Reklama ogólnosieciowa

Infolinia.org -> Prasa Polonijna -> W życiu piękne są tylko obietnice - goniec.com

W życiu piękne są tylko obietnice - goniec.com

2008-11-12 14:49:24

Druga Irlandia, powroty do domu i ulgi podatkowe dla emigrantów. Tym rok temu Donald Tusk przyciągnął do urn tysiące Polaków. Ilu ze swoich obietnic dotrzymał?

Donald Tusk porwał swoimi obietnicami tłumy Polaków z Wysp. Najpierw tysiące z nich przyszły na przedwyborcze spotkania, potem wszyscy wiernie stawili się do urn. Zdjęcia kilometrowych kolejek przed polskim konsulatem obiegły niemal cały świat. Były emocje, radość i nadzieja na lepsze jutro. Czas postawić pytanie, czy po roku nasze życie zmieniło się na lepsze? Sprawdziliśmy, jak daleko jeszcze Polsce do Irlandii.

 

Reklama ogólnosieciowa

Piękne słowa, piękna mowa

Wrzesień 2007. Lider Platformy Obywatelskiej przylatuje do Londynu, by prosić Polonię o głosy w nadchodzących wyborach. Na spotkanie w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym przychodzi tylu ludzi, że połowa z nich nie mieści się
w budynku.
– Za dwa lata znajdziecie swój Londyn w Polsce – mówi przyszły premier. Dopytywany przez słuchaczy przedstawia konkrety: wracający będą mogli liczyć na zwolnienie z podatku CIT i składki rentowej przez trzy lata oraz ułatwienia w inwestowaniu pieniędzy. – Chcę przywrócić Polakom wiarę, że także w Polsce można godnie żyć i zarabiać. Ludzie wrócą, jeśli nie tylko ceny, lecz także zarobki będą zachodnie – przekonuje.
Winą za masową emigrację Tusk obarcza swoich poprzedników. – Polacy wyjeżdżają, bo mają zachodnie ambicje, ale wschodnie rządy. Musimy tak przebudować ustrój, by miał rzeczywistość brytyjską czy irlandzką – podkreśla.
Sporo miejsca w swoim przemówieniu Tusk poświęca też problemom Polaków za granicą. Przyznaje, że przyszedł najwyższy czas, aby zrobić porządek z konsulatami, które nie radzą sobie
z obsługą tysięcy petentów. Przypomina, że rodaków na Wyspach jest sto razy więcej niż pięć lat temu, a konsulów tylu samo.
Przyszły premier nie zapomina również
o oszustach, których ofiarami często padają Polacy. Przytacza przykłady nieuczciwych pośredników pracy, którzy zostawiają ludzi samych sobie, bez pieniędzy. – Wytoczymy wojnę nieuczciwym agencjom pośrednictwa pracy, które niejednego z was pewnie oszukały – grzmi z mównicy. Polonia bije brawo. Lider PO wybiera się także do Tesco na Hammersmith, gdzie pracuje kilkunastu Polaków. W świetle kamer i fleszy rozmawia z kasjerami i przekonuje, by poszli głosować za lepszą przyszłością…

Obiecanki cacanki

Już dziś wiadomo, że wiele z powyższych deklaracji prawdopodobnie nigdy nie zostanie dotrzymanych. Pustymi słowami okazały się bowiem obietnice zwolnień podatkowych dla wracających. Rząd wycofał się z tego pomysłu tuż po wyborach. Powód? Konstytucjonaliści stwierdzili bowiem, że wszyscy obywatele Rzeczpospolitej są równi wobec prawa. Nowe przywileje nie mogą więc dotyczyć wybranych osób, a proponowane rozwiązanie faworyzowałoby tych, którzy zdecydowali się wyjechać z Polski. Mało tego, emigrant musiałby udowodnić, że faktycznie pracował za granicą. Jeśli robił to na czarno, w oczach urzędnika nigdy nie przebywał na emigracji.
Marnie wygląda też „uzdrawianie” konsulatu Rzeczpospolitej w Londynie. Placówka dzielnie poradziła sobie z obsłużeniem kilkudziesięciu tysięcy wyborców, gorzej idzie przy załatwianiu spraw tysięcy zwykłych interesantów. Każdy, kto próbował złożyć wniosek o paszport, wie, że w kolejce trzeba odstać ładnych kilka godzin.
Rząd Donalda Tuska, niestety, nie zrobił jeszcze w tym kierunku nic. Co gorsza, pół roku po wyborach musiały odejść dwie osoby, które na co dzień zajmowały się obsługą petentów.
– Liczba etatów od miesięcy pozostaje bez zmian – mówi Robert Rusiecki, konsul generalny RP w Londynie. – Nie mamy nowych ludzi, ale
i tak udało się usprawnić obsługę petentów. Kolejki robią się tylko w czwartki, gdy przyjmujemy do późnego popołudnia.
Na pocieszenie Ministerstwo Spraw Zagranicznych otworzyło jednak dodatkową placówkę
w Manchesterze, która nieco odciążyła urzędników z Londynu. Najbardziej zyskali na tym Polacy mieszkający w środkowej i północnej części kraju, którzy nie muszą przemierzać już setek kilometrów na spotkanie z urzędnikami. Ale trzeba powiedzieć jasno – krok ten nie był żadną rewolucją, lecz zwykłą koniecznością.
Niestety, to niejedyne niezałatwione sprawy. Martwymi obietnicami wciąż pozostają podatek liniowy, reforma administracyjna kraju, walka z biurokracją i marnowaniem publicznych pieniędzy.


