Reklama ogólnosieciowa

Poradnik -> Wasze artykuły -> Gwiazdy emigracji – wąsaty Mietek i spółka

Gwiazdy emigracji – wąsaty Mietek i spółka

2009-03-04 12:07:39

Cześć. Znacie mnie? Nazywam się Mietek. Na pewno mnie pamiętacie, bo to Wy stworzyliście i powołaliście do wirtualnego życia mnie i naszą wesołą gromadkę. W internecie co krok o nas piszecie i żadna dyskusja na forum nie może się bez nas obyć.

Od czego by tu zacząć? Otóż przyjechałem do Anglii razem z Józkiem jakieś 3 lata temu. Pochodzę ze wsi i zawsze klaszczę, jak ląduje samolot. Noszę wąsy oraz starą, powycieraną na rękawach skórę ( jeszcze z Polski ), no i oczywiście stary plecak. Obecnie jestem bezrobotny. Rodacy w Anglii i w Polsce dali mi ksywę „Prymityw”. Mój kumpel Józek ma głowę wygoloną na zero i cały czas bierze jakieś prochy, żeby, jak to on mówi, „nabrać masy”. Bardzo się polubiliśmy, pijąc tanie wino i kombinując, jakiego Polaka można by jeszcze oskubać.

Reklama ogólnosieciowa



 Mieszkamy z jedenastoma innymi osobami w trzypokojowym flacie i jesteśmy jak prawdziwa rodzina. Oprócz nas mieszka jeszcze Zośka, Zenek z rodziną i Gośka. Zośka pracuje na jako „podetrzyj-tyłek”, gdzieś w jakimś domu opieki. Ma dziecko z czarnym i teraz wstydzi się wracać do Polski. Zenek wyłudza benefity na swoją liczną rodzinę. Gośka, która cały czas lata na solarium, że aż jest pomarańczowa, ma długie, czerwone tipsy, maluje się codziennie jak na Sylwestra i “koleguje się” głównie z kolorowymi.

Angielskiego nie znamy ani w ząb i nie chcemy się uczyć. Jak coś trzeba powiedzieć, to i rękami można sobie pomóc, nie? Wszyscy ubieramy się w Primarku, a zakupy spożywcze robimy w Tesco albo w Netto. Głównie są to najtańsze puszki, no i oczywiście, jak najtańszy alkohol, bo pieniędzy brakuje, a benefitów za dużo to też nie ma. W sumie to tylko Józek pracuje za 3,50 funta gdzieś w fabryce. Trochę nam ciasno w naszym gniazdku, bo jak Józek wraca z pracy, to ja muszę mu ustąpić miejsca na materacu, żeby się wyspał. Ale wtedy wskakuję pod pierzynkę do Zośki i razem jest cieplej. W ogóle rotacja w nocy jest ogromna, bo co chwila ktoś z kimś się zamienia na miejsca. Radochy wtedy jest co niemiara!

Co robimy w ciągu dnia? Kombinujemy. A to na łabędzia zapolujemy, a to rybkę złowimy, a to kogoś w balona zrobimy, a to pożebrzemy tak, że wieczorkiem zawsze jest na jakąś głośną imprezkę, do której zawsze dołącza się angielska policja.

 Ależ się rozpisałem. To tyle. Więcej grzechów nie pamiętam, ale myślę, że jeszcze nie jedno o nas napiszecie, co będzie można dołączyć do powyższego opisu. Liczę na to, bo wyobraźnia ludzka nie zna granic. W końcu pod moim listem też będzie forum, na którym fantaści będą mogli się w pełni wykazać.

Piszę do Was, bo chciałem zaprotestować.  Kiedyś z Józkiem “pożyczyliśmy” laptopa od takiej jednej kobity i udało nam się podłączyć na lewo do internetu. I to, co tam o nas na różnych forach wypisujecie, to zgroza! Mimo że jest nas taka garstka, to Wy cały czas pomyje tylko na nas wylewacie.

Znam takiego jednego cwaniaczka, który na linii produkcyjnej pracuje. Po angielsku zna trzy słowa na krzyż. Ale po tych różnych forach to on pisze, że jest menadżerem w biurze i jeździ do ciepłych krajów parę razy w roku. Plebsem takim jak my to na forum straszliwie gardzi. A on przecież z fabryki nie wychodzi i ledwie potrafi się po polsku podpisać. Albo naśmiewa się z nas, że my w Primarku się ubieramy. A ja się pytam: dlaczego w tym Primarku jest tak tłoczno, że ciężko się czasami przecisnąć? I dlaczego język polski bardzo często słychać? A i Anglików też jest co niemiara! Albo drwi z nas, że my żarcie w Tesco lub Netto kupujemy! Ale nie tylko my, bo tam też pełno tubylców robi zakupy, bo taniej. A puszki za 30 pensów to migiem znikają i tani alkohol też. I proszę mi powiedzieć, kto to wszystko kupuje. Tylko my? Ale kiedyś przyłapaliśmy właśnie tego cwaniaczka, co to niby taki światowy jest i stołuje się tylko w najlepszych restauracjach, jak kupował najtańszą wódkę w Tesco (wiecie, w takich butelkach jak po occie ). Jak nas zobaczył, to natychmiast po prostu zniknął jak „sen złoty”. My takiej wódy już nie kupujemy, bo szkoda wątroby. Jednak mimo niskich benefitów stać nas na lepszą.  Aaa, pamiętam takiego jednego. W internecie nabijał się z nas, że my języka nie znamy, a on to niby jest “Tłumaczem”, bo tak się nazwał. Ale potem wyszło przez przypadek na jaw, że to on pracuje z Józkiem w fabryce i jak jakiś Anglik o coś się go pyta, to on tylko duże oczy robi i o mało co się w gacie nie porobi ze strachu, że będzie musiał coś odpowiedzieć.

Kiedyś z Józkiem zaczęliśmy się zastanawiać, kto to takie rzeczy o nas wypisuje, bo na tych różnych forach to wydaje się, że sama „śmietanka” towarzyska przesiaduje. Józek trzeźwo stwierdził, że chyba taka prawdziwa „śmietanka” to nie ma zbytnio czasu, ani ochoty przechwalać się anonimowo w internecie, bo ciężko pracuje, no i faktycznie podróżuje po różnych krajach i uczy się języków. I nie musi się dowartościowywać w internecie, bo jest doceniana w realnym świecie. I oczywiście nie zniżałaby się do prymitywnych dyskusji na forum. Józek zaczął rozmyślać i doszedł do wniosku, że te wszystkie posty to muszą pisać albo bezrobotni, albo ludziska, co idą na drugą zmianę do fabryki, bo większość jest pisana przed południem. I jeszcze dodał, że jeśli takie prostaki jak my takich bzdur by nie wypisywali, to pewno inteligentni i wykształceni tym bardziej. Ależ z tego Józka mądry chłop!  Ale to jeszcze nic. Nie macie pojęcia, jak się w Polsce zmieniło!

Jak czytam te różne fora internetowe, to okazuje się, że w Polsce sami dyrektorzy, menadżerowie zostali, a za granicę to tylko same nieudaczniki wyjechały. No i żaden Polak nie zhańbi się pracą w Netto czy Biedronce, bo oni tam wszyscy tylko na wysokich stanowiskach pracują. I oczywiście po świecie tylko jeżdżą, języki posiadają i gruby szmal zarabiają. Podrzędnymi stanowiskami się brzydzą. To ja się pytam, kto pracuje w Polsce na przykład jako babcia klozetowa – emigrantka ze Wschodu? A w sklepach? To już Polacy nie pracują? A salowe w szpitalach to kto, nie Polki? Polskich tyłków nie podcierają? A śmieciarze to kto, nie nasi? A w fabrykach to kto pracuje? A kto towar na półki w polskim Tesco rozkłada? A kto biura i klatki schodowe sprząta? Ufo? Mało tego, okazuje się, że w Polsce nikt nie kradnie, nie kombinuje, nie oszukuje pobratymców. A te wszystkie straszne rzeczy zdarzają się wyłącznie Rodakom na emigracji, jako kara za opuszczenie stęsknionej Ojczyzny.

 Ponieważ prosty chłop ze wsi jestem, więc poszedłem pogadać z takim jednym psychologiem, co teraz używanym sprzętem AGD handluje ( i całkiem nieźle na tym wychodzi ), żeby mi wytłumaczył, o co tu w tym wszystkim chodzi. I wiecie co on powiedział? Że ludziska swoją frustrację anonimowo lubią wyrazić, bo nikt nie będzie wiedział, że “Menadżer”, to zwykły Marian, który właśnie pracę w stoczni stracił. A zdesperowana Marysia, która w Biedronce albo Primarku ponad normę pracuje, to na forum „Prezesem” się mianuje. Nikt się nie zorientuje, że bezrobotny Jurek to „Właściciel Dobrze Prosperującej Firmy”. A rumiana Kasia, która ni „w ząb” nie umie angielskiego, przedstawia się jako pracownik urzędu w Anglii i przechwala się, jak to język dobrze zna. Natomiast zezowaty Piotrek, który z obycia i kultury innych się natrząsa, to regularnie po każdej imprezce jest przez policję odwożony do izby wytrzeźwień, bo lubi sobie chłopina w rowie przysnąć. I ci wszyscy “menadżerowie” żeby poczuć się odrobinę lepiej, to na forum udają innych, niż są w realnym świecie. Chwalą się czymś, czego nie mają. I naśmiewają się z innych, że niby są lepsi. A, no i znają się absolutnie na wszystkim - i na polityce, i na ekonomii, i na prawie, i na komputerach, i na kulturze, i obyczajach. A jak ktoś ośmieli się mieć inne zdanie niż oni, to potokiem takich epitetów potrafią delikwenta obrzucić, że nawet my z Józkiem takich nie znamy.

A tu niestety za pleckami stoi “skrzecząca rzeczywistość”. która klepie po ramionkach i mówi, że czas zostawić ten internet, bo do roboty na 12 godzin za chwilę trzeba wychodzić. Albo za ostatnią dychę zrobić zakupy dla rodziny na cały tydzień. A może Pani w szkole za dużo zadała do domu? Powodów może być wiele. Dlatego też ludziska z tej frustracji chcą dokopać Rodakowi, ażeby choć na moment ulgę poczuć. A wirtualna kartka papieru wszystko przyjmie.

I wiecie co? Smutno nam się z Józkiem zrobiło. I ja już naprawdę nie wiem, kto bardziej na ksywę “Prymityw” zasługuje. Na to konto kupiliśmy sobie kilka czteropaków Stelli, nawaliliśmy się „jak stodoła”. Postanowiliśmy zlikwidować ten cały internet, bo szkoda naszych nerwów. Żal tylko, że nasi nie potrafią uszanować się nawzajem. Chyba dlatego tak łatwo każdy kit im wcisnąć. Tak łatwo jednego na drugiego napuścić. No i jeden drugiego to by w łyżce wody bez trudu utopił. To ja już wolę ten nasz obrzydliwy, wirtualny światek.

 Zwierzenia Mietka (ksywa: „łabędź”) spisała Joanna Kamińska.

Zaloguj się i dodaj własny artykuł

Oceń artykuł
(głosów: 18, średnia ocena: 4,8)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (1)
Dobre spostrzeżenia.
Świetnie ujęte w tym artykule.
  • 2010-03-06 20:12
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 1

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa