Reklama ogólnosieciowa
Pewnego pięknego, zimowego dnia zawitała na Wyspy Starsza Pani. Dla nadania jej miłego i rodzinnego wizerunku nazwijmy ją Babcią Marysią. Otóż dama ta postanowiła odwiedzić swoją nadgryzioną już co nieco zębem czasu pociechę, która w poszukiwaniu chlebka obfitego w masełko i szyneczkę, trafiła na Wyspę Króla Artura.
Reklama ogólnosieciowa
Gdy Starsza Dama dotknęła swą delikatną stópką brytyjskiej ziemi, przeżyła swój pierwszy angielski szok, spotykając na swojej drodze rodowitego Brytyjczyka. Osobnik ten uśmiechnął się do niej bez powodu, przepuszczając ją w drzwiach. Anglik był młody, więc Babcia nie miała żadnego wytłumaczenia na to zadziwiające zachowanie. Pierwszy szok przerodził się w prawdziwe zdumienie, gdy napotykała raz po raz na życzliwe uśmiechy przechodniów tłumnie mijających ją na ulicy. Co więcej, ci sami Anglicy potrąceni przypadkowo przez Marysię, nie obrzucili jej stekiem przekleństw (co byłoby bardziej dla niej zrozumiałe w tych okolicznościach), wymyślając od głupich, starych bab, tylko mówiąc słówko „sorry” usuwali się Babci z drogi. Marysia zaczęła rozpaczliwie analizować nieznane jej wcześniej zachowanie obcych, bądź co bądź, ludzi i doszła do szokującego wniosku, że oni są po prostu uprzejmi z natury, czyli nudni, a więc nie mają w sobie nic z naturalnej, polskiej potrzeby spontanicznej kłótni, która zawsze ubarwia smutne życie rodaków.
Rzucając się w wir poświątecznych zakupów Babcia poczyniła w sklepie dalsze straszne spostrzeżenie. Otóż wszyscy Anglicy stoją grzecznie w kolejce jak owieczki, nikt nikogo nie popycha, nie leży komuś na plecach, wszyscy się życzliwie uśmiechają, przepuszczając w kolejce osoby poszkodowane przez los i bliźnich. Mimo to, że był okropny tłok i każdy obładowany był zakupami, nikt, ale to absolutnie nikt, nie sprawiał wrażenia osoby zirytowanej, za wyjątkiem Marysi. No bo jakże to tak można?
Babcia dokładnie pamiętała Komitety Kolejkowe za stanu wojennego, wpychanie się „na chama”, różnego rodzaju epitety oraz awantury, które urozmaicały nudne życie ogonkowego „stacza”. Zresztą teraz też Starsza Pani nie może się skarżyć, chociaż kolejek w Polsce już jak na lekarstwo. A tutaj!? Po prostu koszmar.
Zwiedzając Wyspę Babcia, chcąc nie chcąc, musiała zostać użytkownikiem angielskich dróg, niestety ze szkodą dla jej skołatanych nerwów. Nie mogła wprost wyjść ze zdumienia, jakim cudem na tak zatłoczonych drogach, gdzie równoległe minięcie się dwóch samochodów jest absolutnie niemożliwe, ruch jednak jest w miarę płynny. Nie mogła się również nadziwić, że Anglicy nie mają problemu z umożliwieniem wjazdu innym samochodom z drogi podporządkowanej. Babcia z łezką w oku powróciła pamięcią, jak przez dwadzieścia minut próbowała włączyć się do ruchu na trasie Kraków - Częstochowa, ponieważ każdy kierowca, jadący po głównej drodze, celowo blokował pas wjazdowy. Ileż to było wtedy emocji! Oj to były czasy! Albo teraz jak trąbią na siebie, wyprzedzają na trzeciego, pokazują środkowy palec. Zabawy jest co nie miara! A tu co? Każdy grzecznie jedzie w rządku, nikt nie wyprzedza, kamery co parę mil, absolutnie żadnych atrakcji. Prawdziwy obłęd.
Pewnego dnia Marysia w ramach rekreacji udała się wraz z rodziną do oddalonego o kilka mil wspaniałego, bardzo starego pałacyku – muzeum, będącego lokalną atrakcją. Spodziewała się widoku studentów, rodzin z dziećmi, ogólnie rzecz biorąc w miarę młodych ludzi. Jej oczom ukazał się dziedziniec, na którym tłumnie reprezentowany był przedział wiekowy 60 +. Gdzieniegdzie pojawiały się młodsze roczniki, ale gros zwiedzających stanowili starsi ludzie lub osoby niepełnosprawne w różnym wieku. W holu Babcia dostrzegła darmową wypożyczalnię dla wózków inwalidzkich, rozliczne podjazdy oraz trzy windy dla niepełnosprawnych ruchowo. Starsza Pani uzmysłowiła sobie, że praktycznie wszędzie w okolicy, którą zdołała odwiedzić, czyli w sklepach, muzeach, pałacykach, drogach publicznych, urzędach, czy w pubach widziała masę ludzi starszych lub ( i ) niepełnosprawnych, którzy bez żadnych przeszkód mogli wydostać się ze swoich domów i zrobić zakupy, kupić za symboliczną kwotę bilet do muzeum, zwiedzać zabytki, pójść do kina, biblioteki czy odwiedzić znajomych. Przypomniała sobie również, że na ulicach widziała wielokrotnie takie śmieszne motorki dla ludzi starszych, którzy przemieszczają się na nich z zawrotną prędkością 8 mil na godzinę. Po wielu przemyśleniach Babcia doszła do wniosku, że w jej Ojczyźnie albo jest dużo mniej emerytów i kalek, albo zostali oni poddani eutanazji, ponieważ w Polsce niepełnosprawny lub emeryt w muzeum czy w pubie to widok niezmiernie rzadki. Marysia stwierdziła jednak, że model polski jest dużo lepszy, bo i po co tacy mają się szwendać po ulicach. Miejsce emeryta to działka, kościół, ewentualnie pielesze domowe. A miejscem kaleki jest dom, żeby swojej „upośledzonej” Ojczyzny nie narażać na koszty budowania podjazdów, wind, schodów ruchomych i nie przysparzać kłopotów innym obywatelom.
Babcia powróciła do Ojczyzny zdegustowana i zniesmaczona. Nie mogła pojąć, że ludzie w szerokim świecie potrafią tak sobie uprzykrzyć życie. Społeczne funkcjonowanie bez codziennych kłótni, awantur, walki w urzędach wydało się jej bardzo ponure i nieemocjonujące. Jednak nie wiadomo z jakich przyczyn do twarzy Starszej Pani przykleił się już na stałe uprzejmy uśmiech, który bardzo skomplikował jej tak prostą dotychczas egzystencję w Polsce.
Uważam że więcej piszących artykuły, powinno starać się przekazywać w ten sposób, obraz ogarniającej nas rzeczywistości.
Dodaj komentarz
Wybór opcji:
Publikuj bez rejestracji (akceptuje regulamin)
Nowy użytkownik - załóż konto (rejestracja w 20 sekund!)
Zarejestrowany użytkownik - zaloguj się