Kto widział powroty?

– Polacy masowo uciekają z Wielkiej Brytanii – krajowe media jak na zawołanie odkryły kilka miesięcy temu zjawisko powrotów do Polski. Problem w tym, że mało kto z Wysp szykuje się do podróży. Co więcej, sami emigranci prawie nie słyszeli o wracających znajomych. Zmian nie odczuły też firmy przesyłające pieniądze do kraju, banki czy polskie sklepy. Wręcz przeciwnie – klientów mają więcej niż przed rokiem.
Również brytyjski Home Office nie zauważył odpływu Polaków, choć niektórzy bardzo chcieli w statystykach urzędu dostrzec takie dane. Faktycznie, coraz mniej naszych obywateli przyjeżdża mieszkać na Wyspach Brytyjskich, ale nie oznacza to, że Królestwo opuszczają.
Polaków wracających do Polski miały przyciągnąć niższe koszty życia i rosnące w ogromnym tempie zarobki. Donald Tusk przed rokiem zapewniał na konferencji prasowej we Wrocławiu: – Polak wróci z Dublina do Łomży, jeśli jego zarobki zaczną realnie zbliżać się do tych w innych częściach świata. Gdy będzie mógł korzystnie zainwestować swoje pieniądze, a mieszkanie nie będzie droższe niż w Londynie.
Faktycznie, zarobki w kraju wzrosły, ale nie przełożyły się na grubość portfela przeciętnego Kowalskiego. Według Głównego Urzędu Statystycznego, średnia krajowa podskoczyła do 3170 złotych brutto. Niestety, większość mieszkańców Polski o takich pieniądzach może tylko pomarzyć. Na średnią krajową składają się również zarobki prezesów spółek giełdowych i tych należących do Skarbu Państwa. A tam na rękę niektórzy dostają nawet kilkaset tysięcy złotych miesięcznie. Prawdziwym obrazem przeciętnych dochodów Polaków jest tak zwana mediana, która nie wygląda już tak obiecująco. Z badań wynika, że większość ludzi mieszkających w kraju żyje przeciętnie za 1500 złotych miesięcznie. I gdzie ta Irlandia?


Kredyt zaufania

Trzeba przyznać, że kilka spraw udało się załatwić. W listopadzie ubiegłego roku Donald Tusk dziękował w Londynie za oddane głosy. – Widziałem w telewizji te kolejki pod konsulatami. Muszę przyznać, że zachowałem się niemęsko. Poleciały mi łzy – mówił do dziennikarzy na lotnisku Heathrow.
Jedną ze sztandarowych obietnic Platformy Obywatelskiej była abolicja podatkowa. Donald Tusk zapewniał, że zrobi wszystko, aby sprawę udało się załatwić przed świętami Bożego Narodzenia. – To taki prezent na Gwiazdkę – żartował premier jeszcze przed zaprzysiężeniem.
Szybko przekonał się, że sprawa nie jest taka prosta. Abolicja weszła w życie, ale droga do niej była długa i wyboista. Polacy z Wielkiej Brytanii dopiero w lipcu mogli odetchnąć z ulgą i oficjalnie przyznać się przed fiskusem, że zarabiali za granicą. Jeśli byli uczciwi i zapłacili podwójny podatek, dostaną zwrot pieniędzy.
Co ciekawe, w urzędach skarbowych tłumów emigrantów nie było. Polacy podkreślają, że
z łask skarbówki można skorzystać, pod warunkiem że złożymy sami na siebie donos. Obawiają się, że mimo wszystko będą czekały ich urzędnicze represje. Odetchnąć mogą jedynie poborowi, którzy uciekli na Wyspy przed wojskiem. Po raz pierwszy w historii rząd zawiesił pobór do armii i odstąpił od przymusowej służby zasadniczej. To pierwszy krok w stronę uzawodowienia polskich sił zbrojnych.
Jak będą wyglądały kolejne lata rządów Donalda Tuska? Opozycja uważa, że o radykalnych zmianach możemy zapomnieć, bo polityk nie chce narażać się żadnej grupie społecznej. Za dwa lata czekają nas wybory prezydenckie i lider Platformy liczy, że dociągnie do nich z dotychczasowym poparciem. Oby tylko nie zapomniał, że dostał od Polaków kredyt zaufania, a ci zaczną niebawem naliczać odsetki karne.

Tomasz Ziemba


--------------------------------------------------------------------------------

Czy Donald Tusk dotrzymał obietnic wyborczych?

Jan Mokrzycki,
prezes Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii

Niestety, nie mogłem przyjechać na spotkanie z Donaldem Tuskiem, ale znam jego obietnice z mediów. Wydaje mi się, że sytuacja ekonomiczna i polityczna w Polsce bezwarunkowo się poprawia. Proszę pamiętać, że Polskę nie dotknął tragiczny efekt recesji, która w Anglii jest tuż za rogiem. W kraju gospodarka ciągle się rozwija. Co prawda wzrost gospodarczy jest mniejszy, ale ciągle istnieje. Niewątpliwie są trudności i zanim zostaniemy w stu procentach zachodnim, europejskim krajem, zajmie to trochę czasu. Bo z jednej strony mamy rząd, a z drugiej prezydenta, a oni nie zawsze się zgadzają. To na pewno utrudnia skuteczne rządzenie.
Młodzi ludzie, którzy myślą o powrocie do Polski, powinni zrobić dokładny bilans i ocenić, czy rzeczywiście im się to opłaca. To musi być indywidualna decyzja. Dla jednych najważniejszą rzeczą jest kontakt z rodziną, powrót do polskiej kuchni, obyczajów
i społeczeństwa. Dla innych decydującą rolę odegrają pieniądze, które tutaj zarobili. Funt niestety jest wart dużo mniej niż jeszcze kilka lat temu. Na wymianie waluty na pewno stracą.
Przez ostatnie kilka tygodni spotykałem się z Polonią w całej Wielkiej Brytanii i nie usłyszałem rozważań o powrocie. Na pewno jest jakiś procent ludzi, którzy się na to zdecydowali albo bardzo poważnie
o tym myślą.
Czy na ich miejscu bym wrócił? Zależałoby to od tego, jaką mam pracę. Jeśli w swoim zawodzie, jest stosunkowo pewna i traktują mnie w firmie na równi z innymi pracownikami, to prawdopodobnie bym został. Natomiast jeśli miałbym pracować poniżej swoich kwalifikacji, nie znałbym języka i był przez to wykorzystywany, powiedziałbym „do diabła z wami” i wrócił do domu. Polacy zawsze masowo wracają do kraju na Boże Narodzenie. Będą mogli wtedy na nowo spojrzeć na to, co ich tam czeka, i porównać z tym, co mają w Wielkiej Brytanii. Przez te dni zapadnie dużo decyzji o dalszych losach emigracji. Myślę, że więcej niż połowa Polaków jednak tutaj zostanie.

Marek Borowski, poseł SdPl
Przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą

Różne były te obietnice. Jeśli chodzi o abolicję podatkową, to muszę przyznać, że sprawę załatwił. Mogę coś o tym powiedzieć, bo wniosłem do marszałka Sejmu pierwszy projekt ustawy, który przyspieszył działania rządu.
Natomiast jeśli chodzi o program powrotów do kraju, to jego po prostu nie ma. Nie miał on polegać na tym, że na wracających czeka na lotnisku orkiestra, lecz na ułatwieniach przy podejmowaniu pracy w Polsce i otwieraniu własnych biznesów. Mówi się, że ludzie wracają, natomiast ruch jest widoczny w obie strony. Ostatnie wahania kursów walut jeszcze bardziej go zwiększyły. Natomiast drugiej Irlandii czy Wielkiej Brytanii ciągle u nas nie ma i nikt w Łomży nie znajdzie swojego Londynu. Chyba że nigdy nie był w Anglii i wydaje mu się inaczej. Niestety, w kampanii wyborczej Donald Tusk wypowiedział wiele obietnic na poziomie górnego C. Wychodzi na to, że coraz więcej z nich trzeba zacząć wykreślać. Nie chcę powiedzieć, że jego rządy są szkodliwe i fatalne, ale leży wiele niezałatwionych spraw. Nic się nie dzieje w sprawie budowy dróg, edukacji, służby zdrowia. Pamiętam hasło wyborcze „Aby nam się lepiej żyło. Wszystkim”. Dziś ten slogan coraz częściej jest przedmiotem żartów. Z drugiej strony, niektóre rzeczy są realizowane zgodnie z zapowiedziami. Jedną z nich jest wycofanie wojsk
z Iraku, budowa boisk sportowych czy prowadzenie sensownej polityki zagranicznej.

Andrzej Person, senator PO
Przewodniczący senackiej Komisji Spraw Emigracji i Łączności z Polakami za Granicą

Sukcesem rządu była sprawa abolicji podatkowej. Ustawa weszła w życie we wrześniu i konsulaty przygotowują się do jej realizacji. To była główna obietnica premiera w sprawie Polaków za granicą. Odnośnie zwolnień podatkowych dla wracających, jestem przekonany, że kiedyś zostaną one zrealizowane. Nie mam niestety szczegółowej wiedzy na ten temat, bo na co dzień zajmuję się innymi sprawami.
Jestem optymistą i uważam, że sytuacja w kraju zmienia się na korzyść emigrantów. Jednak sytuacja w ostatnich tygodniach na świecie była tak dynamiczna, że potrzeba wytrawnych specjalistów, aby ocenić, jak się będzie dalej kształtować. Premier zapewnia, że nie ma podstaw do niepokoju, tak samo uważa prezydent i prezes Narodowego Banku Polskiego. Jednym słowem, jeśli światowy kryzys nas dotknie, to w małym stopniu.
Mimo wszystko podsumowanie roku rządów jest trudne, gdy widzimy szaleństwo na giełdach. Obserwujemy coraz wyższy kurs funta, co wydaje się być korzystne dla emigrantów, którzy przywiozą dzięki temu więcej pieniędzy.
Zdaję sobie sprawę, że jednak nie wszyscy wrócą z Wielkiej Brytanii. Docierają do mnie sygnały, że wciąż nierozwiązanym problemem jest polska oświata. Mamy alarmujące sygnały, że rodzice na Wyspach organizują szkoły, ale nie mają możliwości nauczania po polsku. Nie jesteśmy w stanie budować szkół za granicą, dlatego powołaliśmy międzyresortowy zespół, który ma wypracować jakieś rozwiązanie.

 

--------------------------------------------------------------------------------

 


Raz się rzekło…
…czyli co Tusk obiecywał Polakom w Londynie

 

„Chcę, abyście uwierzyli, że sytuacja w Polsce może się zmienić. Za rok, dwa czy trzy lata znajdziecie swój Londyn w Warszawie, Biłgoraju czy Łomży”.

„Państwo ma dać wolność, jaką daje Wielka Brytania, a jakiej w Polsce jeszcze nie ma”.

„Będziemy zabiegać o abolicję podatkową dla tych, którzy zarobili tu pieniądze przed 2005 r. i nie załapali się na likwidację podwójnego opodatkowania”.
„Zwiększymy pomoc rządu dla konsulatów w Anglii, bo rodaków jest sto razy więcej niż pięć lat temu, a konsulów kilku”.

„Będziemy walczyć z nieuczciwością, ale nie tak, jak to robi PiS, który goni Krauzego, kiedy wyjechał z kraju. To jest ściemnianie. My wytoczymy wojnę nieuczciwym agencjom pośrednictwa pracy, które niejednego z was pewnie oszukały”.

„Chcę przywrócić Polakom wiarę, że także w Polsce można żyć i zarabiać. Bo oni wrócą, jeśli nie tylko ceny, ale i zarobki w Polsce będą zachodnie”.

„Musimy przebudować ustrój tak, by przypominał rzeczywistość brytyjską czy irlandzką. Jedyne, czego nam trzeba, to więcej swobody, więcej wolności i więcej przedsiębiorczości”.

„Chcę, by ludzie uwierzyli, że powrót do Polski jest nie tylko możliwy, ale też opłacalny. Tutaj też można mieć swoją Irlandię”.

 

Artykuł pochodzi z:
Oceń artykuł
(głosów: 1, średnia ocena: 4)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (0)

Artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa