to pragnienie bycia z Bogiem, to żywa i dynamiczna relacja, w której Bóg jawi się jako fascynująca tajemnica, ale też żywa i współczująca osoba, która w chwilach wątpliwości dodaje nam otuchy i wskazuje jak mamy żyć.

Br. Jacek





IV Niedziela Wielkanocna - 13 KWIETNIA 2008


Dzisiejsze czytania: Dz 2,14a.36-41; Ps 23,1-6; 1 P 2,20b-25; J 10,14; J 10,1-10


(Dz 2,14a.36-41)

Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem. Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: Cóż mamy czynić, bracia? - zapytali Piotra i pozostałych Apostołów. Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz. W wielu też innych słowach dawał świadectwo i napominał: Ratujcie się spośród tego przewrotnego pokolenia! Ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz.


(Ps 23,1-6)

REFREN: Pan mym pasterzem: nie brak mi niczego

Pan jest moim pasterzem:
niczego mi nie braknie,
pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.

Prowadzi mnie nad wody gdzie mogę odpocząć,
orzeźwia moją duszę.
Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach
przez wzgląd na swoją chwałę.

Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę
zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną.
Kij Twój i laska pasterska
są moja pociechą.

Stół dla mnie zastawiasz
na oczach mych wrogów;
namaszczasz mi głowę olejkiem,
kielich mój pełny po brzegi.

Dobroć i łaska pójdą w ślad za mną
przez wszystkie dni życia
i zamieszkam w domu Pana
po najdłuższe czasy.


(1 P 2,20b-25)

To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami. On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości - Krwią Jego zostaliście uzdrowieni. Błądziliście bowiem jak owce, ale teraz nawróciliście się do Pasterza i Stróża dusz waszych.


(J 10,14)

Ja jestem dobrym Pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają.


(J 10,1-10)

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych. Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby /owce/ miały życie i miały je w obfitości


Czytając o pasterzu i owcach, które za nim idą, łatwo domyślić się, że mowa tu o Panu Jezusie i o nas samych. I przyznać nam trzeba, że często zachowujemy się jak owca, która woli iść przed swoim opiekunem, uważa siebie za mądrzejszą, bo wie, co i gdzie jest dla niej lepsze.

Tymczasem to Chrystus zna nas najlepiej i wie, czego nam najbardziej trzeba. On wzywa nas po imieniu, tak jak robili to pasterze w Izraelu, którzy znali każdą owieczkę ze swojego stada. Mało tego, w języku hebrajskim wołanie po imieniu oznaczało jednoczesne przywoływanie czyjegoś powołania – Bóg bowiem zna powołanie każdego z nas i wie, co każdy człowiek ma w swoim życiu, w dziele Pana Boga, wypełnić. Jest tu zawarta tajemnica Bożego planu wobec człowieka i ludzkiej odpowiedzi na Boże zawołanie.

Człowiekowi czasem trudno rozeznać Bożą wolę, łatwo mu się zagubić, nieraz mniej lub bardziej świadomie się z Bogiem nie zgodzić – trochę tak, jak słuchacze przypowieści w dzisiejszej Ewangelii, którzy nie zrozumieli słów Jezusa. Można się zatrzymać, można kluczyć, zmieniać drogi, gubić tropy, szukać nieporadnie własnego przejścia. A Pan Jezus mówi: „Ja jestem bramą”. To przez tą Bramę mamy przejść – nie możemy Go ominąć, nie da się Go nie zauważyć, nie da się nie zatrzymać, nie można Go obejść. Droga do Boga Ojca wiedzie przez bramę Jezusową.

Zarazem mówi Chrystus, że jest bramą w zagrodzie owiec. Taka zagroda była zwykle otoczona kamiennym murem, który wieńczyła brama z wrotami. Niekiedy jednak, zamiast wrót, w poprzek kamiennej bramy spali pasterze, samym sobą osłaniając dostęp do zagrody. Bo Zbawiciel nasz jest bramą, ale i pasterzem swoich owiec. On im przewodzi, On je leczy, chroni, ratuje, opiekuje się nimi. Ci, którzy szukają wybawienia, odnajdą je w Nim.

Jezus obdarowuje nas, swoje owce, życiem. Możemy z Nim odnaleźć swoją drogę tu na ziemi i wypełniać wolę Ojca. Ale przede wszystkim owo „życie”, które dzięki Niemu otrzymujemy, należy rozumieć jako „życie wieczne”, w którym wierzący w Niego i idący za Nim otrzymają bogactwo i obfitość owoców zbawienia. Temu, kto przychodzi do Dobrego Pasterza niczym wierna owca, dane są niezmierzone zielone pastwiska; dane jest mu w wielkiej liczbie, ponad miarę – więcej niż się mógł spodziewać. Ile Bóg dał nam już dobrego, ile daje nam wciąż? Ile razy przebacza nam nasze grzechy, ile razy pamięta o nas i wzywa do pójścia za Nim? Nawet jeśli przychodzą trudności, to po to, byśmy przechodzili z nimi jak przez bramę, jeszcze bardziej umocnieni i z silną wiarą.

Dzisiejsza Niedziela tradycyjnie zwana jest Niedzielą Dobrego Pasterza. Szczególnie więc prośmy dobrego Boga, aby nieustannie wzywał i prowadził w Duchu Świętym pasterzy Kościoła – tych, którzy na tym świecie prowadzą owce przez Bramę do Ojca. Aby jak Chrystus – Dobry Pasterz, który nie wahał się położyć w poprzek bramy, w miejscu niewygodnym, ale dającym bezpieczeństwo tym, których chroni, tak wszyscy wzywani po imieniu przez Boga, odpowiedzieli Mu z wiarą, odnaleźli swe powołanie i dążyli do doskonałego wzoru miłości – Jezusa Chrystusa.

br. Michał OP





III Niedziela Wielkanocna - 6 KWIETNIA 2008


Dzisiejsze czytania: Dz 2,14.22-28; Ps 16,1-2.5.7-11; 1 P 1,17-21; Łk 24,32; Łk 24,13-35


(Dz 2,14.22-28)

W dzień Pięćdziesiątnicy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów. Mężowie izraelscy, słuchajcie tego, co mówię: Jezusa Nazarejczyka, Męża, którego posłannictwo Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, o czym sami wiecie, tego Męża, który z woli postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście.
Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim, bo Dawid mówił o Nim: Miałem Pana zawsze przed oczami, gdyż stoi po mojej prawicy, abym się nie zachwiał. Dlatego ucieszyło się moje serce i rozradował się mój język, także i moje ciało spoczywać będzie w nadziei, że nie zostawisz duszy mojej w Otchłani ani nie dasz Świętemu Twemu ulec skażeniu. Dałeś mi poznać drogi życia i napełnisz mnie radością przed obliczem Twoim.


(Ps 16,1-2.5.7-11)

REFREN: Ukaż nam, Panie, Twoją ścieżkę życia

Zachowaj mnie, Boże, bo chronię się do Ciebie,
mówię do Pana: „Tyś jest Panem moim”.
Pan moim dziedzictwem i przeznaczeniem,
to On mój los zabezpiecza.

Błogosławię Pana, który dał mi rozsądek,
bo serce napomina mnie nawet nocą.
Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy,
On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje.

Dlatego cieszy się moje serce i dusza raduje,
a ciało moje będzie spoczywać bezpiecznie,
bo w kraju zmarłych duszy mej nie zostawisz
i nie dopuścisz, bym pozostał w grobie.

Ty ścieżkę życia mi ukażesz,
pełnię Twojej radości
i wieczną rozkosz
po Twojej prawicy.


(1 P 1,17-21)

Jeżeli bowiem Ojcem nazywacie Tego, który bez względu na osoby sądzi według uczynków każdego, to w bojaźni spędzajcie czas swojego pobytu na obczyźnie. Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy. On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na was. Wyście przez Niego uwierzyli w Boga, który wzbudził Go z martwych i udzielił Mu chwały, tak że wiara wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu.


(por. Łk 24,32)

Panie Jezu, daj nam zrozumieć Pisma, niech pała nasze serce, gdy do nas mówisz.


(Łk 24,13-35)

Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało.
Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela.
Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje.
Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli. Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im.
Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi.
Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.


Rozpoznać Niepoznawalnego …

„Było pewne oblicze, od którego biło światło, i blask bił wyraźnie z tej, a nie z innej strony, więc zwracałem ku niemu twarz. Ale nie znam jeszcze tego oblicza... Wtedy geometrze pokazał się Bóg.” /Antoine de Saint – Exupéry, Twierdza/


Emaus. Kolejne spotkanie ze Zmartwychwstałym. Dwóch smutnych, zatrwożonych, zawiedzionych uczniów wychodzi z Jerozolimy. Może uciekają. Może po prostu wracają do swoich zajęć. Tego nie wiemy. Coś się dla nich skończyło. Rabbi – Jezus nie żyje, zostawili Go w grobie. Kobiety, co prawda, m&

Oceń artykuł
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa