Reklama ogólnosieciowa
Stosunki między Grzegorzem Lato a Leo Beenhakkerem tylko oficjalnie są bardzo dobre. W rzeczywistości nowy prezes mocno zaskoczył Holendra, wchodząc do szatni polskiego zespołu na kwadrans przed rozpoczęciem środowego meczu z Irlandią - czytamy w "Przeglądzie Sportowym".
Reklama ogólnosieciowa
Po co? Żeby powiedzieć kilka ogólnikowych zdań, choć Leo przekazywał właśnie drużynie ostatnie meczowe wskazówki. Z takim zachowaniem szefa piłkarskiej federacji zetknął się po raz pierwszy, odkąd podjął pracę w z naszą kadrą narodową.
- Wróciliśmy już z ostatniej rozgrzewki. Od wyjścia na mecz dzieliły nas tylko minuty. Wtedy do szatni nieoczekiwanie wkroczył Grzegorz Lato. W pierwszym odruchu pomyślałem, że mamy nowego trenera - śmieje się jeden z polskich piłkarzy, który uczestniczył w tym spotkaniu. - Zwykle na kwadrans przed rozpoczęciem meczu po raz ostatni przemawia Beenhakker. Przypomina o założeniach taktycznych i zachęca zawodników do maksymalnej koncentracji na czekającym ich zadaniu.
Tym razem piłkarze musieli słuchać sztampowej tyrady Laty. - Mówił, że cała Polska trzyma za nas kciuki, a on osobiście życzy nam wszystkiego najlepszego. Na koniec uścisnął dłoń każdego z nas. W sumie nic ważnego, ale parę minut nam zabrał - relacjonuje proszący o anonimowość reprezentant kraju.
Beenhakker podobno był bardzo zdziwiony, ale trzymał fason. Zdaniem wtajemniczonych zachowanie prezesa to element nowej strategii wobec selekcjonera - drobnych uszczypliwości, które mają pokazać Beenhakkerowi miejsce w szeregu.
Więcej w "Przeglądzie Sportowym"
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się