Reklama ogólnosieciowa

Poradnik -> Różne -> Polak Polakowi... Polakiem!

Polak Polakowi... Polakiem!

2008-11-10 21:24:54

czyli jak to Polacy w Londynie pracy szukają

 

W zasadzie w Infolinii zamieszczamy tylko rzeczowe opracowania. Zdecydowaliśmy się jednak na umieszczenie tego artykułu, ponieważ może on być bardzo pouczający. Tekst jest być może nieco przydługi, ale jest naprawdę warty przeczytania!



W mordę... Wywalę to z siebie, bo mnie inaczej rozsadzi!

Mam teraz w pracy 2 osoby na urlopie. Ja 3-go lutego jadę do Polski na miesiąc, a kolejna osoba idzie 6-go lutego na 2 tyg. do szpitala... A tu mi dziś panna mówi, że odchodzi i że dziękuje bardzo za wszystko (w d... sobie te podziękowania wsadź!) i że już jutro nie przyjdzie do pracy bo jej się już nie chce pracować... ot tak, po prostu! Się nawet rozpłakała jak mi to mówiła!!!

 

A zaczęło się tak:

Reklama ogólnosieciowa



....pÓł roku temu przyszła taka sierotka... ani me ani be po angielsku... po polsku tez jakoś nie-za-zbytnio... i że szuka pracy i ze prosi bo przymiera głodem normalnie...
Mój szef mówi że: no chance ...panna nie rozumie... to on się wysilił i po polskiemu spróbował: czanse nie - to się panna rozpłakała i mi opowiada, że przyjechały we 4 i że 3 znalazły pracę a ona nie..
że maturę oblała i że na rok do pracy by chciała... i mnie zakłuło w tym moim różowym diamencie co to go zamiast serca mam i jak poprosiłam szefa, to dziewczyna na kuchnię poszła.
Miesiąc jej tłumaczyli jak zmywarka działa! jak się pomidory kroi! że słomki są jednorazowego użytku i się je wyrzuca a nie myje... Szef ją zwalniać chciał od razu i to nie tylko raz - to się kłóciłam! Jak zwykle w mordę! No bo polskich pracowników chcę mieć! A o tę to bardzo, bo taką ciężką pracę miała przecież! Zamiast ją zwolnić dał jej podwyżkę! A jak jej koleżance w innej knajpie obcięli pensyjke do 1,5 (!) funta za godzinę i laska po 80 godzin tyg. harowała coby na czynsz mieć to płacz i co... i przyjęliśmy też koleżankę! Kelnerką nawet została! I pracowała rewelacyjnie!
A tej na kuchni w mordę jak chłop krowie na rowie żeśmy po kilkaset razy to samo mówili! I w końcu laska pojęła! I dobrze było! I tak sobie pracowały ponad pół roku...
Tydzień temu ta panna z Polski wróciła. Na maturę pojechała. Na 2 tyg. urlop dostała - ba! nawet płatny! Bo zestresowana była i tak sobie myślałam że dosyć ma panna problemów, to co jej jeszcze będę finansowych zmartwień dorzucać... Wróciła! Z ambicjami wróciła! Kelnerką będzie! Na migi się dogada, nie (no bo przecież po angielsku dalej ani be ani me)? Jak usłyszała, że no chance, to się zbytnio nie przejęła i przez 3 dni było OK!
...a dziś mi mówi, że wraca do domu bo już jej się nie chce pracować! Że na kuchni za ciężko, a innej pracy to jak my jej nie damy to ona nigdzie nie znajdzie! Sobie przynajmniej z tego laska zdaje sprawę! Więc ja do niej jak do człowieka: żeby miesiąc została jeszcze, bo wie jaka sytuacja jest teraz... a skoro nie ma żadnych planów.... w Polsce nic robić nie będzie... A ona, że owszem, że wie, że stawia nas w trudniej sytuacji, jest jej smutno z tego powodu, dziękuję za wszystko, ale jest zmęczona i jedzie do domu! I oczywiście się rozpłakała! Niech se jedzie!!!!!!! Ciekawe, czy jej koleżanka też pojedzie... Mówi, że nie, ale sądzę, że jednak zniknie i to szybko... I tu będzie gorzej - znajdź kelnerkę z dnia na dzień i niech się całego menu naumie w godzine! No ale w razie jakby co to na tydzień moja kumpela przyjdzie pomóc. I w tym czasie kogoś muszą znaleźć, a panna z kuchni.. cóż...


Wkrzurzam się, ale w końcu o pracownika w kuchni to nie taki znów problem! Tylko, że znowu sobie wymyśliłam, że jak szukamy kogoś, to Polaka najlepiej... Niech se rodak zarobi, nie? No i kilkoro już jest, będzie tak swojsko... No to się z szefem umówiłam, że zanim do agencji zadzwoni to ja na necie poszukam... kilka osób tak znalazłam! I są OK bardzo! Barrrdzo!!! No... i ja tak sobie od 3 godzin ogłoszenia bezrobotnych Polaków na obczyźnie przeglądam... I tylko się wnerwiam jeszcze bardziej, bo wiem, że już z przymrużeniem oka trzeba ich doświadczenie traktować... Ale zmywać to sobie chyba każdy potrafi? Więc szukam. I co widzę?! A sobie też poczytajcie(!):

SZUKAMY PRACY Z KOLEGA NARAZIE JESTESMY W POLSCE, ALE SZYKUJEMY SIE W MAJU DO WYJAZDU DO ANGLI... ....super! już dzwonię! i gwarantuję im robotę na maj! tak w ciemno! a co!

W czasie studiów pracowałam w sklepie z odzieżą indyjską. W związku z tym szybko nawiązuję kontakt z innymi ludźmi. Wyjazd do Londynu planuję na maj. nooo tu Hindusów pełno... na pewno się przyda... już odpisuję że w maju czeka na nią fucha!

Poszukujemy uczciwej i legalnej pracy na weekendy, 14h (mamy 23 25 lat) chcemy pracować w jednym miejscu. Interesuje nas praca w pubie (zbieranie szklanek i sprzątanie stolików). Nasz angielski jest prawie OK jedna mówi troszke gorzej, legalna czyli za prawie 5 na godzinę... za wycieranie stolików?! z językiem gorzej niż prawie OK?! ale za to jak sobie godziny wyliczyły!

(ten w tytule ma ze z olbrzymim doświadczeniem!) I was working as a barman in Poland for three months. Now I'm looking for job in London polski nr tel .... znaczy koleś w Polsce jeszcze? no i ba! przez 3 miesiące w pijalni jakiejś pracował! bić się o niego w pubach zapewne będą...

Podejmę KAŻDA PRACE! będę pracować w godzinach 8-17, blisko (do 10 minut walking) stacji (metra) - to jest dobre! praca każda! brzmi jak lekka desperacja tylko coś dyspozycyjność przy tym kiepska...

JEŚLI KTOS MA COS DO ZAOFEROWANIA NIECH DZWONI POD NR. TEL.xxxxxxxxxxx - nr tel. polski oczywiście... to do akwizytorów chyba było...

Mam referencje jako barman z polski gdzie pracowałem 2 miesiące za barem. Ogólnie jestem wesołym i uśmiechniętym 24 latkiem z angielskim powoli zbliżającym się do komunikatywnego. - referencje z Polski ma! jakby ktoś tu na to w ogóle patrzył! Ale mimo iż po angielsku się dobrze nie komunikuje, pracy nie ma, to śmiać mu się ciągle chce! Mi się podoba!

Podejmę prace w pubie lub restauracji. Posiadam piec lat stażu pracy w prasowaniu - bez komentarza...

Jestem w Londynie trzy tygodnie. szukam pracy. ale nie wierze ze ktoś mi tutaj pomoże!!! - brak słów........

Pomóżcie!!! Natychmiast szukam pracy!!! Mogę robić wszystko!!! Mam nadzieje ze nie dostane ofert od tych wstrętnych naciągaczy i oszustów z naszego kraju!!! Polacy na emigracji śmierdzicie!!! Ustawiliście się i macie nas w d....!!! Dajcie mi prace to zmienię zdanie!!! dzwonić xxxxxxxxxx - OOOOOO juz dzwonie! I umawiam się na spotkanie by osobiście tego człowieka przekonać o tym iż NIE SMIERDZĘ


I ostatni debeściak:

PILNIE POSZUKUJEMY PRACY W OBOJETNYM ZAWODZIE!!!!!!!! TERAZ JESTESMY W POLSCE PLANOWANY TERMIN WYJAZDY DO ANGLI 5 LUTEGO. ANGIELSKI SLABY W MOWIE. W PISMIE WCALE. NIE KORZYSTAMY Z ZADNYCH POSREDNIKOW JEZELI ZA TO MAMY PLACIC!!!!! KONTAKT TEL. 4808xxxxxxx LUB E-MAIL   RACZEJ KONTAKT TELEFONICZNY - BRAK STALEGO DOSTEPU DO INTERNETU. SZUKAMY PRACY GDZIE BEDZIEMY PRACOWAC RAZEM!!! MINIMUM 5.50 ZA GODZINE!!! CHCEMY GWARANTOWANE 50 GODZIN! - no wymagania to mają... i nic poza tym... może ciut odpuszczą jak przyjadą i przez kilka tygodni pogłodują czego im absolutnie nie życzę.


Setki tego jest!!!! Ba! Tysiące!!!! Co dziennie kilkadziesiąt (kilkaset?) nowych!!!

Się zastanawiam czemu od razu tak nie napiszą:

Jest nas dziesięcioro! Mamy miesiąc doświadczenia z Polski i ciocia wypisze nam refererencje. Napisze, że dobrze pracowaliśmy! Po polsku napisze, bo ani ciocia ani my nie piszemy po angielsku! Czytać też nie umiemy! Mówimy trochę, ale tylko "fuck off" i "fuck you"! Łatwo nawiązujemy przez to kontakty! Chcemy pracować razem, w tej samej pracy, od 8 do 18 i tylko żeby to było blisko od naszego domu! Nie zamierzamy płacić za autobus ani za metro! Chcemy 10 funtów na godzinę plus napiwki! I lepiej nam pomóż ty Polaczku, co już tam jesteś i udajesz, że nas nie znasz!!! Jak nam pomożesz, to sprzedamy ci papierosy po 25 funciaków za wagon! Jak nie pomożesz to cię znajdziemy i skopiemy ci d...!!!!!


Większość Polaków tak szuka pracy?! No to się nie dziwię, że jej nie mogą znaleźć, a jak znajdą cokolwiek to mają pretensje, że robią za 2 funty na godzinę a Ruscy i Albany są ich przełożonymi... W mordę! Ludzie którzy tutejszym pracodawcom nie mają kompletnie nic do zaoferowania mają takie wymagania?!?! A jaki ton!!!! Że kompleks mają to wiem, ale żeby aż tak! I jaka nienawiść do tych co już tu są! Jak spotykam Polaka na ulicy to pierwsze o co mnie pyta to ile mam na godzinę - i do tego się już przyzwyczaiłam. Niech se pyta! Prawdy nie powiem! Nigdy! Mniej niż minimum powiem że mam! Niech się poczuje, że ma lepiej ode mnie... Ale żeby mnie obrażał człowiek, który szuka pracy?! Ogłoszenie daje... sam nie potrafi roboty znaleźć, oczekuje pomocy to jakiejś pokory może trochę? Ja nie mówię, żeby po d... całować, ale szacunku chociaż trochę... A nie mnie obwinia za to, że sam nie ma materaca wypchanego funciakami..... no bez przesady. Wnerwia mnie to i smutno mi też bardzo! Bo to smutne jest. Wszędzie tak jest???

A może to ja tak dużo chcę? Za dużo? Mieć w pracy zespół miłych i uczciwych Polaków? Takich, co im można ufać i wierzyć w to co mówią? Ja półtora roku temu nie miałam pojęcia co i jak się w knajpie robi! Od zera mnie nauczyli - chciałam pojąć, to pojęłam! I (w mordę) teraz chcę kogoś właśnie tak postawić na nogi... Kokosów może nie dostanie, ale płacimy nie jak Polaczkowi, ale jak człowiekowi! Napiwki dostaje, wyżywienie ma pełne, przerw w ciągu dnia ile tylko chce, na kawe, na lunch, na papierosa, na sex telefon do kochanka! Przez 3 godziny dziennie tylko w pełnej gotowości musi być... a potem jest luzik jak mało gdzie... chcą iść do szkoły, to chodzą i jak przychodzą (wychodzą) godzinę później (wcześniej), to w mordę wypłaty nikt nie obcina - wręcz przeciwnie! Z czasem mniej godzin za większą kasę się pracuje - co jest nie tak???

Odwiedził nas dziś nasz znajomy. Ma klub nocny. Pracowały dla niego dwie Polki przez 2 lata. Poprosił je raz, by do banku poszły z kasą - 800 funtów wpłacić na konto. Poszły. I już nie wróciły. Za 800 funciaków taka akcja???!!! W momencie, gdy miały stałą, pewną i dobrze płatną pracę?! Za 800 funtów? Jak się podzieliły, to im po tygodniówce wyszło - to się dorobiły panny!

I weź się teraz przyznaj szefowi że jesteś z Polski...


I jeszcze walnę to, co jeden emigrant powiedział ostatnio, jak na innym forum obrażano tych, co dłużej już na emigracji:

Chcę zaapelować do tych Rodaków, którzy żyją na emigracji - nie wstydźcie się Waszej polskości - lecz pielęgnujcie w niej to, co najwartościowsze. Szukajcie kontaktu z tymi Polakami, którzy reprezentują wartości wyższego rzędu - to, co w człowieku najlepsze. Nie pozwólmy, żeby toczył nas... RAK zgorzknienia! Amen.


Facet dobrze gada, ale w świetle przytoczonych powyżej przykładów - czy tak sie da?!

Pomyślę o tym jutro. Dziś mi się już w nic wierzyć nie chce.



Zaczerpnięto z pewnego internetowego forum

Oceń artykuł
(głosów: 9, średnia ocena: 4,3)
Uwaga: Właściciele serwisu nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za sposób w jaki są używane artykuły, bądź podejmowane decyzje na ich podstawie.

Jeżeli lubisz ten artykuł to pomóż nam go rozpowszechnić:

  • Umieść na NK
  • Wykop to
  • Umieść na Flakerze
  • Umieść na GG
Komentarze (6)
R@F R@F
Autorkę w 100% też miałem taką sytuację, aktualnie siedzę w Polsce - szkołę skończę chociaż nie wiem po co.
Ludzie jak chcecie pracy to sami nawiązujcie kontakty w UK czy gdziekolwiek indziej, znacie język, macie internet, umiecie e-mail'a napisać? Choćby nawet agencji pracy jest sporo a w prawie każdej ktoś po polsku nawija, co za problem nawiązać kontak i sobie miejse szykować choćby w miejscu pracy gdzie nie potrzebny jest angielski - hodowle, recykling itp. (nawet nie umiejąc dobrze języka łatwiej się go nauczyć na wyjeżdzie) Jest robota, jedziesz, zarabiasz, żyjesz na poziomie. Takie odzywki i noszenie wyżej d***y niż głowy do nieczego was nie doprowadzi. Grzecznie, na spokojnie i nie oczekiwać zbyt wiele od pierwszej pracy. Tak samo jak w PL tylko w UK macie większe możliwości awansu i zdroworozsądkowego życia. Pozdrawiam Polonię!![/color:b0c1f64dc8] A Wy....!! Polaczki nie obrażajcie naszej narodowości
  • 2008-11-15 01:16
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
przeczytałam ten artykuł i stwierdzam ,że jeśli ktoś chce pracować to znajdzie prace jeżeli sie stara ją dostać co do pomaganiu innym Polakom to myślę ,że dobrze jest pomagać niestety nie zawsze ta osoba to docenia nie raz pomagałam kumplowi z praca itp a on później mówił wszystkim na około (tylko nie mnie) ,że ja mu nigdy nie pomogłam jeśli tak to miałam po prostu szczęście i jaka to jestem beznadziejna. Po tej sytuacji zastanawiam sie czasami czy warto z drugiej strony nie mam serca odmówić . Moim zdaniem to chyba tylko zależy od ludzi.

Pozdrawiam
  • 2008-11-29 00:31
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
:arrow: to jest nic..... posluchajcie tego!!!!!!!!!!!!!!

mieszkalem w anglii kolo 2 lat, ale postanowilem wrocic do PL, bo znudzilo mi sie siedzenie za granica - fakt standard zycia duzo lepszy i latwiejszy, ale pochodze z PL i postanowilem wrocic tu na stale, ale nie o to mi sie rozchodzi..

Pamietam sytuacje, kiedy przyjechalem do UK i szukalem pracy.. chodzilem po knajpach - rozdawalem CV itd. Pewnego dnia udalem sie do Agencji pracy w celu rejestracji.. Pracownik agencji dal mi ankiete, wypelnilem ja itd siedze, po czym rozmawiam z nim co robilem itd...

Nagle wchodzi dwoch gosci... Na poczatku wspomne tylko ze Agencja ta znajdowala sie na pierwszym pietrze budynku i trzeba bylo wejsc do niej po schodkach... no wiec wchodzi dwoch gosci jak sie po kilku sekundach okazalo - Polakow, bo gdy jeden z pracownikow powiedzial do nich "Hello can I help you?" - oni przestraszoni nie wiedzieli o co mu chodzi.. po czym znowu uslyszeli "Hi, can I help you?" oni zrezygnowanym wzrokiem zaczeli cos belkotac (nie wiem po jakiemu).. w koncu "padlo jakies slowo rejestracja - pracownik agencji zczail sie, ze chcieliby sie zarejestrowac, wiec rozdal im po egzemplarzu kart rejestracyjnych, gdzie byly pytania jakies, gdzie pracowali, co potrafia itd.. No wiec dwoch lebkow uradowanych, ze on ich zrozumial poszli wypelnic aplikacje... po 5 minutach wracaja i klada w pol wypelnione kartki na stole (zapewne nie rozumieli większosci slow i wypisali tylko i imie nazwisko i date urodzenia) ten pracownik tak patrzy na kartke, patrzy na nich... i mowi: "Have you got a safety shoes?" oni mysla, mysla, patrza na siebie kiwaja ramionami i cisza.. pracownik powtarza znowu "Have you got a safety shoes?" oni patrza wryci i nie czaja nic za cholere.. W koncu pracownik agencji zczail sie ze oni nic nie czaja i nie wiedzac jak im pomoc podniosl noge i puka w buta mowiac "Safety shoes"... Oni w dwoch patrza i do siebie "shoes.. shoes.." Patrze co oni robia oni zeszli po schodach na dol, po czym wrocili do gory BEZ BUTOW - NA SKARPETACH!!!!!!!!!!!!!!!!! ROZUMEICIE TO!! POSZLI NA DÓL SCIAGNELI BUTY I PRZYSZLI BEZ!!! CO ZAPANOWALO W TYM BIURZE - BEZCENNE!!!! Pracowaly tam 3 osoby i znajdowalo sie moze z 4 obcokrajowcow i wszyscy doslownie padli na ziemie!! zapanowal taki smiech ze sam myslalem ze nie wyrobie... Polacy zgorszeni zbiegli na dol ubrali buty i wybiegli z agencji...

COS JESZCZE MAM DOPISAC????

NIE to ze jestem nietolerancyjny - poprostu chcialem wam opowiedziec sytuacje z zycia zaczerpnieta, ktora zapamietam do konca zycia.. potem sie dziwia ze maja o nas wszedzie takie zdanie...

  • 2008-12-05 15:20
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
hahahaha))) ale jazda.... ale kulturka u chlopakow byla od razu sie skapneli ze w butach wlezli na salony

Piwko za tego posta!
  • 2008-12-05 15:26
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
Po prostu nic dodać nić ująć.
Takie przypadki się zdarzają i chodzą po ludziach.

Moja historia:
Kiedyś jechaliśmy z małżonką w autobusie w pierwszych z brzegu siedziskach i wchodzi 2 polaczków. Z naszej relacji wynika iż jeden z nich był już tutaj może 3 miesiące, a drugi dopiero dojechał kilka dni temu. Cała sytuacja była o tyle śmieszna iż jeden z nich opowiadał drugiemu jaką to on nie ma prace i jaki samochód itp, a język angielski to u niego prościzna. Po 5 minutach wychwalania się kierowca, który był polakiem ( w Exeter jest chyba już około 100 ) nie wytrzymał i pyta się po angielsku "czy wy jesteście może z buszu" , lecz zdziwienie obydwu panów było tak wielkie, iż pomyśleli że kierowca kazał chyba im opuścić autobus. Pytanie młodego imigranta do starego wygi było" co on powiedział?" a ten mu odpowiedział - autobus się zepsuł i trzeba iść na inny
Koledzy wysiedli, a przy kierowca powiedział "burak i tyle"
Na kolegach zrobiło wrażenie bo z czerwonymi buziami pomknęli jak z płonącego autobusu.

Tak jak kolega wyżej napisał dużo osób udaje i dodaje sobie umiejętności, które owocują bezradnością i błędami za które trzeba płacić i to czasami dużo.
  • 2008-12-05 17:41
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0
ja sie staram jak moge znalesc prace. i jej nie mam
biegam po agencjach i buszuje w internecie ogladam oferty. nic nie ma dal kobiet.
  • 2009-07-05 18:50
  • Cytowanie selektywne Cytuj całego posta
Poparcie: 0

Dodaj komentarz

Przepisz kod*

Nazwa użytkownika:*

Treść komentarza:*

angry Mr. Green not happy Wink Rolling Eyes Crying or Very sad Embarassed Razz Laughing n n n n n n n n

Reklama ogólnosieciowa