Reklama ogólnosieciowa
Żadna z partii nie zdobyła większości wymaganej, by samodzielnie rządzić. Wygrali konserwatyści, ale rozmiar porażki laburzystów nie jest tak wielki, jak przewidywano. Czarny koń wyborów – liberalni demokraci – również mogą czuć się rozczarowani.
Reklama ogólnosieciowa
Według najświeższych danych z 616 okręgów wyborczych torysom udało się wprowadzić do Izby Gmin 291 posłów, laburzyści wygrali w 251 okręgach, a liberałowie wywalczyli 52 miejsca. Chociaż nadal wszyscy czekają na wyniki z pozostałych 19 okręgach, jasne jest, że żadna siła polityczna nie zgromadziła wystarczającej liczby głosów, by rządzić samodzielnie.
Brytyjczycy, po raz pierwszy od 1974 roku, będą mieli do czynienia z „zawieszonym parlamentem” (ang. hung parliament), czyli sytuacją, w której partie będą musiały dogadać się między sobą i rządzić w koalicji, ewentualnie z rządem mniejszościowym.
Żadna partia nie może się szczerze cieszyć z wyników tych wyborów. Konserwatyści nie mogą mówić o spektakularnym zwycięstwie, ponieważ ich celem było stworzenie samodzielnego rządu. Laburzyści stracili około 80 głosów w porównaniu z elekcją w 2005 roku, chociaż skala tej porażki nie jest tak wielka, jak sądzono.
Partia Liberalnych Demokratów, marząca o współrządzeniu krajem z jedną z większych partii, wypadła bardzo blado. Najprawdopodobniej będzie miała w przyszłym parlamencie mniej swoich przedstawicieli niż w obecnym.
Języczkiem u wagi pozostaną zapewne posłowie mniejszych partii i niezależni, którzy do tej pory zdobyli w sumie 27 mandatów.
Pełne wyniki wczorajszych wyborów będą znane jeszcze dzisiaj, jednak jedno miejsce w 650-osobowym parlamencie pozostanie nieobsadzone do 27 maja, kiedy to odbędą się wybory w ostatnim okręgu.
Źródło: Goniec.com
Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się