Reklama ogólnosieciowa

Infolinia.org -> Prasa Polonijna -> “Welcome to Cassino and thank you...”

“Welcome to Cassino and thank you...”

2014-06-13 13:26:55

Zblizajaca sie 70 rocznica jednego z najwiekszych polskich zwyciestw – Bitwy pod Monte Cassino sprawila, ze w kilkuosobowej grupie zaczelismy kreslic plany wyjazdu. Ostatecznie nasza delegacja wsparta para zaprzyjaznionych rekonstruktorow z grupy LHG First to Fight pojawila sie na wzgorzu. Ale moze po kolei.

Reklama ogólnosieciowa

Wyruszylismy w piatek po poludniu. Po wyladowaniu w Rzymie i odebraniu wynajetego samochodu docieramy do hotelu. Kolacja we wloskim stylu i udajemy sie na umowione wczesniej spotkanie z przedstawicielami grupy wloskich studentow, ktorzy prowadza wlasny dom dla rodzin zagrozonych bezdomnoscia. Niesamowity projekt, ktory zaskakuje rozmachem i mimo iz opiera sie jedynie na pracy spolecznej funkcjonuje bez zarzutu oraz... jakiejkolwiek pomocy panstwa. Tematom poruszanych rozmow nie ma konca. W zasadzie juz nad ranem wracamy do hotelu. Kilka godzin snu i pobudka.

Sobota to jedyny dzien, w ktorym mamy mozliwosc zwiedzic Rzym i Watykan. Dla mnie to juz czwarta wizyta w tym miescie, wiec pelnie funkcje nieformalnego przewodnika. W okolicach Placu Sw. Piotra zaskakuje nas fakt, ze serwowane jest jedynie mieso halal. To chyba jedyna rzecz, ktora zmienila sie tutaj od mojej ostatniej wizyty. Poznym popoludniem zostajemy zaproszeni do wczesniej wspomnianego budynku dla wloskich rodzin eksmitowanych przez rzad, w celu zobaczenia tego na wlasne oczy. Na kolacje pizza w restauracji przy placu Santa Maria Maggiore. Wysmienita!

Niedziela zaczyna sie dla nas jeszcze w nocy. Czeka nas podroz do Cassino. To najwazniejszy punkt naszego wyjazdu. Po dotarciu na miejsce przesiadamy sie do podstawionych dla nas autobusow i po ok. 30 minutach podrozy skalnymi zboczami docieramy na wzgorze. Ogrom nadludzkiego wrecz wysilku jaki musieli wlozyc polscy zolnierze, zeby sie tam dostac pod ciaglym niemieckim ostrzalem, w pelnym majowym, goracym sloncu mozna probowac sobie wyobrazic jedynie bedac tam na szczycie. Kombatanci, rekonstruktorzy, harcerze ZHR oraz ZHP, wloska polonia i goscie z kraju. Delegacje zagraniczne, w tym ksiaze Harry z Wielkiej Brytanii oraz delegacja polskich politykow, stawili sie w tym dniu by uczcic polskich bohaterow. Po zakonczeniu oficjalnej czesci spotykamy p. Ottona Hulackiego, kombatanta z Southampton, ktorego mielismy juz okazje kilkukrotnie widziec podczas roznych uroczystosci na ziemi brytyjskiej. Na koniec wracamy do miasteczka u stop “naszego” wzgorza. Dzien wczesniej odslonieto tam pomnik gen. Wladyslawa Andersa. Dzis natomiast wystep Orkiestry Reprezentacyjnej i pokaz musztry paradnej w wykonaniu Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego zgromadzil zarowno Polakow jak i Wlochow w samym centrum miasta. Osobiscie na mnie najwieksze wrazenie zrobil Wloch w wieku moze 90 lat, ktory nie znajac nas wcale podszedl i podal mi reke. Patrzac prosto w oczy powiedzial „Welcome to Cassino and thank you.” Tuz przed wyjazdem udaje nam sie jeszcze odwiedzic male, przenosne museum zawierajace eksponaty znalezione po bitwie przez okolicznych mieszkancow. Czesci glownie niemieckiego umundurowania, radiostacje, opakowania po racjach zywnosciowych zolnierzy, odznaczenia. Wieczorem wracamy do Rzymu na mecz pilki noznej Lazio-Bologna. To ostatni mecz sezonu. Wynik 1:0 dla Rzymian.

Nasz nastepny punkt podrozy to Neapol. Jest poniedzialek, a miasto niezbyt przyjazne turystom. Udajemy sie wiec w kierunku Wezuwiusza. Amatorom wulkanicznych podrozy mozna go z cala pewnoscia polecic. Po poludniu zwiedzamy nadmorskie, malownicze miejscowosci Polwyspu Sorrentynskiego. Wtorek to nasz ostatni dzien w slonecznej Italii. Rano odwiedzamy ruiny starozytnego miasta Pompeje. Historia tego, co wydarzylo sie tutaj przed wiekami jest doskonale znana, jednak bedac tam osobiscie, chodzac po ulicach tego miasta doswiadczamy czegos zupelnie innego. Opuszczajac te wiekowe mury natrafiamy na kilka drzew pelnych soczystych owocow pomaranczy. Wlasciciel slyszac, ze jestesmy Polakami pozwala nam wziasc kilka na droge prosto z drzewa. Tak zaopatrzeni wyruszamy w droge powrotna do Rzymu.

Podsumowujac - bardzo udana podroz. W zasadzie to nieustajaca podroz przez piec dni. Udalo nam sie nawiazac nowe, miedzynarodowe kontakty, spotkac zaprzyjaznione osoby, ktore znalismy juz wczesniej oraz co najwazniejsze oddac hold bohaterom tamtych dni. Dodatkowo walory turystyczne Włoch urozmaicily nasz wyjazd. Nastepny juz we wrzesniu - kierunek Holandia.

K2

 

Oceń artykuł
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa